Dwaj panowie z Werony (Shakespeare, tłum. Ulrich, 1895)/Przedmowa

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Dwaj panowie z Werony
Podtytuł Przedmowa
Pochodzenie Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare (Szekspira) w dwunastu tomach. Tom X
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1895
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Dwaj Panowie z Werony.

K

Komedya ta, zdaniem angielskich krytyków, należy do najpierwszych utworów poety. Znać to w jej budowie, w osnuciu, które jeszcze zdradza silniejszy wpływ włosko-hiszpańskiej noweli i dramatu, w lirycznych ustępach, naostatek w zbyt śpiesznem i nieszykownem zakończeniu. Spierano się o przyznanie autorstwa tej sztuki Szekspirowi; wreszcie zgodzono się ją przy nim zostawić, bo też nie ulega wątpliwości, że ona do niego należy. Użył później zapożyczonych z niej motywów, a w części nawet powtórzył, przerabiając całe sceny, w komedyi „Jak się wam podoba“. — Młodego jeszcze poetę widać w niej w dowcipach, modą wieku wyszukanych, w ustępach o miłości, w całym jej charakterze, który łatwiej jest uczuć niż określić. Należy ona do końca pierwszej epoki, lub początku drugiej, na to dziś się zgadzają wszyscy. Malone zrazu twierdził, że napisaną być mogła w roku 1595, później odnosił ją do roku 1591. Knight stawi ją w latach między 1585 a 1591. Za nim idą nowsi badacze.

Za życia autora wydaną nie była, i wyszła dopiero w zbiorowem wydaniu przyjaciół Szekspira, co także mówi za przyznaniem mu jej.
Co się tyczy źródła, jak w większej części komedyi, wskazać się tylko daje ułamkowo materyał w niej użyty. Długi czas nawet nie umiano wynaleźć fabuły, dopiero mistress Lenox znalazła w sławnym starym romansie Montemayor’a „Dyanie“ podobieństwo Julii do Felismeny. W istocie z tego romansu przerobiony dramat angielski, grany był u dworu w roku 1584, i drukowany.
Scena, w której Lucetta oddaje Julii list Proteusza, naśladowaną jest z noweli włoskiej Eneasza Sylwiusza Piccolomini, (później Papieża Piusa II): „Miłostki hrabiego Szlika z pewną damą z Sieny“. Powtórzona ona jest w Dyanie Monteayor’a.
Angielskie tłómaczenie Dyany, bardzo rozpowszechnione, wyszło dopiero w roku 1598, (przekład Barthol: Jonge), ale w rękopiśmie krążyło już od roku 1582—1583. Stąd jednak zapożyczona tylko część dramatu, miłość Proteusza i Julii; główna zaś myśl, na której Szekspir osnuł sztukę — zdradzona przyjaźń — wcale nie występuje.
F. V. Hugo czyni uwagę bardzo trafną, którą za nim i inni powtarzają, że Szekspir w dramacie o Dwóch panach z Werony, może własną po trosze opowiedział historyę. Sztuka widocznie pochodzi z tej samej epoki co sonety i poemata, w sonetach zaś spotykają się ślady zupełnie podobnej przygody, z tą różnicą tylko, że nie przyjaciel zbałamucił kochankę, ale kochanka do zdrady przyjaciela przywiodła.
(Sonet XXIX). „Szatan mój niewieści ciągnie ode mnie anioła mego, uwieść się stara, i mego świętego uczynić szatanem. Czystą jego cnotę czarną namiętnością ściga. Anioł mój drogi stałże się szatanem? Domyślać się tylko mogę, nie twierdzić.“
W innem miejscu: „A! tyś był winien domowe ognisko szanować, piękności twej, młodości bałamutnej nie dać się uwieść w rozpustę, co zmusza złamać podwójnie wiarę, tę, którą ona mi winna, przez pokusę, w którą cię twa piękność wciąga, i tę, którą ty mi winieneś — przez niewiarę“.
Przyjaciel, co zdradził, prosi, jak Proteusz, o przebaczenie i poeta mu, jak on, przebacza: „Niech cię nie trapi już to, co uczyniłeś; róża ma kolce, srebra źródło jest w błocie, obłoki i chmury, słońce i księżyc kryją, robak szkaradny w miękkim pączku mieszka. Wszyscyśmy grzeszni“. „Twój żal mojego bolu nie uleczy, twój ból za moją nie nagrodzi stratę. Smutek winnego mało ulży ciężkiego krzyża obrazy. A! łzy te są perłami, co z serca płyną i drogim okupem za twe błędy“, — Proteuszowi także mówi Walenty:

Przyjmuję ten okup...

