Fryderyk Chopin (Karasowski)/Tom I/Rozdział I
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Fryderyk Chopin |
Podtytuł | Życie — Listy — Dzieła |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1882 |
Druk | Wł. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały Tom I Cały tekst |
Indeks stron |
W drugiej połowie 1787 roku, kraj nasz przedstawiał obraz niezwykłego ruchu umysłowego. Zbieg pomyślnych okoliczności budził najżywsze w narodzie nadzieje. Rossya i Austrya były zajęte niepomyślnie dla nich rozpoczętą wojną turecką; Prusy zaniepokojone zbrojeniem Szwecyi, zmuszone same do groźnego wystąpienia, zdawały się także wytężoną pożądliwie dotąd uwagę na ziemie polskie, zwracać w inne strony. Wszyscy więc w kraju czuli, że trzeba się spieszyć i korzystać z czasu, dopóki zawikłania w sąsiednich państwach nastręczają możność swobodnego radzenia o sobie. Naród, a przynajmniej światlejsza i zdrowsza część jego, przyszła do przekonania, iż należy wydobyć kraj z toni bezrządu, ratować Rzeczpospolitę, poprawić wadliwe i niedostateczne prawa, ustanowić nowe, odpowiedniejsze duchowi czasu. Owiani ciepłem prawdziwego przywiązania i miłości dla sprawy powszechnej, znaczniejsi dygnitarze państwa, duchowieństwo i oświeceńsza szlachta, widząc potrzebę wprowadzenia radykalnych reform w zadawniony i niebędący już na czasie organizm polityczny Rzeczpospolitej, krzątali się gorliwie w celu zjednania w tym kierunku opinii ogółu; tworzono zjazdy, naradzano się, debatowano o kwestyach najważniejszych, komunikowano sobie wzajemnie owoce wzrastającego z dniem każdym ruchu umysłowego. Przeważnie znaczniejsza większość narodu zgadzała się na to, iż należało wzmocnić rząd, aby własnemi siłami mógł się opierać skutecznie nieprzyjaznym obcym wpływom, aby zabór kraju dokonany przez trzy sąsiednie mocarstwa 1772 r., na przyszłość nie mógł już być powtórzonym. Pragniono więc przedewszystkiem uchwalić stałą pokaźną siłę wojenną, stan mieszczański podnieść i nadać mu przywileje, jakich dotąd nie posiadał, włościan wyzwolić z poddaństwa i pomału zrównać ich w prawach politycznych z innemi stanami.
Oczywiście, że w Warszawie jako stolicy państwa, odbijało się niby w zwierciadle to, co tak rdzennie kraj cały zajmowało. Mnóstwo przedniejszych rodzin zjeżdżało na stałe do niej mieszkanie, gdyż mający się zebrać niebawem sejm, miał stanowczo wpłynąć na losy narodu. Powozy posłów zagranicznych udających się do królewskiego zamku, gdzie starali się zbadać usposobienie i zamiary Stanisława Augusta względem wielkich reform, jakie naród miał zamiar przeprowadzić; kolasy wysokich dostojników państwa: wojewodów, kasztelanów, otoczonych zwykle konną eskortą dworzan w świetne stroje przybranych; karety strojnych dam, magnatów itp. — wszystko to potęgowało ruch i życie, jakiego dawno w Warszawie nie pamiętano. Nadzieja lepszej przyszłości ożywiała jej mieszkańców; miano dokonać przewrotu, przewrotu pokojowego, przez dobrowolne zrzeczenie się przywilejów przysługujących dotąd jednemu stanowi, na korzyść młodszej, liczniejszej, a upośledzonej braci.
Nic więc dziwnego, iż Warszawianie z radością przypatrywali się wszelkim do przyszłego sejmu przygotowaniom; to też ulice miasta mrowiły się ludnością. Popularniejszych magnatów, znanych z gotowości do niesienia ofiar dla dobra ogółu, lud warszawski witał oznakami miłości i uszanowania.
Taki to obraz życia i ruchu, przedstawiała w przeddzień czteroletniego sejmu stolica kraju.
Pomiędzy snującym się tłumem, po znaczniejszych ulicach miasta, przechadzał się młody cudzoziemiec, Francuz, dopiero co z zagranicy przybyły. Wszystko na co patrzył, wydawało mu się niezmiernie ciekawem i oryginalnem, począwszy od ubiorów mieszczan, aż do okazałych strojów możniejszej szlachty.
Cudzoziemcem tym, był Mikołaj Chopin, ojciec przyszłego znakomitego fortepianisty.
Mikołaj Chopin urodził się 17 kwietnia 1770 r. w Nancy, w księstwie lotaryngskiem.
