Dziennik Serafiny/Sierpień

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Dziennik Serafiny
Rozdział Sierpień
Wydawca Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta
Data wyd. 1876
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Sierpień.

Znowu dziennik zależał... Ale mi Staś był chory na zęby... Dzień i noc nie odstępowałam od kolebki. Biedne dziecię tyle wycierpieć musiało. W śmiertelnej trwodze spędziłam cały ten czas wyrzynania się tych niegodziwych, białych, ślicznych ząbków. Chłopak mi zmizerniał, ale doktor powiada, że rychło znowu odkwitnie...
Dla niego zostałam pustelnicą w Herburtowie i doprawdy, nic nie robię, o niczem nie myślę, tylko o nim i jego przyszłości...
Buduję dlań — zamki, stroję mu pałace; zdaje mi się, że układam bajki, jak o złotowłosym królewiczu, jak o zaklętej księżniczce. Całe moje życie przeszło w niego...
Dziwna rzecz, że Opaliński, ani mnie, ani Radcy, ani Wujowi, z którym był tak dobrze, nie powiedział, dokąd się uda, nie dał znać o sobie. Wpadł jak w wodę. Gniewa mnie to, chociaż był tylko posłusznym Stryjowi i spełnił to, na co ja się zgodzić musiałam... Ale jakże dziwnie mu to łatwo przyszło, gdy ja — jeszcze pustki mnie otaczającej znieść nie mogę, i nawet przy Stasiu, czuję, że mi kogoś braknie...
Radca zajęty wspaniałym pomnikiem dla Oskara. Zamówiono go w Rzymie. Stawia umyślnie kaplicę, wśród której marmurowy grobowiec ma być umieszczony...
Posąg zmarłego, aniołek z pochodnią zgaszoną i drugi w głowach, ukazujący na niebo. Posłano artyście fotografie nieboszczyka, z których ma stworzyć — coś idealnego.
Gdyby spytali mojego biednego serca, jak się pamięć tego nieszczęśliwego w niem wyryła? Nie mogę wspomnieć bez wzdrygnięcia. Czasem się jeszcze ze snu porywam, przestraszona, gdy mi się zda, że piskliwy głos jego słyszę... taki, jakim mnie wołał i łajał w ostatniej chorobie.
Ktoś mi mówił, że Spartanie podobno niedołężne istoty, któreby, żyjąc, sobie i drugim były ciężarem, w kolebce morzyli — jam to prawo okrutne zrozumiała i uznać musiała!! Lecz poco odgrzebywać przeszłość, której niema... i która już nigdy nie powróci... Pokropmy ją święconą wodą przebaczenia...




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.