Ewa (Wassermann)/Bose nogi/4
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Ewa |
Podtytuł | „Człowiek złudzeń“: powieść druga |
Wydawca | Instytut Wydawniczy „Renaissance“ |
Data wyd. | 1920 |
Druk | Drukarnia Ludowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Warszawa — Poznań — Kraków — Lwów — Stanisławów |
Tłumacz | Franciszek Mirandola |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Ewa Sorel jeździła po świecie, sunąc niby świetna kometa o lśniącym ogonie.
Ludzie zapełniali każdy jej dzień. Monsieur Chinard, impresarjo, badał z wprawą i zręcznością starego praktyka rozliczne życzenia i zgłoszenia. Zuzanna Rappard niechętną mu była, nadając przezwisko: Figaro pris à la retraite.
Prócz impresarja miała tancerka jeszcze marszałka podróży i sekretarza.
Kilkunastu wielbicieli, od całych już miesięcy jeździło za nią od miasta do miasta, a pośród nich był książę Wiguniewski, mister Bradshaw, Amerykanin w średnim wieku, markiz Vincenti Tovera z hiszpańskiego poselstwa w Petersburgu, pan Distelberg, żyd fabrykant z Wiednia i Botho v. Tuengen, Hanoweranin, młodziuteńki studencik z trzeciego semestru.
Wszyscy ci ludzie i inni jeszcze przygodnie napotykani, zaniedbywali swój zawód, przyjaciół i rodziny, zdolni oddychać tem jeno powietrzem, którem oddychała Ewa. Mieli cierpliwość żebraków, a optymizm dzieci. Zazdrościli sobie wzajem zalet, wykształcenia i dowcipnych pomysłów, a radowało każdego wielce najdrobniejsze niepowodzenie rywala.
Ubiegali się gorliwie o względy Zuzanny, obdarzając ją hojnie, by pochwycić wieść co pani jej mówiła, robiła, jak spała, w jakim wsiała humorze i kiedy ich przyjąć raczy.
Ogarnęło ich wszystkich wielkie przygnębienie od chwili kiedy na drodze życia Ewy stanął hrabia Maidanow. Wiedzieli, jak cały świat, kogo pseudonim ten ukrywa. Potężnemu i budzącemu postrach człowiekowi, żaden nie mógł dotrzymać pola.
Ewa pocieszała ich z uśmiechem. Nie mieli dla niej żadnego znaczenia.
— Jakże się powodzi moim podkomorzym? — pytała Zuzannę. — Czem się zabawiają zabawiacze moi?
Nie było jej jednak tak lekko, jak przedtem na sercu.