Elegia na sprowadzenie zwłok p. X. Sanguszkowej

<<< Dane tekstu >>>
Autor Konstanty Piotrowski
Tytuł Elegia na sprowadzenie zwłok p. X. Sanguszkowej
Pochodzenie Poezye Konstantego Piotrowskiego
Data wyd. 1836
Druk Drukarnia XX. Karmelitów
Miejsce wyd. Berdyczów
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ELEGIA
Napisana z okoliczności sprowadzenia zwłok s. p. Doroty Xiężnej Sanguszkowej z Rzymu do Sławuty.

Już noc swoje obszerne rostoczyła cienie,
Jaka spokojność! jakie głębokie milczenie!
Słowik nie spiewa — listek którym wiatr kołysze,
Spoczywającej ziemi czasem przerwie cisze,
Xiężycu! świecisz blaskiem niepewnych promieni,
Tak jak gdybyś się błąkał po niebios przestrzeni;
Ach! rozsyp twoje światła milczące i czyste,
Między te smutne jodły i brzozy cieniste.

Tu pod niemi młodości spoczywają szczątki!
Ona świetne Cezarów zwiedzając pamiątki,
Przebiegłszy swą nieśmiałą myślą przeszłe wieki,
Gdy sledzi jako czasu niewstrzymanej rzeki,
Sama wielkość staje się ofiarą i plonem,
Skon swój z starego świata połączyła skonem.

Rzymie! czyliż się równo twój Gienijusz sroży,
Na blaski bohaterstwa i na wdzięki róży?
Zawszeż twa ziemia będzie niedolą wsławiona?
Tam potęga skonała, i tam piękność kona!

Uprzedzona westchnieniem i łzami naszemi,
Powróciłaś nakoniec do ojczystej ziemi.
Powróciłaś do lubych Rodziców i braci,
Ale na jakim wozie! i w jakiej postaci!

Gdzie twe oczy co w duszach płomienie nieciły?
Gdzie usmiech niewinności? gdzie młodość? gdzie siły?
Gdzie głos budzący tkliwość? gdzie twa ręka biała?
Co nędzarza karmiła i łzy ocierała?
Gdzie twe serce którego podwojone bicia,
Miały stanowić roskosz towarzysza życia?
Powiedz Ty! obeznana z śmierci tajemnicą,
Czy ma tu człek roskosze co serce nasycą.
Ten który od kolebki do grobu się mami,
Znikomej szczęśliwości błędnemi cieniami;
Co jeśli się ogromem Boga nie przeniknie,
Nie roskosz, lecz złudzenie błyśnie mu i zniknie.
O wy niebaczni! jesli jeszcze macie śmiałość,
Wierzyć w słodycze życia i w młodości trwałość,
Z owym obrazem jaki w waszą pamięć wryła,
Spuśćie się w dół okropny i patrzcie... czem była,

Czem jest!.. tem pączek róży i tem wieszcza pienie,
Tem wielkie dzieła człeka — tem będzie Stworzenie.

Jak myśl obarczonego ciosy śmiertelnika,
S chwil płynących w przeszłość się szczęśliwą wymyka;
Tak ty pomna żeś wzięła swój początek w niebie,
Spiesznie świat opuściłaś mieć niegodny ciebie.
Jeśliby na nim cnoty większy blask rzuciły,
Natenczas cieniu drogi! wystąp z swej mogiły,
I w czarownem słowika daj się poznać pieniu,
W woni białej lilii, lub w wiosennem tchnieniu,
Albo się ukaż w kształcie jakiej gwiazdy jasnej,
Ach! nic-Tyś już aniołem przyjdź więc w szacie własnej.

Teraz z łona wieczności, gdy się duch twój wstrzyma,
Nad ziemią co cię miała, i co już cię nie ma;

Ujrzysz że żyjesz w sercach! że w ciężkiej boleści,
Przyjaźń i miłość twoim obrazem się pieści.
Codzień żal tkliwym duszom łez zdroje wyciska,
Gdy zachodzące słońce na twym grobie błyska;
Przypomina im promień jego ostateczny,
Iż tak jako on czysta w kraj się wzniosłaś wieczny.
Tu kwiat zawsze najświeższy gdzie twój popiół gości,
Stąd westchnienie wzlatuje do nieśmiertelności.

Jakich to dwoje ludzi w milczeniu łzy roni?
Nic w twarzach żyjącego nie ma? Ach! to Oni
To Rodzice —  Tak w ten grób wlepiony wzrok mają,
Iż zda się że z nim jednę istotę składają.
Nieszczęsliwi! swej córki znaleść nie możecie,
Choć ją wszędzie widzicie i wszędzie czujecie,

Widzicie ją śmiertelnym osłonioną cieniem,
Jak szuka was ostatniem zemdlonem wejrzeniem.
Wdzięki waszego życia w jednej znikły chwili,
Nie wpadłszy jeszcze w wieczność, ziemięście stracili.
Żalu nieopłakany! oboleści sroga!
Lecz pomnijcie że Ona wróciła do Boga,
I ożyjcie tą myślą, wy! wieczności dzieci,
Ze grobóm nieśmiertelna, jutrzenka zaświeci.

separator poziomy









Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Konstanty Piotrowski.