[173]DO LUMINARZÓW MOJEJ PARAFII.
Nie lubię ciebie, księże prałacie,
Gdy się uczenie łeb twój najeża,
Gdy dogmatycznie nam rozprawiacie
O nieomylnej władzy pasterza.
Lecz kiedy w cichym wiejskim kościele
Wznosisz Sakrament w Pańskiej ofierze,
A lud się wierny pomostem ściele
I w grzeszne piersi bije się szczerze,
Gdy w sutej kapie albo ornacie
Grzmisz Święty Boże! starą piosenkę,
Tak cię uwielbiam księże prałacie,
Że chciałbym szczerze całować w rękę!
Nie lubię ciebie, bażgraczu płonny,
Gdy się czepiając obcego wzoru,
Kreślisz na płótnie rzymskie Madonny
I bez rysunku, i bez koloru.
Lecz gdy twój obraz widzę w kościele,
Choć pendzel gruby, a postać krzywa,
Lecz naród przed nią na twarz się ściele,
Z piersi pobożny jęk wydobywa;
Gdy Opatrzności kreślisz nam oko,
Bogarodzicę lub Bożą Mękę, —
Tak ciebie kocham, tak czczę wysoko,
Że chciałbym szczerze całować w rękę!
Nie lubię ciebie, mój organisto,
Gdy przy gitarze, wśród dziewic grona,
W niedzielnym stroju, z miną rzęsistą,
Fałszywym głosem śpiewasz Filona.
[174]
Ale gdy w cichym kościółku słyszę,
Jak intonujesz ku Bożej chwale,
Kiedy popsute gnieciesz klawisze
Na Alleluja lub Gorzkie Żale,
Wiernego ludu sto głosów razem
Kiedy powtarza twoją piosenkę, —
Łza wzrok mój pali, jakby żelazem,
Chciałbym cię, mistrzu, całować w rękę!
Mszą świętą, pendzlem czy antyfoną,
Wiejskich kościółków pierwsze potęgi,
Wydobywajcie nutę rodzoną
Z pod serc, z pod piersi, z pod szmat siermięgi!
Przez was się ziszczą Boże zamiary!
Nie wolno tracić ni jednej chwili,
Bo to nasz kościół, nasz kościół stary,
Gdzie się ojcowie nasi modlili.
Wam nie mędrkować — tylko po prostu
Wzywać z kantyczek Ranną Jutrzenkę,
Bóg porozdziela kwiaty od ostu,
A my was będziem całować w rękę.
W dzień Wniebowstąpienia 1859. Borejkowszczyzna.