Dziennik Serafiny/Dnia 2. Listopada (2)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dziennik Serafiny |
Rozdział | Dnia 2. Listopada |
Wydawca | Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta |
Data wyd. | 1876 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Jeździłam do Józi, której mąż uchodzi za bardzo rządnego człowieka. Nadszedł zaraz... i obiecał mi wśród dnia, rozpytawszy się dać radę. — Ojciec tymczasem gdym powróciła, wymawiał mi, że ja w nim nie mam ufności... i naglił mocno...
Dobrze żem była ostrożną, bo i mąż Józi powiada, że i osiem tysięcy wziąć można... Ostatecznie więc zażądałam od tego p. Konopki ośmiu... Okrutnie się zaperzył, bił w piersi całą pięścią, zaklinał, dwa razy z kapeluszem do drzwi uciekał, ale widząc, że jestem niewruszoną — zgodził się na tę cenę... Ojciec prawie się gniewa na mnie... ale go przebłagam...
Zmieniło się o tyle położenie moje, iż mając w przyszłości nadzieję na Sulimów, choć odłużony, — że go oczyścić potrafię, — ze spadkiem po wuju, jestem prawie niezależną... Ale — jednakże to co mi Radca płaci... najpewniejsze i bardzo potrzebne... Za wszystko co przecierpiałam, niech choć użyję trochę dostatków...
Z wiosną radabym gdzieś wyjechała... tylko już nie do Włoch... Doktor jeden radził mi Spa... drugi Ems... trzeci Ostendę... Chciałabym być trochę w Paryżu... Na zimę wróciłabym do Lwowa... Ojciec za Wiedniem ciągle głosuje. Zobaczemy. W istocie a la longue, Lwów trochę nudny, nie ma żadnego ruchu, jedni ludzie i twarze, i kółko nasze szczupłe i niezabawne.
Sama zresztą nie wiem, czego chcę — wszystko mnie nudzi... Od Józi i jej męża wiadomość o nowym spadku poszła już po mieście... Widzę z twarzy tych panów, że coraz bardziej dla nich staję się zajmującą.
Ojciec mi wieczorem przyszedł oznajmić, że jutro zaprezentuje nadzwyczaj dystyngwowanego młodzieńca. Ciekawam.