Wiadomo, iż skutkiem układów pokojowych, zawartych w Wiedniu 1735 r., księstwa Lotaryngii i Baru, dostały się w posiadanie b. króla polskiego a teścia Ludwika XV, Stanisława Leszczyńskiego, po którego zgonie, zostały wcielone do Francyi. Otóż Leszczyński, miłośnik sztuk i umiejętności, opiekował się gorliwie szerzeniem oświaty pomiędzy swoimi poddanymi; założył w Nancy Akademię Stanislai dotąd istniejącą, a pełnemi sprawiedliwości i dobroci rządami, zyskał sobie szacunek i miłość ludu. Kiedy Mikołaj Chopin przyszedł na świat, wspomnienie tego króla filozofa, żyło jeszcze w świeżej wszystkich tamtejszych mieszkańców pamięci. Chopin, jak wielu innych ukształceńszych Lotaryńczyków, znał poczęści ostatnie dzieje Polski, której zawdzięczali panującego nad swym małym krajem nieszczęśliwego monarchę: marzył o tem, ażeby kiedy zwiedzić ją i przyjrzeć się bliżej narodowi, co chociaż nieoględny na własne dobro, chętnie jednak pierś swoją nadstawiał dla dobra i ocalenia innych. Sposobność wkrótce się nadarzyła.
Założył podówczas w Warszawie pewien Francuz fabrykę tabaki. Gdy zużywanie jej poczęło wchodzić w modę i coraz szerzej upowszechniać, właściciel zadowolony z pomyślnego obrotu przedsięwzięcia, wezwał współrodaka swojego Mikołaja Chopina do pomocy, powierzając mu prowadzenie ksiąg rachunkowych. Oto był powód przybycia jego do Warszawy.[1]
Niebawem zrozumiał Chopin, iż znajomość języka miejscowego jest mu niezbędnie potrzebną, jeżeli chce dokładnie poznać obyczaje narodu; począł więc pracować w tym względzie nad sobą i w niedługim czasie znaczne uczynił postępy. Niedługo, bo w dniu 6 października 1788 r., nastąpiło otwarcie wiekopomnego sejmu. Ogłoszono go konfederacyjnym, czem jedynie można było przeszkodzić zerwaniu obrad, a oraz dać mu więcej siły i spójności. Umysły szlachty w całym kraju tak dobrze przygotowane zostały, iż wybory na sejm padły przeważnie na ludzi znanych z patryotyzmu i zasad postępowych, a już samo powszechne przekonanie, że sejm ten ma ubezpieczyć niepodległość i całość ojczyzny, nadawało mu tak wielkie znaczenie, jakiego nie miał żaden z poprzednich. Ludzie bystrzejszych umysłów, upominali posłów, aby nie marnując czasu na drobne spory, przystąpili bezzwłocznie do utworzenia dostatecznej siły zbrojnej i do gruntownej naprawy całego państwowego ustroju Rzeczypospolitej. Atoli partja przeciwna wszelkiemu postępowi, umiała zręcznie rozwlekać do nieskończoności obrady nad drobiazgami, a wnoszeniem rozmaitych spraw ubocznych, marnować czas drogi bezpowrotnie.
W wolniejszych chwilach od obowiązkowych zajęć, Mikołaj Chopin biegł chętnie do izby sejmowej, dla przysłuchiwania się mowom wybitniejszych członków; wiedział już bowiem, iż tam rozstrzygały się losy kraju, iż kładziono podwaliny, na których miały się wznosić nowe i odpowiedniejsze duchowi czasu narodowego życia warunki.
Mikołaj był także świadkiem ważniejszych politycznych w Warszawie uroczystości; największe atoli wrażenie uczyniło na nim proklamowanie nowej konstytucyi w dniu 3 maja 1791 r. Owoc ten czteroletniej pracy sejmowej, cały naród z wyjątkiem małej garstki ambitnych i niepoprawnych w konserwatyzmie swoim magnatów, przyjął z uniesieniem i zapałem bezprzykładnym. Radość ludu warszawskiego nie miała granic, wszystko co żyło, oddychało szczęściem i nadzieją lepszej przyszłości. Równo ze świtem pamiętnego na wieczne czasy w dziejach naszych dnia, powstał ogromny ruch w stolicy. Na tarasie zamkowym ustawiono liczną artyleryę, wojsko zajęło wskazane sobie stanowiska, a cechy, rozmaite korporacye z chorągwiami i nieprzejrzane tłumy ludu, okoliły zewsząd zamek. Galerye i miejsca przeznaczone dla publiczności, były w całem znaczeniu tego słowa nabite. Mikołaj Chopin, kilkoletnim pobytem w kraju tak dalece przyrósł już do społeczności pośród której żyć mu przyszło, że serdeczny brał udział w objawach radości, jakich wielki ten fakt był powodem. I w najpóźniejszych latach życia jego, wspomnienie tej chwili nie wychodziło mu z pamięci. Lubił dzieciom i przyjaciołom swoim opowiadać o tym dniu uroczystym, o zapale i uniesieniu narodu, któremu się zdawało, iż wzmocniwszy rząd, zrównawszy wobec prawa wszystkie stany, uchwaliwszy na obronę kraju 100.000 wojska, będzie już odtąd panem przyszłości swojej!
