[19]STEFANIA.
Powieść psychologiczna z kajetu pensyonarki.
Kto poznał panią Stefanią
Ten wolał od innych pań ją.
Coś w niej już takiego było
Że popatrzyć na nią miło.
Oczy miała jak bławatki
I na sobie ładne szmatki.
Chociaż to rzecz dosyć trudna
Zawsze była bardzo schludna.
Aż mówił każdy przechodzień:
„Ta się musi kąpać codzień”.
Choć męża miała filistra[1]
W innych rzeczach była bystra.
Jeździła aż do Abacyi[2]
Po temat do konwersacyi.
[20]
Prócz tego natura szczodra
Dała jej b. ładne biodra.
Raz ją poznał jeden malarz
Który często pijał alasz[3].
Jak ją zobaczył na fiksie[4]
Zaraz w niej zakochał w mig się.
Miała w uszach wielki topaz
I była wycięta po pas.
Przedtem widział różne panie
Ale zawsze bardzo tanie.
I do swego interesu
Miały dosyć podłe dessous[5].
Strasznie się zapalił do niej
Wszędzie za Stefanią goni.
Miał kolorową koszulę
I przemawiał bardzo czule.
Żeby dała mu natchnienie
Ale ona mówi że nie.
Że umi kochać bez granic
Ale to tyż było na nic.
[21]
Potem jej mówił na raucie[6]:
„Dałbym życie żebym miał cię„.
Jak zobaczył, że nie sposób
Poszedł znów do tamtych osób.
Ale już zaraz za bramą
Mówił że to nie to samo.
Takiej dostał dziwnej manii
Że chciał tylko od Stefanii.
Bo to zawsze jest najgłupsze
Kiedy się kto przy czem uprze.
Mówili mu przyjaciele
Czemu jesteś takie ciele.
Z kobietami trzeba twardo
A nie cackać się z pulardą[7].
Więc jej zaczął szarpać suknie
A ta jak na niego fuknie.
Wtedy całkiem stracił humor
I upijał się na umor.
Potem do Stefanii lubej
List napisał dosyć gruby.
[22]
Że to będzie znakomicie
Jak sobie odbierze życie.
A ona myślała chytrze
Toby było nienajbrzydsze.
Lecz jak przyszło co do czego
Jakoś nic nie było z tego.
Potem znowu za lat kilka
Przyszła na nią taka chwilka.
I myślała czy to warto
Było być taką upartą.
Lecz tymczasem mu wychłódło
Bo już była stare pudło.
Tak to ludzie trwonią lata
Że nie są jak brat dla brata.
Z tem największy jest ambaras
Żeby dwoje chciało naraz.