[35]DOM NA MODRZEWIU
Na niebotycznym modrzewiu,
modrzewiu o lekkich włosach,
który się w światła zarzewiu
kołysze i w złotych rosach,
wisi ptaszęce gniazdko —
gniazdko, skorupka orzecha —
domek, nad drzwiami strzecha,
strzecha ze słońca gwiazdką.
Wysoko, wysoko, wyżej,
wyżej, niż sięgnie drabina,
niż człowiek sam się wyspina,
czerni się domek w mgle ryżej.
[36]
Z wierzchołkiem cofa się, stoi,
wraca, kołuje w niebiosach —
w niebiosach skąd blask się roi
i plącze w modrzewia włosach.
Był modrzew rosą opity —
nie wiedząc poco i czemu
włożono ciężar młodemu
i wyniósł ciężar w błękity. —
Tam! tam wysoko na drzewie
w poszumach zamieszkać chcę!
Chcę! w mym żałosnym gniewie
pod złoto skryć się i rdzę!
I w domku pod chmur koroną
przekrzywić na bok głowę,
głowę, zatulnie wtuloną
w piórka czerwone i płowe.
[37]
I płowe... I nic nie żądać
lecz w bezpieczeństwie głębokiem,
głupio, o głupio spoglądać
na ziemię, w dół, jednem okiem. —
|