Flamarande/Zakończenie
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Flamarande |
Data wyd. | 1875 |
Druk | A. J. O. Rogosz |
Miejsce wyd. | Lwów |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Flamarande |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Tak więc, dziecię wydarte przezemnie matce, a przez moje tkliwe i zarazem podstępne starania pozbawione stanowiska towarzyskiego, otoczyło moją starość miłością i spokojem. Pan Salcéde równie szlachetny, nigdy nie wykrył tajemnicy mojej spowiedzi i okazywał mi zawsze najserdeczniejszą życzliwość. Nie mówił mi już więcej o tych stu tysięcy frankach, ale kazał mi wybudować ozdobny domek pośród wdzięcznego pastwiska, zasianego wyborowem bydłem i zmusił mnie do przyjęcia niby od siebie tego miłego schronienia. Dzięki temu zacnemu panu, nie potrzebowałem się niczem troszczyć, jak tylko oszczędzaniem dla dzieci Karoliny i Esperance’a. Pobrali się przy końcu roku wyznaczonego przez Karolinę. Esperance był w Paryżu i wrócił stęskniony do swojej narzeczonej i do wiejskiego zacisza. Roger i pani Flamarande przyjechali na podwójne wesele, bo tegoż samego dnia pan Salcéde zaprowadził szczęśliwą i o dziesięć lat młodszą panią Bertę do ołtarza kaplicy w Flamarande.
Pani Flamarande wyglądała w tym dniu cudownie. Poświęciwszy się cała miłości macierzyńskiej i szczęściu wiernej swojej przyjaciółki, czuła się zadowoloną, a twarz jej odzwierciadlała błogi stan duszy.
Pan Salcéde pojął heroizm tego wzniosłego serca i nie chciał okazać się słabszym. Związku jego z Bertą żadna nie zaćmiła chmurka. Zastosowała się do wszystkiego cokolwiek postanowił. Zakupili ogromne obszary lasów i ziemi na około „Zakątka“, gdzie wszystko na żądanie pani Berty zostało nienaruszone i postanowili wspólnie nie mając sami dzieci zostawić te ogromne dobra dzieciom Rogera i Esperance’a.
Roger odziedziczył daleko mniej, niż się spodziewał, ale zagrzany przykładem Gastona, który postanowił żyć zawsze w mierności i nic od brata nie przyjął, zarzucił zupełnie dawniejszy swój lekki sposób życia, ożenił się z miłości i otoczył staraniami najdroższą swoją matkę. Wszyscy urządzali długie i częste wycieczki do Flamarande i do Montesparre, a Esperance tak wybornie odnowił i urządził wieżycę i zamek, że wszystkich wygodnie u siebie pomieścił. P. Ferras został już na zawsze przy Rogerze a Michelin cieszył się, że pani Flamarande nazywała Karolinę swoją córką i do swego pojedynczego nazwiska dodawał już teraz szlacheckie „de.“ I dla czegóż nie? wszakże powstaje nowa arystokratyczna rodzina.
Gastona dzieci będą bardzo bogate, a ponieważ kształci je gorliwie, staną kiedyś na wyżynie swego stanowiska. On sam nie umie robić pieniędzy, zawsze ma romantyczne gusta i powiada, że piękne warte tyle, co użyteczne. Uchodzi za oryginała a ci, którzy nie czytali w kartach jego przeszłości, nie rozumieją go, ale nie mniej przez to kochają. Ambroży został na zawsze gościem i przyjacielem Gastona i trzymał do chrztu najmłodsze jego dziecię. Często mówił do mnie po cichu: — Tylko my dwaj wiemy, ile on wart.
Roger z czasem złagodniał dla mnie i obchodzi się ze mną po przyjacielsku ale to niewidzialne ogniwko łączące nas niegdyś tak ściśle pękło raz na zawsze, a całe moje przywiązanie przeniosło się odtąd na wygnańca i jego rodzinę.
Długo nudziło mnie bezczynne moje życie ale odkąd postanowiłem spisać wyż opowiedziane wypadki i uczynić tem samem powszechną spowiedź mojego życia, przeszłość już mnie nie dręczy i mam nadzieję, że nadejdzie dzień, w którym Roger czytając te karty, uroni kilka łez nad grobem starego swojego sługi.