[241]DO WŁADYSŁAWA SYROROMLI.
(Z okoliczności wiersza jego, p. t. „Lirnik”).
Lirniku ty nasz rzewny!
Urok liry twéj śpiewnéj
Czują serca narodu.
Słuchaj, z jaką rozkoszą
Witają cię i głoszą,
U bram twego zawodu!
Czy na Rzymskiéj cytarze.
Czy na wiejskiéj fujarze
Zagrasz — oklask się budzi.
Przecz więc z liry twéj rzewnéj
Brzmi jak gdyby ton gniewny
Na społeczność, na ludzi?
Cóż że może ktoś w tłumie
Pieśni poczuć nie umie?
Ktoś nie słyszy, nie słucha? —
[242]
Jedno tylko na świecie
Żądać wolno poecie:
By go pojął brat z ducha.
Od Anioła do ptaka,
Bóg nie stworzył śpiewaka
Ku czci jego samego.
Wszystkim, w dole i w górze,
W jednym tylko stać chórze,
Ku czci Stwórcy swojego.
Aniół w chwale promiennéj,
Ptak w pogodzie wiosennéj,
Wieszcz w Prawdzie i Miłości,
Czerpią Boże natchnienia,
By Mu wzajem wznieść pienia,
W Niebie, w świecie, w ludzkości.
Któż z twych pieśni nie zgadnie,
Jaka miłość w nich na dnie?
Jak myślami tęsknemi
Gonisz Prawdę i Cnotę? —
Lecz nie piaski to złote,
Nie wykopiesz ich z ziemi!...
Prawda z góry, od Pana,
Jest jak światłość rozlana:
Wszędzie część — nigdzie całość.
[243]
Tak lśni w iskrach i rosach,
Jak w gwiazdach na niebiosach.
Jedna różnica — trwałość.
Prawdy ludzkie, poziome,
Są jak rosy znikome,
Jak skry z chwilą gasnące.
Lecz niebieskie, odwieczne,
To są gwiazdy słoneczne,
Nieruchome jak słońce! —
Więc, lirniku uroczy!
W górę serce i oczy!
Lira w Niebo niech dzwoni! —
Nie z perł rosy, choć lśniących,
Nie z iskr, choćby palących;
Z gwiazd wij wieniec twéj skroni!
Myśl! — nie co tu o tobie,
W obec ci, lub na grobie.
Powié świat, co wżdy błądzi?
Lecz jak cię tam, z użycia
Darów danych za życia,
Pan i dawca osądzi? —
On cię wzywa ku Sobie,
On doświadcza w żałobie,
On wziął twój skarb na ziemi:
By myśl z ziemskich padołów,
W ślad kochanych aniołów,
W Nim szła mieszkać tam z niemi.
[244]
O! i oby nas obu,
Cośmy równie snać z grobu
Głos wezwania poczuli:
Jak był wodzem w żałości,
Tak tam w progach wieczności,
Spotkał ojciec Orszuli!
1850.