Deklaracja praw człowieka i obywatela (Jellinek, 1905)/VI

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jerzy Jellinek
Tytuł Deklaracja praw człowieka i obywatela
Wydawca Księgarnia Powszechna
Data wyd. 1905
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Zofja Libkind-Lubodziecka
Tytuł orygin. Die Erklärung der Menschen- und Bürgerrechte
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VI.

Zestawienie deklaracji amerykańskiej z francuską wykazuje wspólną obu abstrakcyjność zasad, które wskutek tego rozmaicie mogą być tłomaczone, jak również patos w ich układzie. Francuzi przyswoili sobie nietylko ideje amerykańskie, lecz i formę z za oceanu. W porównaniu z amerykańską obfitością słów odznaczają się nawet Francuzi zwięzłością i dobitnością, leżącemi w charakterze ich języka. Najwięcej czysto francuskich dodatków — zbyteczne i nic nie mówiące definicje wolności[1] i praw — zawierają artykuły 4 — 6. Prócz tego tekst francuski w artykułach 4, 6 i 13 energicznie podkreśla równości wobec prawa; amerykanie zaś, dla których ta zasada, dzięki ich stosunkom społecznym, rozumiała się sama przez się, potrącają o nią tylko okolicznościowo. W tych różnicach widnieje wpływ Umowy społecznej, która wszakże nie wniosła nic nowego, nic, coby było obcem zasadom amerykańskim.
W ważnej jednak sprawie pozostaje deklaracja francuska daleko w tyle za amerykańską. W artykule 10 nieśmiało i ubocznie odważa się zaledwie dotknąć swobody przekonań religijnych. Przyczyny tego szukać należy w tem; że Zgromadzenie konstytucyjne liczyło się z uczuciami swych członków duchownych i masy ludowej. Nie wolność religijną, lecz tylko tolerancję ośmiela się głosić[2].
Deklaracja francuska nie jest, rozumie się, niewolniczem naśladownictwem amerykańskiej już choćby z tego powodu, że polityczne stosunki we Francji w r. 1789 były zupełnie inne, niż w Ameryce w roku 1776. Każdy naród, przyswajając sobie cudze prawa, przystosowuje zawsze cudze myśli do swych właściwości. Dzisiejszy parlament francuski jest pochodzenia angielskiego, różni się jednak od swego brytańskiego wzoru. Nie ulega jednak wątpliwości, że jak bez parlamentaryzmu angielskiego, nie byłoby parlamentaryzmu francuskiego, tak również bez amerykańskich bills of rights nie byliby francuzi wydali swej deklaracji praw człowieka i obywatela.
W jednym, najważniejszym, punkcie zgadzają się zupełnie amerykanie i francuzi: w ustanowieniu ścisłych granic władzy państwowej. Prawne znaczenie obu dokumentów jest zupełnie jednakowe. Trwałą ogólną wartość posiada prawne ograniczenie sfery, której państwu przekraczać nie wolno. Wiemy dziś, że prawa wolności są natury nie pozytywnej, lecz negatywnej, że oparte są na żądaniu od państwa nie działalności, lecz jej zaniechania. Na tem jedynie zasadza się ich znaczenie praktyczne. Francuskie poszczególne prawa wolności pozostają wszakże w ścisłej zależności od amerykańskich Francuzi nie zdobyli się na żaden oryginalny pomysł prawny, do wyszczególnień amerykańskich nie dodali żadnego odrębnego prawa wolności. Przeciwnie, brak w deklaracji francuskiej tak ważnego prawa o związkach i zebraniach, prawa wolności przesiedlania się, prawa petycji, które pojawiają się dopiero 3 września 1791 roku wśród naturalnych i obywatelskich praw przez konstytucję gwarantowanych.
Pozostałe prawa, dotyczące organizacji państwa, jednakowo wyrazili prawodawcy amerykański i francuski, mianowicie: udział w urabianiu woli państwowej, wszystkim przysługująca możność zajmowania urzędów, przyzwolenie narodu na podatki, prawo narodu pociągania wszystkich urzędników do odpowiedzialności. Ktoby temu zaprzeczał, niechaj dowiedzie, jaka nowa zasada prawna, któraby nie miała poprzedniczki już w roku 1776 i bezpośrednio w latach następnych ujrzała światło dzienne w roku 1789.
