[74]DO NAJŚWIĘTSZEJ PANNY MARJI LITANJA.
Duch ginie w Tobie, ja niemocen stoję,
Lecz, jako szata, bliska zawleczenia
Podnoszę z siebie, co wcale nie moje,
I zawięzuję u Twego promienia,
I spadające czuję na kolana
To ciało, dusza im bliżej u Pana...
Aż, zewleczone nadół, nadół gnie się,
A duch gołębiem wystrzela do góry,
Anioł go potem, mój stróż anioł, niesie,
Przezroczystemi obejmując pióry.
Anioł mój dobry, co zawsze jest ze mną.
Choć mu godzina każda nieprzyjemną,
Choć, jak nieczuły mąż cnotliwą żonę,
Męczą go moje cielesne narowy;
Anioł milczący i patrzący w stronę,
Kiedy mię zamęt porywa światowy,
Anioł, co znika nawet przed spojrzeniem,
Żeby mi wolność zostawić żywota,
I żebym jego nie truł się cierpieniem...
O, mój przyjaciel, brat, o moja złota
Siostrzyczka, drużka moja bezimienna,
Duch, co każdemu dany współżywotnie
Przez dobroć Marji, jak łaska codzienna,
Żeby tu całkiem nie było samotnie...
Bo Ojciec dawa chleb, a Matka bierze
Z orszaku swego którego anioła,
I tym aniołem najzazdrośniej strzeże.
Aż do górnego wprowadzi kościoła.
Więc z tym aniołem, ponad szatą ciała,
Co na kolana zgięła się i padła,
Ja, duch, stanąłem, jak fontanna biała,
Odrywająca się z swego zwierciadła —
I nucę: Kyrje Elejson i Chryste
Elejson... niby krople przezroczyste...
............
Chryste, usłysz nas, głos daj, który może
Przeniknąć skoro i stanąć u celu,
Chryste, wysłuchaj — Ojcze z nieba Boże,
Zmiłuj się, Synu nasz Odkupicielu,
[75]
Zmiłuj się, Duchu święty — Trójco cała,
Zmiłuj się, zmiłuj! Chwała, chwała, chwała!
O, jakże życia niemowlęctwo długie,
Gdzie udział Matki zerwany;
O, czemże uczuć niemowlęctwo drugie
Bez dobrej rady siostrzanéj!
Czem przepaść czasu bez epoki działu,
Myśl, skończonemu niedostępna ciału,
Zegar bez godzin, co do serca bija,
Jakoby nucąc: «Nie jesteście sami»,
Czem ja bez nie ja...? O święta Maryjo,
Módl się za nami!
On, który jeden jest taki szeroki.
Taki bezdenny naokoło człeka,
Taki straszliwy i tak wszystkooki.
Że, gdyby lekka przynajmniej powieka
Tę przesłoniła nam światłości przepaść,
Byłoby łacniej stać, podobniej nie paść,
Serdeczniej westchnąć, prosić mniej straszliwie.
Więc aż rozrzewnił się miłością wielką,
I pośrednictwa cud między cudami
Stał się. O święta Boża Rodzicielko,
Módl się za nami!
Jako więc lilji panieństwo strzeliste
Podziwia potem Syn i błogosławi.
Że takie proste i ładne i czyste,
Tak pierwej Ojciec swym aniołem jawi
Błogosławieństwo panience ubogiej
I proroczemi nawiane skrzydłami
Uiszcza ziarno, aż czasów odłogi
Westchnęły kwiatem. Panno nad pannami,
Módl się za nami!
Z królewskiem prawem, bez miejsca w ojczyźnie
Syn Boży między zwierzęty się rodzi,
O, jakże rola uprawiona żyźnie
Pokorą! Przeszłość właśnie z pola schodzi
I już obejma się popisem świata,
Jak gdy ma umrzeć matrona bogata,
Co, liczac wszystkie swoje niewolniki.
Gdzie skarb, tam serce obumarłe chowa,
Najuroczystszej niepomna praktyki,
Niepomna Boga, co tuż za wrotami
Nieobrachowan, Matko Chrystusowa,
Módl się za nami!
A przeszłość jadem upita grzechowym.
A przyszłość pusta, a pomiędzy niemi
Rozpaczby chyba przegonem jałowym,
Jako Lewjatan obwiła kłęb ziemi.
I coby było? Myśl się sama trwoży!...
Jam bez objawu, głucha noc bezsnami,
Śmierci pustkowie... Matko łaski bożéj,
Módl się za nami!
Ale zbawiło czyste jedno łono,
Gdy macierzyństwem objęło treść bożą,
I owo ołtarz w jedności z zasłoną,
Z którego na świat łaski się rozmnożą.
Z którego nowy powstanie zadatek
Na jutro, wczora i na dziś, co mami!