Małe grono butnych magnatów, zawiązało konfederacyę Targowicką, a wybrawszy marszałkiem Szczęsnego Potockiego, ogłosiło za niebyłe i nie mające żadnego znaczenia, wszelkie uchwały i postanowienia sejmu czteroletniego! Fryderyk Wilhelm II król pruski, chociaż poprzednio zapewniał Rzeczpospolitę o przyjaźni swojej, chociaż w dniu 29 marca 1790 r. przez posła swego w Warszawie Lucchesini'ego, zawarł nawet z nią przymierze zaczepno-odporne, gwarantujące niepodległość i samodzielność kraju, przecie nie wahał się przystąpić natychmiast do drugiego podziału Polski, skutkiem którego w roku 1793 otrzymał Toruń, Gdańsk i województwo Wielkopolskie, czyli 1.100 mil kwadratowych przestrzeni ziemi.
Odtąd sypnęły się na nieszczęśliwy naród klęski, wiodące go do ostatecznej politycznej zagłady. Kiedy król Stanisław August, człowiek chwiejnego i słabego charakteru, opuścił naród, a przyłączył się do stronnictwa przeciwnego, stracono wiarę w możliwość ratunku. Wszystkie znaczniejsze i zamożniejsze rodziny poczęły opuszczać Warszawę. Bankructwa instytucyj finansowych, upadek przemysłowych zakładów, brak zaufania, kredytu, brak pieniędzy itp. sparaliżowały handel, pozbawiając wielu ludzi możności zarobkowania, utrzymania życia. W takiem też położeniu znalazł się nagle Mikołaj Chopin, gdyż fabrykę tabaki w której pracował, z powyższych powodów zamknąć musiano. Nie pozostawało mu nic innego do czynienia, jak opuścić kraj; właśnie gdy się zabierał to uczynić, wpadł w chorobę i musiał pozostać jeszcze na jakiś czas w Warszawie.
Następnie w r. 1794. był świadkiem oblężenia stolicy przez Prusaków, wszedł nawet w szeregi gwardyi narodowej, biorąc czynny udział w obronie kraju. Kiedy po zniesieniu wojska polskiego pod Maciejowicami i wzięciu do niewoli ciężko rannego Kościuszki, przeważne siły nieprzyjacielskie pod dowództwem Suworowa zbliżyły się pod Pragę, Mikołaj Chopin był już setnikiem gwardyi narodowej. Wysłany z kompanią swoją do pełnienia służby na Pradze, byłby tam niechybnie śmierć znalazł, gdyby nie to, iż na parę godzin przed jej zdobyciem, został przez inny oddział zluzowany.
Upadek narodowego powstania Kościuszki, był dla Polski ciosem śmiertelnym. Dokonany w rok później trzeci rozbiór, do którego tym razem przystąpiła także Austrya, położył kres egzystencyi politycznej narodu; Polska wymazaną została z karty Europy, a Warszawa jako prowincyonalne miasto, przeszło pod panowanie Króla pruskiego.
I znowu Mikołaj Chopin świadek ostatnich klęsk narodu, z boleścią w sercu wybierał się z powrotem do Francyi, lecz nim jeszcze zdołał powtórnie puścić się w podróż, powtórnie ciężko zachorował. Pozostał tedy w Warszawie, utrzymując się z dawania lekcyj języka francuzkiego. Gdy później nieraz pytano go, czy nie myśli o powrocie do Francyi, zwykł był odpowiadać: „Próbowałem dwa razy to uczynić i zachorowawszy, o mało życia nie straciłem. Widać, iż przeznaczenie chce, ażebym pozostał w Polsce na zawsze. Zgadzam się z wolą Opatrzności i zostaję“.
Zdarzyło się, że właśnie w owe czasy pani starościna Łączyńska potrzebowała dla swoich dzieci nauczyciela języka francuzkiego. Przypadkiem poznała Mikołaja, a ujęta jego wykształceniem i przyzwoitem obejściem, ofiarowała mu u siebie na wsi miejsce guwernera, które on bez wahania przyjął. Odtąd więc rozpoczął Chopin zawód pedagogiczny, łączący go następnie tak ściśle ze społecznością i krajem. W domu starościny, miał on za uczniów dwóch jej synów i dwie córki, z których młodsza Marya, wówczas około 14 lat wieku mieć mogąca, rzadką odznaczała się pięknością. Poślubiona Walewskiemu, stała się później oblubienicą ówczesnego władcy Europy Napoleona I i matką hrabiego Colonna Walewskiego, znanego ministra stanu za czasów drugiego cesarstwa we Francyi.