Rezultat, osiągnięty z oceny znaczenia deklaracji francuskiej, nie jest dla historyka bez znaczenia. Stany amerykańskie ze swymi bills of rights rozwinęły się w dobrze urządzone rzeczypospolite, w których nigdy nie uskarżano się na szkodliwe konsekwencje ich zasad. Zamieszek, jakie nastąpiły we Francji po deklaracji praw człowieka, nie można przypisywać jej formułom samym przez się; okazało się tu raczej, jak niebezpiecznem może stać się zbyt skwapliwe przyswajanie sobie obcych instytucji. Amerykanie w roku 1776 budowali na podstawach, zdawna u nich istniejących, francuzi przeciwnie, zburzyli wszystkie fundamenty swego ustroju państwowego. Co tam było częścią składową procesu konsolidowania, tu stało się źródłem dalszego niszczenia. Już wtedy rozumieli to ludzie przenikliwi, jak Lally Tollendal[3], a przedewszystkiem Mirabeau [4].
Rozpatrywanie amerykańskich bills of rights nasuwa historykowi prawa pytanie: dlaczego właśnie amerykanie doszli do podobnych zasad praw odaw czych? Obserwatorowi powierzchownemu łatwa wydaje się odpowiedź: Już sama nazwa wskazuje na źródła angielskie. Niewątpliwymi poprzednikami wirginijskiego bill of rights wydają się bill of right z roku 1689, prawo habeas corpus z roku 1679, petition of right z roku 1627 i wreszcie Magna Charta libertatum.
Niewątpliwie znaczny udział w deklaracjach praw od roku 1776 przypisać należy pamięci na te słynne prawa angielskie, uważane przez amerykan za część składową ich prawa krajowego. Niektóre zasady z Magna Charta i angielskiego bill of rights zostały wprost wcielone do amerykańskiego rejestru praw.
Mimo to głęboka przepaść dzieli deklaracje amerykańskie od wyżej wymienionych ustaw angielskich. Historyk rewolucji amerykańskiej mówi o deklaracji wirginijskiej, że w imię odwiecznych praw bytu ludzkiego protestowała przeciwko wszelkiej tyranji: »Angielska petycja praw roku 1688 była historyczną i retrospektywną, deklaracja wirginijska, przeciwnie, wyszła bezpośrednio z łona przyrody i głosiła zasady przewodnie dla wszystkich ludów czasów przyszłych“[5].
Kodeksy angielskie, ustanawiąjące prawa poddanych, są to bez wyjątku wynikłe z pewnych danych przyczyn potwierdzenia lub interpretacje prawa istniejącego. Nawet Magna Charta nie zawiera nowych praw, co już stwierdził na początku XVII wieku Sir Edward Coke, wielki znawca prawa angielskiego[6].
Ustawy angielskie dalekie są od uznania ogólnych praw ludzkich, nie posiadają mocy ani zamiaru ograniczenia czynników prawodawczych i tworzenia zasad przyszłego prawodawstwa. Według kodeksu angielskiego parlament jest wszechmocny, a prawa przezeń wydane czy zatwierdzone posiadają jednakową wartość.
Deklaracje amerykańskie, odwrotnie, zawierają prawidła, które stoją ponad zwykłym prawodawcą. Zarówno w Unji, jak w oddzielnych stanach dla prawodawstwa zwykłego i konstytucyjnego istnieją różne organy, a sędzia czuwa nad zachowaniem granic konstytucji za pomocą normalnej władzy prawodawczej. Musi on odrzucić ustawę, naruszającą, zdaniem jego, prawa zasadnicze. Z tego powodu dziś jeszcze deklaracje praw uważają Amerykanie za praktyczną obronę mniejszości[7]. Wyróżnia je to także od „gwarantowanych praw“ europejskich. Deklaracje amerykańskie nietylko formalnie są ustawami wyższego rodzaju, są one wytworem wznioślejszego prawodawcy. Konstytucje europejskie posiadają wprawdzie formy utrudniające zmianę ich zasad, ale prawie wszędzie sam prawodawca decyduje o ich zmianie. Kontrola sądowa nad zachowaniem tych form nie istnieje nawet w Szwajcarji, mimo że tam, podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, prawa konstytucyjne pochodzą od innych organów, niż zwyczajne.
Amerykańskie bills of rights pragną nietylko ustanowić zasady ustroju państwowego, lecz przedewszystkiem wyznaczyć linję graniczną między państwem, a jednostką. Zgodnie z niemi jednostka staje się subjektem prawniczym nie przez państwo dopiero, lecz jest nim przez swą naturę, posiada prawa nieodłączne, nietykalne. Ustawy angielskie nic o tem nie wiedzą. Uznają one nie prawa odwieczne, przyrodzone, lecz prawa po ojcach dziedziczone, „stare, niewątpliwe prawa narodu angielskiego“.