Na całą wieczność... O! Najczystsza z matek,
Módl się za nami!
Cóż wdzięczniejszego, jako wdzięczność matki,
Nadobniejszego co od panieneczki,
Wyrumienionej ledwo, jako kwiatki.
Z dzieciństwa — alić w łono kolebeczki
Zazierającej z szczególnem zdziwieniem,
Czy prawda, że się Prawda urodziła
I że Stworzyciel stawa się stworzeniem?...
Cóż wdzięczniejszego? Albo jaka siła
Szczycić się może tem wynalezieniem?
Albo gdzie miłość czystsza i wznioślejsza
Między wszystkiemi wszech serc miłościami
Prócz tej miłości?... Matko Najśliczniejsza,
Módl się za nami!
On tylko, jako sam nieuczyniony,
Bez niewdzięczności kończy i zaczyna —
On tylko, jako sam niezadłużony
Czasowi, tylko On, prawa nowina...
Gdy człowieczeństwa zeszedł cichą drogą,
Jak do owczarni pasterz, a nie złodziéj,
Natura Jego nie witała z trwogą,
Kto wchodzi, wiedząc, iże mocen wchodzi:
W pokorze jeno pierwej się zrównała
Tak, że zniknęła osobistość ciała...
Więc Tobie, Matko, przyszło wydać Pana,
Tobie świętemi niańczyć ramionami
I Tobie pogrześć... Ot Niepokalana,
Módl się za nami!
[76]
A która dziwnie od rzeczy początku
Już w zamyśleniu Jehowy poczęta,
Jak miłosierdzia zaród w samym wątku,
Jak wielki okres, jak tęcza wygięta
Przez całoprzestrzeń, która potem znowu
Jako naczynie łaski jaśniejąca,
I teraz, wszego przyczyna odnowu,
Ilekroć w siebie się zapatrzym sami.
Wciąż wyglądana na sierpie miesiąca
Ku zagładzeniu pierworodnej zmazy —
Przedziwna Matko, przedziwna trzy razy.
Módl się za nami!
Modlitwom bliska przez swą osobistość
Niewieścią — bliska pobłażaniom prawie
Przez macierzyństwo, i bliska przez czystość
Wszelkiej tęsknocie ludzkiej, wszelkiej sprawie
Udatna, niby dobra białogłowa,
Zgóry, a jednak patrzająca łzawie,
Można, a jednak w prostocie zupełnej
Przędąca wiele z barankowej wełny,
I bardzo cicha, a przeto niemniejsza.
Współpracująca wszystkiemi cnotami,
Kończąca wszystko... Matko Najmilejsza.
Módl się za nami!
Która odeszłaś od własnego Syna,
Kiedy już sprawę ojcową zaczyna.
I chociaż matką Ciebie nie nazywa,
Odeszłaś czuła i niemniej szczęśliwa...
Lub, kiedy, kończąc, Syn Twój zdejma ciało,
I mówi Tobie (jak Bogu przystało):
«Niewiasto!...» O Ty, najwybrańsza z wiela,
Błogosławiona między niewiastami,
Matko, a widzę, Matko Stworzyciela,
Módl się za nami!
Więc Ty pod krzyża stojąca boleścią
Między klątwami rzeszy krwią plugawéj,
Z ofiarą w sercu wszechmocnie niewieścią,
Najogromniejszej Połowico sprawy:
Podejmująca wzrokiem czoło Syna,
Gdy się ku gąbce zatrutej nagina
Lub, przełamawszy moc nieprzyjaciela,
Spowiada wgórę testament ustami —
Matko, a widzę, że Odkupiciela,
Módl się za nami!
Która ból każdy czułaś tem okropniéj,
Że bez ucieczki krwią, ból suchy, cichy,
Opodal krzyża skrzypiącego stopni,
Ból, co, powiązan, jak kwiatów kielichy,
Z gasnącem słońcem promieńmi krwawemi,
Brał Cię i prawie że podnosił z ziemi,
Jakbyś już wnętrznej męki potęgami
Stanęła wyżej śmierci — nadcielesna!
Półboska!... Matko, O! Matko Bolesna,
Módl się za nami!
W istocie swojej, od pierwszego tchnienia,
Z udziałem łaski najzupełniej zgodna,
Jako latorośl ze złotem promienia
Uprzędzająca się swemi włóknami,
Panno Chwalebna, Wierna i Czcigodna,
Módl się za nami!
Od rana prawdy stawszy się kołyską,
Gdy, męką Syna nad śmierć wyniesiona,
Wężowi głowę Ty potarłaś śliską,
Współwszechmoc bierzesz tam, w niebo niesiona,
I wciąż rozrzewniasz się nad planetami...
Można, Łaskawa i Błogosławiona,
Módl się za nami!
