Dziwny wypadek w Pieskowej Skale
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dziwny wypadek w Pieskowej Skale |
Pochodzenie | Facecje z dawnej Polski |
Redaktor | Teodor Tyc |
Wydawca | Spółka Wydawnicza „Ostoja“ |
Data wyd. | 1917 |
Druk | Drukarnia „Pracy“ |
Miejsce wyd. | Poznań |
Tłumacz | Teodor Tyc |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Dziwny
wypadek w Pieskowej Skale. (Miracula św.
Jana z Kęt, MPH V. 507). |
Pewien młodzieniaszek, Andrzej imieniem, piętnastolatek, dworzanin szlachetnego Krzysztofa z Pieskowej Skały, w wielkim był strachu przed ciężkiemi plagami grożącemi mu od pana za to, że papugę i kosa oddanych sobie w pieczę, pod nieobecność pana swego, naumyślnie zagłodził, a to dlatego, że częściej już brał kije za nie; pan rozgniewany zamknął go w izbie i kazał przynieść ostre rózgi.
Ze strachu więc chłopak zrzucił się z okna na skałę, na których wieża stała, dziewięćdziesiąt sążni. Pan ze służbą, zobaczywszy to, zbiegł ze zamku przerażony i zmieszany; znalazł zaś Andrzeja nieżywego i opuchłego, ukląkł więc i prosił:
„O mój Janie z Kęt, tobie go polecam“.
Miał zaś do tego świętego wielkie zaufanie, gdyż podobnież pewna dziewczyna ze strachu przed kijami z tejże wieży się rzuciła, a odżyła, gdy przyjaciele ślubowali grób tego świętego odwiedzić; przystąpił zatem do zmarłego, podniósł go i trząść nim począł.
A ów oczy otworzył i mrugać począł jakby ze snu, a gdy spytano go, czy go co boli, rzecze:
„Nie, tylko żga mnie trochę w boku“.
Wstał i poszedł z nimi do zamku.
Nazajutrz zaś pan woskowy wizerunek i sznur dziewięćdziesiąt sążni mierzący razem z młodzieńcem przysłał do grobu.