Epitalamium na wesele Zygmunta III/Epitalamium VI

<<< Dane tekstu >>>
Autor Andrzej Zbylitowski
Tytuł Epitalamium VI
Pochodzenie Epitalamium na wesele Zygmunta III
Redaktor Jan Łoś
Wydawca Akademia Umiejętności
Data wyd. 1893
Miejsce wyd. Kraków
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


EPITALAMIUM VI.

Melpomene, co swego w ślicznym Helikonie        165
Apollina całujesz kędzierzawe skronie
I słuchasz jego wdzięcznych strun w parnaskim cieniu
I głosu uciesznego przy chłodnym strumieniu,
Życz sarmackim poetom teraz łaski twojej,
Żeby mogli wysłowić cnoty paniej swojej        170

I zaśpiewać przy lutni, nie jako Mars srogi
Bitwy zwodzi i jako ludziom czyni trwogi,
Szykując krwawe wojska we zbroję ubrany,
Z Belloną niespokojną społem siejąc rany, —
Lecz tak, jako Cynthius w Parnazie wysokiem        175
Z wami śpiewa nad chłodnym hipokreńskim stokiem,
Gdy o sprawach wspomina nadobnej Latony
I o dziwnych miłościach niebieskiej Junony:
Jako córę nadobną wziął Inachusowi
Jowisz, której kazała potem Argusowi        180
Juno strzedz stookiemu; jako przez szeroki
Z Europą przepłynął morski bród głęboki.
Wspomnicie jeszcze, jako tenżeto z chłopięciem
W postawie orlej leciał w niebo, to łabęciem
Przypłynął do nadobnej Ledy ku brzegowi,        185
Drugi raz był podobny złocistemu dżdżowi,
Gdy na fartuch kroplami padał drogotkany
Urodziwej Danai, pod dachem trzymany;
Zaś się w obłok odmienił, a mgłą piękne lice
Zasłonił, i tak oknem wleciał do łożnice;        190
Czego się ważył Jazon, gdy do Kolchu płynął
Po złotą owcę w nawie, a jednak nie zginął,
Bo go życzliwa Wenus wnetże ratowała,
Ona mu męstwa, ona i serca dodała,
Że i dziewkę królewską wziął i runo drogie:        195
Sama królewna smoki (co go strzegli srogie)
Uspiła, iż bezpiecznie z nią jachał w swą drogę,
A ojcu żałosnemu uczyniła trwogę
I smutek, bo i skarby i sama mężnemu
Zwierzyła się od ojca Jazonowi swemu.        200
Wspomnicie, jak Leander piękną Herę swoję,
I Achilles serdeczny, co spustoszył Troję,
Miłował naprzedniejszą w gładkość Bryzeidę,

I Demochoon tracką nadobną Philidę;
Jako sobie poczynał króla ateńskiego        205
Mężny syn pięknej Aetry, kiedy kreteńskiego
Króla córę jedyną wziął w okręty swoje,
Przeszedszy Labiryntu mylnego pokoje,
I co jedno Cypryda kiedy poczynała,
Bądź sama, bądź to swemu synowi kazała:        210
Tak na ziemi śmiertelnym ludziom, tak wysokim
W niebie bogom lub Nimfom na morzu szerokim.
To wy teraz łagodnym wierszem wspominajcie,
Poetowie, to na swych lutniach wygrawajcie,
Słowieńscy muzykowie, i głosy wdzięcznemi        215
Rozweselcie królewskie goście dzisia swemi.
A ty przedsię nie próżnuj, Bromie wesoły,
Obchódź koleją wszytkich gości zacnych stoły,
Dodając dobrej myśli, i słodkiej jagody
Co nawięcej każ nosić a ten orszak młody        220
Wywodź w tańce; a niechaj przy królu pieszczony
Z sajdaczkiem blisko stoi wnuk pięknej Diony.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Jan Łoś, Andrzej Zbylitowski.