Dziennik Serafiny/Dnia 5. maja
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dziennik Serafiny |
Rozdział | Dnia 5. Maja |
Wydawca | Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta |
Data wyd. | 1876 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Żebyśmy już mogły czy do Karlsbadu tego wyjechać... czy — niewiem co, żeby się sobie stało... czegoś mi brak, nudno mi, najmniejsza rzecz niecierpliwi... jestem w ciągłem oczekiwaniu... sama nierozumiem czego mi brak, nudzi mnie wszystko.
Napchałam sobie głowę temi maminemi powieściami francuzkiemi, zburzyły mnie... obok tych błyskotliwych obrazów, moje życie na wsi — nieznośne... Pomimo Ciotki, Barona, Rotmistrza i rozmaitych rozrywek oficjalnych, do których i ten drewniany kloc, moja Bomburry się liczy — śmiertelnie mi tu długo płyną godziny ziewania...
Patrzę w źwierciadło... ale dla kogoż mam być piękną? Mają mnie za dziecko, — nikt nie spojrzy nawet...
Taki pan hrabia-emigrant nie raczy oczów podnieść na podlotka... Dosyć, że gdyby nie nadzieja Karlsbadu... choć umrzeć... Mama mówi, żem zmizerniała... A! spodziewam się! na pensji choć Juzi huzar i jego listy mnie bawiły... a tu... Mama siedzi z Baronem i szepce, Ciocia z Rotmistrzem... ściskają się za ręce... Pilska nawet bałamuci Morozkowicza... ja tylko nikogo... Ale to wyraźna losu niesprawiedliwość... Hrabia-rządzca był mi wyznaczonym na pastwę, a tego ani ugryźć... Przyjeżdża rzadko i tak się mnie i moich oczów strzeże, jakby mnie kto zdradził i o zabójczych moich ostrzegł go zamiarach.