W tym punkcie najwybitniej ujawnia się angielski pogląd na prawa poddanych. Przeglądając uważnie bill of rights, widzimy, że niewiele się tam mówi o prawach indywidualnych. Że prawa nie mogą być zawieszone, nikt od nich uwolniony, że sądy wyjątkowe nie mogą być ustanawiane, okrutne kary wymierzane, że przysięgli mają być według przepisów mianowani, że podatki nie mogą być bezprawnie nakładane, że stałego wojska nie wolno utrzymywać bez zgody parlamentu, że wybory do parlamentu są wolne, że parlament ma być często zwoływany — to wszystko nie są prawa jednostki, lecz obowiązki rządu. Z trzynastu punktów bill of rights dwa tylko zawierają postanowienia, wyrażone w formie upoważnień dla poddanych[8], a jeden zmierza do swobody słowa członczłonków parlamentu. Jeśli niemniej wszystkie klauzule bill of rights nazwane są w nim samym prawami i swobodami ludu angielskiego[9], to opiera się to na poglądzie, że prawne ograniczenie korony jest zarazem prawem narodu.
Pogląd ten wyrósł bezpośrednio ze średniowiecznego pojęcia państwa germańskiego. Podczas gdy państwo starożytne w początkach swej historji przedstawia się nam jako πόλις lub civitas, jako zamknięta w sobie gmina obywatelska, to monarchiczne państwo germańskie jest od samego początku ukształtowane dualistycznie: książę i lud nie tworzą jedności wewnętrznej, lecz stoją wobec siebie, jako istoty samodzielne. Stąd według pojęć ówczesnych państwo jest istotnie stosunkiem umowy między tymi dwoma elementami. Romańsko-Kanoniczna nauka prawa, pozostająca pod wpływem tradycji starożytnych, już od XI wieku stara się zjednoczyć w teorji oba te elementy. W tym celu chce na podstawie umowy raz pozbawić lud jego praw na rzecz księcia, pojmując w ten sposób państwo jako rząd, to znów, uważając księcia za mandatarjusza ludu, identyfikuje lud z państwem. Lecz rozpowszechnione poglądy prawno-polityczne, zwłaszcza od czasu pow stania ustroju stanowego, widzą w państwie istotnie stosunek dwustronnej umowy między księciem i narodem. Treścią tej umowy są postanowienia prawne. Na nich opiera się prawo księcia żądania posłuszeństwa ustawom, prawo ludu strzeżenia granic tych ustaw. Lud ma prawo wymagać od księcia, aby trzymał się ustawy. W ten sposób wszystkie ustawy stanowią subjektywne prawo narodu, pod którym w sposób niejasny rozumie się zarówno jednostki, jak ogół — singuli et universi[10]. Z tego punktu widzenia jest prawem ludu to, że parlament ma być często zwoływany, że sędziom nie wolno wyznaczać okrutnych kar i jak tam jeszcze mogą brzmieć przepisy najwcześniejszych angielskich patentów swobód.
Przez całą dawniejszą historję angielską przewija się pojęcie kodeksu, jako normy dwustronnej, obowiązującej obie części państwa. Prawo, wydane przez ustawę, przekazuje się z pokolenia na pokolenie, staje się dziedzicznem, od urodzenia przynależnem człowiekowi narodu. Za Henryka VI mówią o ustawie: La ley est le plus haute inheritance que le roy ad; car par la ley il menie et toutes ses sujets sont rules, et si la ley ne fuit, nul roy et nul inheritance sera[11]. A w pétition of right parlament powołuje się na to że przez prawo poddani odziedziczyli wolność[12], jak wyraża się act of settlement, prawa są „birthright“, to jest prawo przez urodzenie nabyte, po ojcach odziedziczone[13].
Dlatego w ustawach angielskich XVII wieku znajdujemy tylko stare „prawa i swobody“, a parlament stale żąda tylko potwierdzenia „laws and statutes of this realni“, t. j. wzmocnienia istniejącego stosunku między królem a narodem. We wszystkich tych dokumentach niema mowy o tworzeniu nowych praw. Dlatego brak w nich wszelkiej wskazówki co do ważnych praw zasadniczych wolności religijnej, prawa zgromadzeń, wolności druku, swobody przesiedlania się. Po dziś dzień angielska nauka prawa nie zna podobnych praw; podług niej tego rodzaju swobodę indywidualną zapewnia raczej ogólna zasada prawna, na mocy której tylko wolno ograniczać w jakikolwiek sposób jednostkę[14].