„Wszyscyśmy grzeszni!“ te wyrazy sonetu, uznanie ułomności i słabości ludzkiej, to myśl dramatu, którą, dobrze nazwany, przedstawia Proteusz. Gorący ów przyjaciel, kochanek Julii, przy pierwszej zręczności ulega młodzieńczej krewkości, zapala się do kochanki przyjaciela, a miłość ta nowa, w pierwszej chwili zaślepienia i szału, dochodzi aż do najnikczemniejszej zdrady. Wydaje on przyjaciela, któremu wierność poprzysiągł, zdradza kochankę, posuwa się aż do takiego zapomnienia, iż gotów jest siłą zaspokoić namiętność, pozbawiającą go rozumu. Nie jest to uczucie, jest to oślepła passya, zwierzęca, szalona, niepohamowana, którą zaledwie młodość tłómaczyć może.
Obok Proteusza, który główną gra rolę, i całego, zresztą mniej uwydatnionego, męskiego grona, — kobiety stają dla kontrastu. W mężczyznach namiętność, w nich samo szlachetne uczucie; Julia i Sylwia wytrzymują próby i okazują się zdolnemi do największych poświęceń. Całe światło pada na nie.
Być może, iż chcąc okazać to, że szał i namiętność niewładnąca sobą, bezrozumna, mniej jest kary godną, Szekspir w końcu tak łatwe daje jej przebaczenie. Jest to filozoficzne ocenienie tego stanu bezmyślnego, gorączkowego — szału, który nawet kodeks karny w upowodowaniu występku odróżnia, łagodząc dlań wymiar sprawiedliwości. Z postaci dramatu, śliczna Julia, szlachetna Sylwia, dowcipna Lucetta, na pierwszym stoją planie, a obok nich Walentyn. Książę także dosyć starannie wyindywidualizowany, lecz Proteusz ich wszystkich charakterystyką przyćmiewa. Komiczne role Turya, krótka ale wyrazista, Spieszaka, Lancy i Pantina, szczególniej Lancy z jego psem, wybornie są narysowane. Ostatni należy do najkomiczniejszych postaci Szekspira.
Co do budowy, mimo przerzucania ciągłego z miejsca na miejsce, do którego u Szekspira nawyknąć potrzeba, dramat idzie bardzo zręcznie i żywo aż do końca czwartego aktu. Piąty jest już pośpiesznie, mniej foremnie dokończony, tak, że chciałoby się przypuścić, iż go obcięto i skrócono. — Razi i zadziwia to nagle rozcięcie węzła, raczej teatralne niż naturalne. Gervinus jednak usiłuje wytłómaczyć je, jako zgodne z charakterem głównego bohatera, gorącym, żywym i szybko stanowiącym o wszystkim. Przyznając, że Dwaj panowie z Werony, w porównaniu do innych dramatów późniejszych, są rzeczą mniejszej wartości, krytyk jednak wskazuje, jak dalece w nich Szekspir jest już wyższym nad swych poprzedników, jak umie utrzymać charaktery i podnieść je zestawieniem kontrastów. Nie zgadza się nawet z Tieck’iem, krytykującym sceny komiczne i znajdującym je niewłaściwemi.
Herwegh czyni uwagę, czysto formy zewnętrznej tyczącą, iż między Romeo i Julią a tą komedyą zachodzą pewne analogie postaci. W obu występuje Julia, nie bez pewnych rysów wspólnych; Lucetta charakterem przypomina mamkę Julii, choć młodszą jest od niej; nakoniec Fra Patryk, u którego się Julia ma spowiadać, przywodzi na myśl Fra Lorenco. Walentyn, mówiąc o wygnaniu, powtarza myśli, które słyszymy z ust Romea.
Lecz, podobieństwa te, niemal za przypadkowe uważać można. Z powieścią i dramatem z Montemayor’a zbliżenie jest nieskończenie większe: Felismena goni przebrana za kochankiem, tak samo w towarzystwie gospodarza podsłuchuje serenadę, którą Felix daje Celii. Julia pod imieniem Sebastyana, jak Felismena pod imieniem Walerego, wstępuje w służbę za pazia i nosi listy do donny Celii. Opowiadanie, rozmowy są zupełnie prawie jednakowe. Całe ustępy jednobrzmiące znajdują się w akcie I, scenie II, między Julią a Lucettą, w powieści między Felismeną a sługą jej Rosiną, także list jej przynoszącą. Felismena mówi o nocy przebytej po odebraniu listu kochanka:

„That was the longest and most painfull night that ever I passed“.
U Szekspira po serenadzie:
...hath been the lengest night
That e’er I watch’d, and the most heaviest.
(IV, 2).
O serenadzie mówi Felismena:
It seemed celestial musicke...
Julia u Szekspira: — That will be music, —
Ale Walentyna wcale niema u Montemayor’a.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.