Przyczyno źródła czynów, objawienia
I odpoczynku samej wszechmocności,
Ty, co istocie, nie mającej cienia,
Zwierciadłem stałaś się sprawiedliwości
I odpromieniasz ją swemi gwiazdami,
Módl się za nami!
Z dokonań wszystkich najpełniejsze Twoje,
Owo istotnej prawdy całolico,
Z którego jasne wciąż pryskają zdroje,
Odradzające wszech żywot wiosnami,
Wiosnami cudu: Mądrości stolico,
Módl się za nami!
Temu, co w sobie się rozpacza dwoi,
Rozdziera końca nie mająca winą,
Krzyż jako jedno ukojenie stoi
I woła: — «Równaj co z temi gwoździami!...»
O! Ty więc, pewnej Radości Przyczyno,
Módl się za nami!
[77]
Zrazu w pokorze ścieląca się sobą
Pod zawołaniem zgóry niewymownem,
Ty, co nieledwie zniknęłaś osobą,
Ale Naczyniem stałaś się Duchownem,
Gdy nam z naszemi ciasno próżnościami,
Módl się za nami!
Więc Ty, co, żywą nosząc tajemnicę,
Ani już mogłaś zaprzątać się sobą,
Lecz, jak kościoły nasze i kaplice,
Na nowo własną niknęłaś osobą
We spodziewaniach o przyszłej godzinie
Czasu, co nie był, choć był nad czasami,
O! Ty, zaprawdę Poważne Naczynie,
Módl się za nami!
Duch każdy w Twoje prorokował łono,
Niby że chórem, co przez wieki płynie
W gwiazdami litą kopułę przestroną,
Rozścielającą się nad wszechludami,
O Nabożeństwa Dziwnego Naczynie,
Módl się za nami!
Tchnień najwonniejszych, najczystszych zapałów
Tobie się stała całość jednosłowna,
I pąk, i górny kwiat wszechideałów,
Promieniejący jasnemi zorzami
W koronie Cierni, o Różo Duchowna,
Módl się za nami!
Z najczystszej kości przez rody królewskie
Wybudowana w strop, jak Babel nowa,
Żeby sojusze powrócić niebieskie
I zespołecznić padół z otchłaniami.
O Wieżo biała, Wieżo Dawidowa,
Módl się za nami!
Więc Domie Złoty, więc Arko Przymierza,
Niebieska Bramo, od której zawiasów
Czuwającego odjął Pan żołnierza
I wrócił dawnych uczestnictwo czasów,
Jako z pierwszymi bliski rodzicami —
Módl się za nami!
Pomiędzy nocy pierzchającym cieniem
A różowemi jutrzni przebłyskami,
Między literą prawa a sumieniem,
Między zakonu snem a objawieniem,
Zaranna Gwiazdo, o, módl się za nami!
Stąd i cudowne Chorych Uzdrowienie,
Ucieczka Grzesznych, bo winią się sami —
Stąd Utrapionym zlane Pocieszenie
Przez nowy zakon czynów miłosiernych-
Stąd najdzielniejsze Wspomożenie Wiernych,
Módl się za nami!
Że Ten, co zstąpił do swego podnóża
I z koron wybrał koronę cierniową,
W Tobie jednego miał anioła stróża,
Choć mógł zasłonić się ich tysiącami,
O przeanielska Aniołów Królowo,
Módl się za nami!
Więc w Patryjarchów jaśniejąca kole,
Przyświecająca Proroków chórowi,
I z Apostoły przy tym samym stole
Siedząca, gdzie się dziwili Mistrzowi —
Więc współwydana na poszturch oprawców
Krwią spluskanemi trzciny i łokciami,
O Męczenników Pani i Wyznawców,
Módl się za nami!
Od lilji polnej do tych ze skrzydłami
Białemi w niebie jaśniejących gości,
Królowo wszelkiej tworów Dziewiczości,
Módl się za nami!
Od patryjarchów aż do niewinności,
Co dziś z kolebek modli się rączkami,
Królowo Wszystkich Świętych i Świętości,
Módl się za nami!
— Kraju, co, jako Syna Twego szata,
Porozrywany, na wiatrach ulata,
Ludu, co rodzi się z łez wyczerpnięciem,
Co rozpoczyna mękę niemowlęciem,
A kona wieki i skonać nie może,
«Czemuś opuścił mię (wołając), Boże!»
Ludu, co świata rozrządzał połową
I nie ma grobu ze swemi orłami...
O Matko dobra Ty, Polska Królowo,
Módl się za nami!
[78]
— Baranku boży, który gładzisz grzechy świata,
Przepuść nam, Panie.
Baranku boży, który gładzisz grzechy świata,
Wysłuchaj nas, Panie.
Baranku boży, który gładzisz grzechy świata,
Zmiłuj się nad nami, Panie.
Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas!
Kyrie — elejson,
Chryste — elejson,
Kyrie — elejson!
Amen.
|