Dukat (Biernacki, 1879)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dukat |
Pochodzenie | Piosnki i satyry |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1879 |
Druk | Józef Unger |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Ołtarz, ksiądz, dziewczę, senator...
Zagrzmiało veni creator...
Lilijka wspaniale kroczy
U boku starego grata.
Jakim ogniem płoną oczy!
Jak ona kocha — dukata.
Jedna fjołeczek pachnący;
Druga cierń szpetny, kolący;
On — pstry motylek chłopaczek.
Czemu wciąż nad cierniem lata?
Pewnie ślepy nieboraczek!
Nie, hultaj widzi — dukata.
Biedny lud klęka w ucisku;
Pax et Dominus vobiscum,
Woła nad nim sługa Boży,
I błagalnie ręce splata;
Błogosławi, w proch się korzy...
Święty! ale wziął — dukata.
Za bankierską ladą drwiący
Stoi i lekceważący.
Co to jest? zgiął się we czworo!
Pewnie chory! tam do kata!
Zdrów! niechże mnie diabli biorą,
Toć on zobaczył — dukata.
Radykał; szedł prostą drogą
Spotkał księcia — kopnął nogą...
Dziś szczotkę czyni z języka,
I hrabiom buty obmiata.
Czyby biedak dostał bzika?
Tak, dostał; ale — dukata.
Rzecz jasna i oczywista,
Sprawa dobra, słuszna, czysta,
Tylko że nieco zawiła;
Idzie się do adwokata.
Niesie dokumentów siła...
Głupiś, niesie się — dukata.
Proszą go do biednej baby,
Nie może iść, bo sam słaby.
Pan bankier X zachorował!
Skacze i na koniec świata
Pędzi jak strzała. Zwarjował!
Nie, nie, nie, zwietrzył — dukata.
Księża! dziś świat w nic nie wierzy;
Do kościoła i pacierzy,
Słaba go ciągnie pokusa.
Sprobójcie, choć na trzy lata:
W ołtarzach, zamiast Chrystusa,
Malować ludziom — dukata.