[152]WACŁAW POTOCKI.
CZUJ! STARY PIES SZCZEKA.
Stary pies, gospodarzu, czuj o sobie! szczeka,
Dosypiasz-li? Szkoda cię, bo zginienie czeka;
Podkopują złodzieje, zbójcy, na przemiany,
Do komór, domu twego rozbierają ściany.
Porwi się, biały orle! Radź o sobie, Lachu!
Cnotę wprzód, męstwo za nią postaw na szyldwachu.
Domowi, co rzecz gorsza, (żeby cicho kradli!),
Złodzieje i postronni zbójcy cię opadli.
Trudno ustrzec domowych, snadniej ich odprawić;
Gwałtownikom odważnie żelazem się stawić.
Jużeś pozbył pieniędzy, stróżów pogotowiu,
Nie mając im czem płacić, przynamniej o zdrowiu
I o swej czuj wolności, którać była chlubą,
Pierwej, nim pierze z ciebie do końca oskubą.
Chłopskiej przed laty kradzież natury przywarą;
Dlatego im szubiencę naznaczono karą,
Żeby, wisząc, drugich swym straszyli widokiem,
Jako źle do komory cudzej chodzić mrokiem;
Panowie urzędnicy dla dobrego mienia
Gorzej chłopów jęli się gryźć tego rzemienia,
Z pijawkami krwie, którą na ciężkie podatki
Kmiotek da, wysysając bezbożnie ostatki.
Chłop z głodu, ci na zbytki; chłop wisi za wołu
Tym jeszcze kradzież płacą i grają do stołu,
Wynoszą ich, dziękując za chwalebne czyny,
Aż czart, choć nie kat, zepchnie do grobu z drabiny...
Niewiele młynarz mąki ani żyta na kosz
Nasypie, póki miarki nie weźmie. O! jakoż
Nikt rzeczypospolitej usługi nie tyka,
Nikt województwa, póki miarki nie wytyka!....
Odpuśćcie, że i na was patrząc, jak przez spary,
[153]
Pies, ojcowie duchowni, musi szczekać stary.
Przeszło mu lat siedmdziesiąt, zjadł zęby, osiwiał,
Nie, żeby się stanowi świętemu sprzeciwiał:
I wyście młynarzami! niech nikt nie potwarza:
Sami niosą mu ludzie, żeby kradł, młynarza....
Wydawszy, którzy cicho i nieopowiednie,
Na tych, co gwałcą, szczeka pies, komorę we dnie, —
Widząc, że się gospodarz domowym nie zbroni,
Że przed kim trzeba było kryć, dał klucze do niéj.
Rozbierają ze wszech stron ściany źli sąsiedzi:
Śląsko i Prusy Niemcy, Inflanty mu Szwedzi,
Moskwa Kijów z Zadnieprzem, krom zwady, krom bitwy
Wydarszy, jeszcze głębiej zamierza do Litwy;
Turczyn, wziąwszy do swego Wołochy sekwestru,
W Podolu się z tej strony rozpościera Dniestru;
Orda co rok zuchwale zagląda do Lwowa,
Niemiec na Spiż; ledwie nam zostanie połowa
Spustoszona. Nie ma się kędy orzeł lągnąć,
Nie ma po co gospodarz, do komory sięgnąć....
Darmo szczeka stary pies, to będzie miał zyskiem,
Że mu się wręcz albo też dostanie pociskiem.
Śpią wszyscy na obiedwie uszy, jako w lesie;
Nikt nie wyjdzie, nie wyjźrzy; pies szczeka, wiatr niesie.
Darmo skomlą szczenięta po sejmikach młodsze:
Spowszednie to i w uszu gospodarskich zwiotsze!
|