<<< Dane tekstu >>>
Autor Wincenty Kadłubek
Tytuł Filozof a błazen
Pochodzenie Facecje z dawnej Polski
Redaktor Teodor Tyc
Wydawca Spółka Wydawnicza „Ostoja“
Data wyd. 1917
Druk Drukarnia „Pracy“
Miejsce wyd. Poznań
Tłumacz Teodor Tyc
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Filozof
a błazen.
(Wincenty III. 11.
MPH II. str. 338).

Jechali na jednym statku filozof i błazen. Nastaje burza, ciemności wszystko pochłonęły. Statek raz w przepaść ziejących wód się zagłębia, raz tuż chmur niebiańskich tyka szalonym wichrem poderwany.
Wzdycha a trwoży się filozof, medytując nad śmiercią.
A błazen strachu nie okazuje wcale, owszem szaloną wesołość, skoki wyprawiając kuglarskie i głos strojąc cudacznie, i trzęsie się od śmiechu.
Wreszcie ustaje burza, uspokaja się niebo; winszują sobie wszyscy, a błazen wsiada na filozofa:
„Hej!, powiada, masko filozoficzna, szatę mędrca ośmielasz się nosić, gdy niema w tobie i cienia mądrości! Mędrcem bowiem ten, na którego żaden afekt nie pada, ni smutek ni obawa, w tobie zaś serce bezkrwiste smutek wyssysa, strach zajmuje! Odemnie uczyć ci się mądrości, na którego w śmiertelnej trwodze żadna nie padła obawa!“
A filozof:
„Dawno już twoje błazeństwo z tobą się rozbiło, dawno już pochłonął cię wieloryb bezdennej głupoty. Stracony — nie mogłeś się o to obawiać, co już stracone, nie potrzebował błazen bać się o błazeńskie życie, ale ja — jam bał się o żywot filozofa“.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Wincenty Kadłubek i tłumacza: Teodor Tyc.