Długonogi Iks/List 94
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Długonogi Iks |
Wydawca | Bibljoteka Dzieł Wyborowych |
Data wyd. | 1926 |
Druk | Sp. Akc. Zakł. Graf. „Drukarnia Polska“ |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Róża Centnerszwerowa |
Tytuł orygin. | Daddy-Long-Legs |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Najdroższy, najukochańszy Ojczulku-Pająku.
Ależ tak, naturalnie, że przyjadę. Będę u pana w środę po obiedzie o wpół do piątej. Rozumie się, że trafię. Byłam trzy razy w New-Yorku i nie jestem przecież małem dzieckiem. Nie mogę w to uwierzyć, że naprawdę zobaczę pana — przez tak długi czas wyobrażałam sobie pana tylko, że trudno mi jest myśleć o panu, jako o istocie z ciała i krwi.
Jaki pan dobry, Ojczulku, że kłopocze się pan mną, nie czując się sam zupełnie silnym. Niech się pan pilnuje i nie przeziębia. Te ciągłe deszcze tyle sprowadzają wilgoci.
P. S. Przyszło mi w tej chwili na myśl coś strasznego. Czy ma pan lokaja? Ogromnie się boję lokajów i gdyby taki pan miał otworzyć mi drzwi, zemdlałabym chyba na progu. Jak się do takiego odezwać? I co mam powiedzieć? Nie znam pańskiego nazwiska. Czy mam się zapytać o pana Smitha?