Zgodnie z dzisiejszym poglądem angielskim prawa wolności zasadzają się poprostu na panowaniu ustawy: są one prawem objektywnem, nie zaś subjektywnem[15]. Teorja, że prawa wolności są tylko obowiązkami rządu, wypowiedziana w Niemczech przez Gerbera i broniona przez Labanda i innych, w Anglji, niezależnie od niemieckich zasad, wynikła wprost z istniejących stosunków wówczas, gdy straciła znaczenie konstrukcja subjektywnego prawa publicznego, oparta na Locke’a i Blackstone’a teorji prawa naturalnego.
Konstrukcja ta nawet jeszcze u Locke’a pozostaje w ścisłym związku ze staroangielskimi poglądami. Gdy Locke własność, zawierającą życie i wolność, uważa nawet za najpierwotniejsze prawo jednostki, a państwo za związek utworzony dla obrony tego prawa, odtąd z przyrodzonego w obywatelskie przekształconego, to jednakże członkom państwa nie przyznaje on ściśle odgraniczonych praw zasadniczych, lecz zakreśla raczej władzy prawodawczej bezwzględne szranki, z celów państwa wypływające[16]. Po bliższem rozpatrzeniu widzimy, że szrankami temi nie jest nic innego, jak najważniejsze zasady bill of rights, który został wprowadzony w życie na rok przed zjawieniem się „two treatises on government“[17].
Dopiero Blackstone w anonimowem dziele[18], zawierającem główne zarysy jego słynnych Komentarzy (1765) na podstawie teorji Locke’a i bill of rights, buduje swą teorję absolutnych praw osobistych, wynikających ze subjektywnych praw jednostki. Bezpieczeństwo, wolność i własność są to absolutne prawa każdego anglika, które wszakże w istocie nie są niczem innem, jeno wolnością przyrodzoną, pozostałą jednostce po potrąceniu ograniczeń prawnych na rzecz ogółu[19]. Zabezpieczeniem tych praw znowu są ustawy: zupełnie na sposób bill of rights za prawa anglików, mianowicie za podrzędne prawa pomocnicze ku ochronie owych trzech praw głównych, uważane jest całe urządzenie parlamentarne, ograniczenie prerogatyw królewskich obok opieki prawnej, prawa petycji i prawa noszenia broni[20]. I dla Blackstone’a także, mimo jego poglądów, na teorji prawa naturalnego opartych, jednostką uprawnioną nie jest człowiek poprostu, lecz poddany angielski[21].
Deklaracje amerykańskie natomiast poczynają od zdania, że wszyscy ludzie rodzą się jednakowo wolnymi, i mówią o prawach, przysługujących „every individual“, „all mankind“, lub „every member of society“. Zawierają znacznie większą liczbę praw, niż deklaracje angielskie i prawa te uważają za wrodzone i nieodłączne. Skąd wzięło się to wyobrażenie w ustawach amerykańskich?
Nie z prawa angielskiego. Najprostszem byłoby wyprowadzić z ówczesnych pojęć o prawie naturalnem, tylko że teorje prawa naturalnego istniały już od czasów helleńskich, a nie doprowadziły nigdzie do sformułowania praw zasadniczych. Teorja prawa naturalnego konstatowała przez długi czas przeciwieństwo między prawem naturalnem a pozytywnem, nie żądając bynajmniej urzeczywistnienia pierwszego zapomocą drugiego. W Digestach znajduje się ustęp Ulpjanusa, głoszący, że podług prawa natury wszyscy ludzie są równi, niewolnictwo zaś uważający za dzieło prawa cywilnego[22]. Te i tym podobne teorje złagodziły wprawdzie prawo o niewolnictwie [23], mimo jednak wszelkich żądań teoretycznych rzymianie dalekimi byli od zniesienia niewolnictwa.
Naturalną wolność człowieka jeszcze w ciągu XVIII wieku wielu pisarzy usiłowało połączyć z prawnym brakiem wolności. Nawet Locke, dla którego wolność stanowi istotę człowieka, sankcjonował w swej konstytucji dla Północnej Karoliny niewolnictwo i poddaństwo. Przyznać trzeba, że przy układaniu jej nie pozostawiono mu swobody[24].
Literatura sama przez się nie może być nigdy produkcyjną, o ile nie znajduje gruntu przygotowanego przez stosunki historyczne i społeczne. Znajomość literackiego pochodzenia jakiejś idei nie wystarcza bynajmniej dla poznania zarazem historji, jej znaczenia praktycznego. Historją polityki jest dziś o wiele zadużo historją literatury, a o wiele zamało historją instytucji. Liczba nowych idej politycznych jest bardzo niewielka, większość ich, w zarodku przynajmniej, znana już była starożytnej nauce o państwie. Instytucje podlegają ciągłym zmianom, należy odróżniać wszędzie ich odrębny rozwój historyczny.




