Dzika ballada
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dzika ballada |
Pochodzenie | Szkice helweckie i Talia |
Wydawca | Księgarnia Pawła Rhode |
Data wyd. | 1868 |
Druk | A. Th. Engelhardt |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Rycerz Bolko jedzie na łów, na łów z świtem slońca –
Rycerz Bolko już rumaka w bok ostrogą trąca –
W tem wybiega młoda żona, woła: mężu drogi,
Zostań, zostań dzisiaj jeszcze u twojej niebogi!
Rycerz Bolko już rumaka namarszczył, nie mogę, nie mogę,
Spojrzał z grozą miłościwą na swoją niebogę.
Ona rzekła: zostań, błagam na miłość twej matki,
Rycerz Bolko zskoczył z konia, z zdumieniem czeladki. . . .
I w próg poszedł za swą panią, cichszy od jagnięcia,
Lecz rzekł: żono! nie nadużyj świętego zaklęcia! . . .
Rycerz Bolko jedzie w drogę do książęcia brata,
W dziewosłęby jedzie chętnie, na miłego swata,
W tem wybiegła młoda żona, woła: mężu drogi,
Zostań, zostań, nie odjeżdżaj od swej niebogi.
Rycerz Bolko spiął rumaka, nie mogę, nie mogę,
Spojrzał z grozą na swoją niebogę,
Ona rzekła zostań, błagam na miłość twej matki.
Rycerz Bolko z konia zskoczył, z zdumieniem czeladki. . . .
I w próg poszedł za swą panią, cichszy od jagnięcia,
Lecz rzekł: żono! nie nadużyj świętego zaklęcia! . . .
Rycerz Bolko jedzie na bój, na bój z wschodem słońca,
Rycerz Bolko już rumaka w bok ostrogą trąca –
Wrzasły trąby, kraczą orły – żona: mężu drogi!
Zostań, woła, dzisiaj jeszcze u swojej niebogi!
Rycerz Bolko dziko krzyknął: nie mogę, nie mogę! . . .
I źrenicą sępią rzucił na swoją niebogę –
Ona woła: zostań, błagam, na miłość twej matki. . . .
Rycerz Bolko porwał topór, ze zgrozą czeladki
I tak ostrzem tem ugodził w głowę swoją panią,
Że mu u stóp padła martwa, białą, krwawą łanią. –
I popędził gromoskrzydły, za nim gnają szyki,
Lecą – słońce krwawo wschodzi – w polu najezdniki,
I popędził, jak noc czarny, kędy wrogów chmura.
Pierzchły wrogi – wschodzi księżyc – kędy trópów góra,
A na górze tam trup Bolka króluje, niebogę
Zda się wzrokiem szukać, mówić, nie mogę, nie mogę! . . .
Szumią wichry, huczą zdroje, w stepach Bolka imię,
Płoną sioła, płoną miasta, w pogorzelisk dymie –
Wśród modrzewi słowik kwili nad pani mogiłą,
A o Bolka żrą się kruki z orłów dziką siłą!