Fragmenta z ksiąg Hioba/Rozdział I

<<< Dane tekstu >>>
Autor anonimowy
Tytuł Fragmenta z ksiąg Hioba
Pochodzenie Poezye Ludwika Kondratowicza, tom V
Wydawca Karol Miarka
Data wyd. 1908
Druk Karol Miarka
Miejsce wyd. Mikołów — Warszawa
Tłumacz Ludwik Kondratowicz
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ I.

Vir erat in terra Hus nomine Iob, et
erat vir ille simplex, et rectus ac timens
Deum, et recedens a malo.[1]

W krainie wschodniej, co się Hus nazywa,
Mieszkał mąż Hiob za dawnego wieka;

A dusza jego prosta, sprawiedliwa,
Lęka się Pana, od złego ucieka.
Miał siedmiu synów i trzy córki hoże,
A swego mienia policzyć nie może:
Siedem tysięcy owieczek w swej trzodzie,
Trzykroć po tysiąc wielbłądów gromadzi,
Pięćset jarzm wołów i siła czeladzi.
Był to mąż wielce bogaty na Wschodzie.

A każdy z synów wyprawiał biesiadę,
Kiedy na niego kolej dnia przypadła;
Trzy siostry do nich przychodziły rade,
I było dosyć napoju i jadła.
Gdy dni biesiadnych kolejka minęła,
Ojciec ich wzywał do świętego dzieła,
A rano wstawszy, wiódł ich do świątyni
I za każdego modli się z osobna,
Ofiarę Bogu całopalną czyni.
Bo mówił w sobie: — Do prawdy podobna,
Że któryś z młodych grzechem się zaprószy,
Nie błogosławił Panu w swojej duszy.
Tak się znaczyła Hiobowa cnota
Przez wszystkie chwile długiego żywota.

Pewnego razu, kiedy syny Boże,
Złożywszy ręce, uchyliwszy głowy,
Stały przed Panem w uroczystym chorze,
Zjawił się szatan u tronu Jehowy.

— Skąd to powracasz? — Przedwieczny go spyta.
Odpowie szatan: — Chodziłem po ziemi,
Przebiegłem całą oczyma mojemi,
Żadna jej cząstka przede mną nie skryta.
I rzekł Jehowa: — Czyś widział w podróży
Tego, co z ludzi najlepiej mi służy?
Mieszka w Hus ziemi, Hiob się nazywa,
Niemasz na ziemi równego mu człeka,
Bo dusza jego prosta, sprawiedliwa,

Lęka się Pana, od złego ucieka.
Odpowie szatan: — Znam serce Hioba,
Czyż on za darmo tak Boga się boi?
Nie zna, co losów jakakolwiek proba,
Ogrodzon murem łaskawości Twojej;
A Twoje oczy najtroskliwiej strzegą
I domu jego, i majątku jego.
W błogosławieństwie ma dobytek, dziatki,
Jego majętność przysparza się wszędzie;
Ściśnij go nieco, odejmij dostatki,
Obaczym, jak ci błogosławić będzie?
I rzekł Jehowa: — Krom jego żywota,
Oto-ć Hioba majętność oddana;
Doświadczaj, czem jest sprawiedliwych cnota.
I szatan odszedł od oblicza Pana.
 
Syn pierworodny w oznaczonej chwili
Przyzwał na ucztę i siostry, i braci.
Gdy brali pokarm, kiedy wino pili,
Przybieżał goniec przelękłej postaci,
I rzekł: — Hiobie! o biada nam, biada!
Cały dobytek marnie ci przepada.
Twoje oślice pasły się w dąbrowie,
A twoje woły na polu orały:
Wtem przyszli srodzy sabejscy mężowie
I zagarnęli twój dobytek cały.
Wyrznęli czeladź straszliwi ciemięzce,
Jam ledwie umknął zwiastować o klęsce!
Jeszcze nie skończył — drugi goniec wpada,
I rzekł: — Hiobie! o biada nam, biada!
Piorun niebieski uderzył w owczarnię,
Pobił twe trzody i twoje owczarze,
Wszystkie budowy poszły z dymem marnie,
Jam ledwie umknął donieść o pożarze!
Jeszcze nie skończył — trzeci goniec wpada,
I rzekł: Hiobie! o biada nam, biada!
Chaldejczykowie trzema hufy wpadli,

Wzięli wielbłądy, gdy pędzono w pole,
Sług twych pobili wrogowie zajadli,
Jam jeden umknął zwiastować niedolę!
Jeszcze nie skończył — czwarty goniec wpada
I rzekł: — Hiobie! o biada ci, biada!
Syn twój najstarszy dzisiaj ucztę czyni,
Orszak twych dzieci był wszystek zebrany:
Wtem dziki wicher przypadł od pustyni,
Zatrzasnął domem i zgruchotał ściany,
A dzieci twoje, zwalone na ziemi,
Legły, pobite bierwiony drewnemi.
Jam ledwie zdołał przybieżeć ku tobie,
By twe nieszczęście zwiastować, Hiobie!

Więc Hiob powstał i rozdarł swe szaty,
Ogolił włosy, co zdobiły ciemię,
A święcąc Panu poniesione straty,
Uczynił pokłon, upadłszy na ziemię:

— Nago powrócę do mogiły łona,
Jak nagom wyszedł z łona mojej matki.
Pan dał, Pan odjął znikome dostatki,
Niech wola Jego będzie pochwalona!
Uczynił ze mną wedle Swojej chęci,
Niech Imię Jego na wieki się święci!
Tak mając duszę ku Panu gotową,
Nie zgrzeszył Hiob niedorzeczną mową.







  1. Przypis własny Wikiźródeł Vir erat in terra... (łac.) — w przekładzie: Żył w ziemi Hus człowiek imieniem Hiob i był mąż ów uczciwy, prawy, bogobojny i unikający zła. (Hi 1, 1).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: anonimowy i tłumacza: Ludwik Kondratowicz.