Fizjologja małżeństwa/Rozmyślanie XIV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Fizjologja małżeństwa |
Wydawca | Biblioteka Boya |
Data wyd. | 1931 |
Druk | Zakłady Wydawnicze M. Arct S. A. |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Tadeusz Boy-Żeleński |
Tytuł orygin. | Physiologie du mariage |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Wszystkie omówione tu systemy i metody stanowią poniekąd zbiór czysto moralnej natury. Opierają się one na szlachetniejszych stronach duszy i nie mają nic odrażającego; ale teraz musimy się zająć sposobami à la Bartholo[1]. Niech was nie opuszcza męstwo. Istnieje odwaga mężowska, jak istnieje odwaga gwardzisty narodowego.
O cóż się troszczy najpierw mała dziewczynka, kupiwszy papugę? czy nie o to, aby zamknąć ptaka do ładnej klateczki, z której nie mógłby się wydostać bez jej pozwolenia?
Dziecię to wskazuje ci twój obowiązek.
Wszystko zatem, co dotyczy rozkładu domu, jak również pokojów żony, będzie poczęte w tej myśli, aby jej nie dostarczyć żadnych ułatwień, w razie gdyby cię zamierzała wydać Minotaurowi; niewątpliwie bowiem, połowa nieszczęść wypływa z nieszczęsnych dogodności mieszkań.
Przedewszystkiem, wyszukaj na odźwiernego człowieka bez rodziny, ślepo przywiązanego do ciebie. Jestto skarb nietrudny do znalezienia: gdzież jest człowiek, któryby nie miał jakiegoś męża swej mamki, lub starego sługi, który go dzieckiem huśtał na kolanach?
Powinieneś dążyć do tego, aby wyhodować nienawiść Atreusa i Thyesta pomiędzy żoną a tym Nestorem, strażnikiem twej bramy. Brama ta, to alfa i omega instrygi miłosnej. Czyż wszystkie sprawy miłosne nie sprowadzają się ostatecznie do tego zagadnienia: jak wejść, jak wyjść?
Dom twój byłby bez wartości, gdyby nie posiadał z jednej strony dziedzińca, z drugiej ogrodu, i nie był zbudowany w sposób, wykluczający komunikację z wszelkim innym domem.
Przedewszystkiem, wytępisz w pokojach wszelkie framugi. Każda szafka w ścianie, choćby mieściła tylko sześć słoików konfitur, winna być zamurowana. Gotujesz się do wojny, a pierwszą myślą dowódcy jest odciąć nieprzyjacielowi środki żywności. Wszystkie ściany powinny być gładkie, płaszczyzny łatwe do objęcia jednem spojrzeniem i pozwalające natychmiast spostrzec każdy niezwykły przedmiot. Spojrz na resztki starożytnych budowli, a przekonasz się, że piękność greckich i rzymskich mieszkań płynęła z czystości linji, z gładkości ścian, rozmieszczenia nielicznych mebli. Grek uśmiechnąłby się z politowaniem, widząc nasze salony ziejące paszczami szaf.
Ten wspaniały system obrony winieneś przeprowadzić zwłaszcza w pokojach żony. Nie pozwolisz jej bezwarunkowo stroić łóżka w ten sposób, aby je można było okrążyć w labiryncie portjer i zasłon; będziesz nielitościwy na punkcie komunikacji pokojów, umieścisz jej buduar za salonem, nie ścierpisz w nim innego wyjścia jak tylko przez salon, abyś mógł zawsze jednem spojrzeniem mieć przegląd wszystkich, którzy wchodzą do pokojów żony i z nich wychodzą.
Wesele Figara nauczyło cię zapewne, aby umieścić pokoje żony na znacznej wysokości. Każdy kawaler jest, w potrzebie, Cherubinem.
Przypuszczam, iż stosunki majątkowe pozwalają twojej żonie wymagać osobnej gotowalni, łazienki i pokoju dla panny służącej; wówczas wspomnij Zuzannę i nie bądź natyle nierozsądny, aby umieścić jej izdebkę pod pokojem żony. Umieść ją zawsze wyżej i nie wahaj się zeszpecić pałacyku małemi szybkami.
