[23]ERNESTYNKA.
Powieść obyczajowa z kajetu tejże pensyonarki.
Druga znów była dziewczynka
A zwała się Ernestynka.
Jeden miała smutek wielki
Bo ojciec robił serdelki.
A przeciwnie zato ona
Była bardzo wykształcona.
Wciąż czytała co się zmieści
Śliczne francuskie powieści.
Mówili o niej Bógwico
Że jest tylko pół-dziewicą.
Nie każda jest taka święta
Żeby zaraz mieć bliźnięta.
Raz ją ojciec przez to złapał
Bo jej narzeczony chrapał.
Straszny krzyk się zrobił w domu
Że tak czynią pokryjomu.
Każdy wrzeszczał o czym innym
Jak zwykle w domu rodzinnym.
Ojciec najgorsze wyrazy
Powtarzał po kilka razy.
[24]
Ona płakała cichutko
Bo ją przytem kopnął w udko.
A potem jeszcze jej ostro
Zakazał bawić się z siostrą.
Że się taka sama świnka
Zrobi jak ta Ernestynka.
Z książkami tyż była heca
Wszystkie powrzucał do pieca.
Choć sam nie wiedział dlaczego
Co ma jedno do drugiego.
Wkońcu ustały te krzyki
Poszedł rano do fabryki.
Na co człowiek się naraża
Kiedy ojca ma masarza.