Deszcze
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Deszcze |
Pochodzenie | 1942-1943-1944 z rękopisu autora |
Data wyd. | 1942-1944 |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Deszcz jak siwe łodygi, szary szum,
a u okien smutek i konanie.
Taki deszcz kochasz, taki szelest strun,
deszcz — życiu zmiłowanie.
Dalekie pociągi jeszcze jadą dalej
bez ciebie. Cóż? Bez ciebie. Cóż?
w ogrody wód, w jeziora żalu
w liście, w aleje szklanych róż.
I czekasz jeszcze? Jeszcze czekasz?
Deszcz jest jak litość — wszystko zetrze
i krew z bojowisk i człowieka
i skamieniałe z trwóg powietrze.
A ty u okien jeszcze marzysz
nagrobku smutny. Czasu napis
spływa po mrocznej, głuchej twarzy
może to deszczem, może łzami.
I to, że miłość, a nie taka
i to, że niedość cios bolesny,
a tylko ciemny jak krzyk ptaka
i to, że płacz, a tak cielesny.
I to, że winy niepowrotne,
a jedna drugą coraz woła
i to jakbyś u wrót kościoła
widzenie miał jak sen samotne.
I stojąc
I stojąc tak w szeleście szklanym
czuję jak ląd odpływa w poszum.
Odejdą wszyscy ukochani,
po jednym wszyscy — krzyże niosąc,
a jeszcze innych deszcz oddali,
a jeszcze inni w mroku zginą,
staną za szkłem co jak ze stali
i nie doznani miną, miną.
I przejdą deszcze, zetną deszcze,
jak kosy ciche i bolesne
i cień pokryje, cień omyje.
A tak kochając, walcząc, prosząc
stanę u źródeł — studni ciemnych
w groźnym milczeniu ręce wznosząc;
jak pies pod pustym biczem głosu.
Niepokochany, niezabity,
nienapełniony, niedorzeczny,
poczuję deszcz, czy płacz serdeczny,
że wszystko Bogu nadaremno.
Zostanę sam. Ja sam i ciemność.
I tylko krople, deszcze, deszcze
coraz to cichsze, bezbolesne.
ukoń. 21. II. 43 r.