Jeśli nieszczęście sprawi, że ten tak niebezpieczny pokoik łączy się z pokojami żony zapomocą krytych schodków, naradź się dobrze z architektem: niech wysili cały genjusz, aby nadać tym złowrogim schodom postać najpierwotniejszej niewinności, prostotę drabiny; błagamy cię, niech te schody nie posiadają żadnego zdradliwego zagłębienia; niech ich stopnie, kanciaste i strome, nie tworzą owej rozkosznej pochyłości, na której tak mile spędzał czas kawaler de Faublas z Justynką, czekając aż margrabia de B*** opuści mieszkanie. Dziś, architekci robią schody wygodniejsze niż otomany. Raczej winieneś wrócić do cnotliwego ślimaka naszych przodków.
Co się tyczy kominków w pokojach żony, nie wahaj się umieścić w wylocie komina, na pięć stóp od ziemi, żelaznej kraty, choćby ją miano wyjmować i wprawiać przy każdem czyszczeniu. Gdyby żona uważała tę ostrożność za śmieszną, przytocz jej świeże wypadki morderstw, popełnionych w ten sposób, iż zbrodniarze dostali się kominem do pokoju ofiary. Prawie wszystkie kobiety boją się złodziei.
Łóżko — to całe małżeństwo.
Toteż, nie omieszkamy zająć się wyczerpująco tym cudownym tworem ludzkiego genjuszu; wynalazkiem, który winniśmy zapisać w naszej wdzięczności o wiele głębiej niż okręty, niż broń palną, krzesiwo, wozy na kołach, machiny parowe, wyżej nawet niż beczki i butelki. Zresztą, zastanowiwszy się trochę, można odnaleźć w łóżku coś z tego wszystkiego; ale, jeśli się jeszcze pomyśli, że łóżko jest jakby naszym drugim ojcem, że najspokojniejsza i najczynniejsza cząstka naszego życia upływa pod opiekuńczą osłoną jego opon — słów poprostu braknie, aby wyśpiewać jego pochwały. (Patrz: Rozmyślanie siedemnaste, Teorja łóżka).
Skoro wojna, o której będziemy mówili w trzeciej części, wybuchnie między tobą a żoną, winieneś zawsze mieć pod ręką przeróżne wymówki, aby szperać w jej komodach i sekretarzykach; albowiem, gdyby żonie wpadło do głowy ukryć przed tobą np. statuę, jeszcze byłoby ważnem dla ciebie wiedzieć gdzie ją ukryła. Zbudowane według tego systemu gyneceum pozwoli ci jednym rzutem oka poznać, żali się w niem nie znajdują dwa funty jedwabiu więcej niż zazwyczaj. Pozwól jej wstawić choćby jedną szafę, a jesteś zgubiony. Staraj się, już w miodowym miesiącu, przyzwyczaić żonę do najstaranniejszego sprzątania: niech nic się nie włóczy po meblach. Jeśli nie wdrożysz jej do drobiazgowego porządku, jeśli te same przedmioty nie będą zawsze na tem samem miejscu, wówczas potrafi wprowadzić w dom taki nieład, że próżno starałbyś się poznać owe nadliczbowe dwa funty jedwabiu.
Firanki powinny być zawsze bardzo przejrzyste; w dodatku będziesz miał zwyczaj przechadzać się wieczorem po pokoju w ten sposób, aby twoja pani nie dziwiła się nigdy, widząc jak, w roztargnieniu, dochodzisz do samego okna. Wreszcie, skoro już mowa o oknach, gzyms nie powinien być nigdy tak szeroki, aby można było postawić na nim worek z mąką.
Skoro pokoje żony raz będą urządzone według tych zasad, jesteś już bezpieczny, choćby zresztą w domu było tyle nisz, ile ich trzeba na pomieszczenie wszystkich świętych. Co wieczór, razem z odźwiernym, możesz sprawdzić, czy ilość osób, które do domu weszły, zgadza się z liczbą tych, które dom opuściły. Aby osiągnąć większą pewność, nic ci nie broni zaprowadzić podwójnej buchalterji wizyt.