  1. To określenie sprowadza się ostatecznie do starej definicji Florentinusa L. 4 pr. D. de statu hom. 1, 5: Libertas est naturalis facultas eius, quod cuique facere libet, nisi si quid vi aut jure prohibetur.
  2. Porówn. Aulard str. 44 i d. Boutmy, dopatrując się na str. 432 w deklaracji francuskiej wielkiej filozoficznej swobody myśli francuskiej XVII stulecia w przeciwieństwie do ciasnoty amerykańskiej, daje tem dowód, że albo nie zna względów, jakie ta deklaracja zachowuje dla kościoła katolickiego, albo nie chce ich znać.
  3. Arch: parl. VIII, s. 222.
  4. Arch: parl. VIII. s. 438 i 453.
  5. „The englisch petition of right in 1688 was historie and retrospective; the Virginia declaration catne directly out of the heart of nature and announced governing principles for all peoples in all future times“. Bancroft VII, s. 243.
  6. Porówn: Blnckstone. Commentaries on the laws of England I, 1, s. 127 (ed. Kerr London 1887, I st. 115).
  7. Porówn: Cooley, Constitutional limitations. 6 te wyd Boston 1890, ch. VII. Nawet jeśli jakiś stan włączył do swej konstytucji zasady zawarte w bill of rights, że tylko „by the law of the land“ można pozbawić kogoś własności; prawo naruszające tę zasadę byłoby bez znaczenia dzięki zasadniczo ograniczonej kompetencji prawodawstwa, s. 208.
  8. Prawo wystosowywania petycji do króla (№ 5) i prawo poddanych protestanckich noszenia broni stosownie do ich stanu.
  9. „And they do claim, demand, and insist upon all and singular the premises, as their undoubted rights and liberties“.
  10. Stare patenty angielskie swobód przedstawiają jako przedmioty „jura et libertates“ raz „homines in regno nostro“ to znów samo „regnum“. Petition of right mówi o „rights and liberties“ poddanych, ale określa je także jako „the laws and free customs of this realm“.
  11. Year Books XIX, Gneist Englische Verfassungsgeschichte s. 450.
  12. „by which the statutes before-mentioned, and other the good laws and statutes of this realni, your subjects have inherited this freedom“. Gardiner, The constitutional documents of the Puritan revolution, 1889 s. 1 — 2.
  13. „And whereas the laws of England are the birthright of the people thereof“. Act of settlement IV., Stubbs, Select charters 7-e wyd. 1890 s. 531. Birthright — right by birth, the rights privileges or possessions to which one is entitled by birth; inheritance, patrimony (Specifically used of the special right of the first born). Murray, A new English dictionary on historical principles. s. h. v. O. „birthrights“ porówn. także Firth, przedmowa do Clarke Papers I. 1891, s. LX, DCI.
  14. Porówn: pouczające doświadczenia Dicey’a, Introduction to the study of the law of the Constitution 3 wyd. 1889 s. 171 i d.
  15. Dicey s. 184 i d., 193 i d., 223 i d. i t. d. O prawach wolności traktuje w rozdziale „the rule of law“. Według niego wolność osobista jest w Anglii poprostu korelatem ograniczenia jednostki tylko przez kodeks dopuszczalnego.
  16. O tem traktuje rozdział of the extent of the Legislative Power, On civil government XI.
  17. Porówn: On civil government XI, § 142.
  18. An Analysis of the Laws of England, Oxford 1754. Drugie wydanie 1757 porówn: rozd. IV, s. 78.
  19. Political liberty is no other than natural liberty so far restrained by human laws (and no farther) as is necessary and ex pedient for the generał advantage of the public. Commentaries p. 125 (113).
  20. Commentaries s. 141 i d. (127 i d.).
  21. Porówn: Commentaries s. 127 (114), 144 (130).
  22. L. 32 D. de R. J. Porówn: L. 1 D. de iust. et. iure 1, 1. Florentinus L. 4 § 1 D. de statu hom. 1, 5 uważa niewolnictwo za powstałe „contra naturam“.
  23. Porówn: Overbeck, Studien zur Geschichte der alten Kirche s. 169 i d.
  24. Fechtner, John Locke 1898, s. 54.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Georg Jellinek i tłumacza: Zofia Lubodziecka.