XXIII. Do poety starego.




Ten, który teraz na pustym ugorze
Zwisłemi żuchwy polne ścina mięty;
Kiedy był młodszym, w równéj z wiatrem sforze
Dościgał kresów rumak skrzydłopięty.

Ta, co niedawno w szkarłatnéj odzieży
Była pieszczoną dziewczych rąk zabawką;
Już się niezgrabnym cierniem tylko jeży
Róża, pomiędzy ostem i żegawką.

Co wprzód pod bujnym ugięta ciężarem,
Ledwo dźwigała płód na sobie słodki;
Wielkim i letnim uwarzona skwarem,
Drobne mać winna wydaje jagódki.

Niemiłe nozdrzom i arabskie gumy,
Choć je zacięty balsam z rany sączy;
Gdy ogień pierwsze wysmaży perfumy,
Przykrą się wonia zgorzelizną kończy.

Pytasz mię, co te podobieństwa znaczą,
Godzien poeto laurowéj gałęzi?
Niech twe Pegaza Muzy rozkulbaczą:
Pięknie poryżał dawniéj, teraz rzęzi.

Póki żywszemi bystra krew rzucała
Chuciami, tworząc z myślą rym uczony,
Żadna się z twoją arfa nie zrównała,
Na któreśkolwiek nastroił ją tony.

Darmo się starość na pierwszą wysila
Chlubę: nie sprosta twarzy obraz słaby.
Młodszy Meończyk[1] dzielnego Achila,
A stary śpiewał ze szczurami żaby.

Nierozerwanym spojony ogniwem,
Te dawno z ciałem duch zawarł sojusze,
Że gdy ubieli śniegiem jednosiwem,
Tenże wiek razem spólną tępi duszę.

W nowym gospodarz mieszkaniu zażywa
Rozkosznych wczasów i miłego bytu:
Taż sama flaga, co dachówki zrywa,
Kapie na pana ze starego szczytu.

Nim go do szczętu czas pożuł surowy,
Pysznéj Palmiry gmach cudem był świata:
Teraz i pusty do swojéj budowy
Ledwo co z wielkich głazów kmieć wyłata.

Wszyscyśmy prawom podlegli natury;
Próżno się nad jéj przepisy zawodzić.
Zawieśmy stare na kołku bandury:
Uschłemu drzewu trudno się odmłodzić.
1772, V, 398 — 400.







  1. Homer, który pisał Wojnę Żab i Myszów.