Jeśli masz ogród, winieneś mieć pasję do psów. Mając zawsze pod oknami jednego z tych nieprzedajnych stróżów, możesz utrzymywać Minotaura w respekcie, zwłaszcza jeśli przyuczysz swego czworonożnego przyjaciela, aby nic nie przyjmował jak tylko z ręki odźwiernego. Ostrożność ta nie zawadzi na wypadek, gdyby niedelikatny kawaler próbował go otruć.
Wszystkie te ostrożności muszą być oczywiście przeprowadzone w sposób nie budzący podejrzenia. Człowiek, który był na tyle nieostrożny, iż, żeniąc się, zaniedbał urządzić domu wedle tych mądrych zasad, winien coprędzej sprzedać swą nieruchomość i kupić inną, lub znaleźć pretekst do przebudowy i wszystko z gruntu przerobić.
Wypędzisz bez litości kanapki, otomany, kozetki, szezlongi, i t. d. Przedewszystkiem, meble te stanowią dziś ozdobę mieszkania lada mydlarza, spotyka się je wszędzie, nawet u fryzjerów; lecz, co ważniejsze, są to meble zguby i upadku. Nie mogłem nigdy spoglądać na nie bez zgrozy: zdawało mi się zawsze, iż widzę na nich djabła z rogami i rozszczepionem kopytem.
Ależ krzesło nawet jest już niebezpiecznym sprzętem i, prawdziwie, wielkie to nieszczęście, że nie można zamykać kobiet w nagich ścianach!... Któryż mąż, siadając na wygodnym fotelu, nie wspomni ze zgrozą, że może mebel ten korzystał z nauk Sofy Crêbiliona! Dzięki niebu, urządziliśmy jednak twój dom z taką przezornością, iż wszelkie nieszczęście jest wykluczone, chyba żebyś się doń przyczynił własnem niedbalstwem.
Staraj się nabyć jednego narowu (z którego się nigdy nie wyleczysz): roztargnienia, w którem będziesz plądrował zawartość każdej skrzynki i przewracał w neseserach żony. Tych rewizyj musisz zawsze dokonywać w sposób oryginalny i pełen wdzięku; za każdym razem staraj się uzyskać przebaczenie żony, rozśmieszając ją.
Winieneś objawiać najgłębsze zdziwienie na widok każdego nowego mebla, który się pojawił w tym tak starannie utrzymanym domu. Natychmiast poprosisz o wytłumaczenie jego użytku, następnie zaś wytężysz wszystkie władze, aby odgadnąć, czy nie ma on tajemnego przeznaczenia i czy nie mieści chytrej kryjówki.
To nie wszystko. Masz chyba dość rozumu, aby pojąć, że twoja miluchna papużka o tyle tylko da się utrzymać w klatce, o ile klatka będzie ładna. Toteż, najmniejszy szczegół winien tchnąć elegancją i smakiem. Całość musi stanowić obraz prostoty i wdzięku. Obicia i muśliny będziesz odnawiał i zmieniał nieustannie. Świeży wygląd mieszkania jest rzeczą zbyt ważną, aby można było oszczędzać na tym punkcie. Wszak i dzieci kładą co rano mokrzycę do klatki, aby ptaszkom dać złudzenie łąk i zieloności. Dom tak utrzymany stanowi ultima ratio męża: cóż może kobieta powiedzieć, skoro jej dostarczono wszystkiego tak hojnie?
Mężowie, skazani na gnieżdżenie się w wynajętych mieszkaniach znajdują się w najstraszniejszem położeniu.
Czyż wówczas ich dola, szczęsna lub opłakana, nie będzie w rękach odźwiernego?
Czyż ich dom nie będzie na prawo i lewo przylegał do innych domów? Prawda, że, umieszczając pokoje żony na jednym krańcu, zmniejszają do połowy niebezpieczeństwo; ale czy, mimo to, nie są zmuszeni znać na pamięć i głęboko rozważać wiek, stan, majątek, charakter, sposób życia sąsiadów, a nawet ich krewnych i przyjaciół?
Roztropny mąż nie zamieszka nigdy na parterze.
Każdy mąż może w swojem mieszkaniu przeprowadzić te same środki ostrożności, które doradziliśmy posiadaczowi własnego domu, a wówczas lokator może mieć nad właścicielem tę przewagę, że mieszkanie zajmujące mniejszą przestrzeń może być o wiele dokładniej strzeżone.