W początkach bieżącego stulecia, widzimy Mikołaja przebywającego w Żelazowej woli pod Sochaczewem, w domu hr. Skarbkowej, w charakterze guwernera przy jej starszym synu Fryderyku. Zasłużony ten pisarz na polu literatury ojczystej, nie miał dosyć słów uznania dla nauczyciela, któremu zawdzięczał pierwsze swoje naukowe wykształcenie. Chopin jako moralny i poczciwy człowiek, poświęciwszy się wychowaniu młodzieży polskiej, nie myślał nigdy przekształcać jej na Francuzów, lub wpajać w nią zasady we Francyi panujące, jak to wszyscy prawie jego współziomkowie mieli zwyczaj u nas w kraju czynić. Owszem „szanując Polaków“ — powiada Skarbek — „i wdzięczny będąc ziemi i ludziom, między którymi gościnne znalazł przyjęcie i odpowiedni sposób utrzymania życia, wypłacał się szczerze z obowiązków wdzięczności, sumiennem kształceniem ich potomków na użytecznych obywateli[2].“ Słowa powyższe dają najlepsze wyobrażenie o charakterze i prawości zasad, jakiemi się Chopin w ciągu swojego życia jako pedagog odznaczał.
Przyjazne stosunki z rodziną Skarbków tem więcej jeszcze wzmocnione zostały, ile że w domu ich poznał i pokochał pannę Justynę Krzyżanowską, a 1806 r. połączył się z nią węzłem małżeńskim. Bóg pobłogosławił ten związek trzema córkami i synem, trzymanym do chrztu przez hr. Fryderyka Skarbka i dlatego tem imieniem nazwanym. Lecz nim przedstawimy tę młodą rodzinę czytelnikom naszym, musimy wprzód opowiedzieć jeszcze o dalszych kolejach losu życia Mikołaja.
Ustanowienie ze szczątek dawnej Polski Wielkiego Księztwa Warszawskiego przez Napoleona 1807 roku, rozbudziło z politycznego letargu naród, w jaki go ostatni rozbiór pogrążył. Warszawa wolą szczęśliwego wojownika przywrócona znowu do znaczenia stołecznego miasta, stała się ogniskiem ruchu, koncentrującem wszystkie żywotne siły kraju, wchodzącego w zakres nowo ustanowionego W. Księstwa. Co żyło spieszyło do niej; z gorączkową szybkością organizowano rząd, formowano wojsko, zakładano szkoły. Pani Skarbkowa nie mogąc z powodu nieustannych przechodów wojsk francuzkich i wynikającego ztąd niepokoju, wytrzymać na wsi, przeniosła się wzorem innych z całym domem do Warszawy. Chopin oczywiście towarzyszył jej z rodziną swoją i oto po wielu latach oddalenia, ujrzał się napowrót pośród murów, które kiedyś miał szczęście bronić własną piersią. Na skutek przedstawienia Lindego, rektora Liceum warszawskiego, Mikołaj Chopin od dnia 1 października 1810 roku, został mianowany profesorem języka francuzkiego przy tejże instytucyi, gdzie pozostawał przez lat 21, czyli do jej zamknięcia. W dniu 1 stycznia 1812 r. powołano go także do wykładania tego samego przedmiotu w nowo założonej szkole artyleryi i inżynierów, tudzież w szkole aplikacyjnej. Jeszcze w roku 1835, Mikołaj mianowany został członkiem komitetu egzaminującego do oceniania kwalifikacyi kandydatów ubiegających się o posady nauczycielskie w szkołach publicznych; w ostatku był także profesorem Akademii duchownej rzymskokatolickiej. Podupadłszy jednak znacznie na siłach, podał się w lat kilka później do emerytury i zupełnie wycofał się ze służby publicznej.
Odtąd resztę życia w spokojnem zaciszu domowem.[3] Prawością charakteru, godnem postępowaniem w rozmaitych nieszczęśliwych kolejach przez jakie kraj przechodził, tudzież życiem bez skazy, wyjednał sobie Mikołaj Chopin na ziemi, która mu się stała drugą ojczyzną, piękne ze wszech miar stanowisko. To głównie było powodem, iż znaczniejsze rodziny polskie, ubiegały się w umieszczaniu synów swoich na wychowanie w jego zacnym domu.
Więc też przez lat kilkanaście, posiadał zawsze pod swoją opieką pewne grono młodzieży, wychowującej się razem z synem jego Fryderykiem, co to później miał stanąć w pierwszym szeregu najznakomitszych mistrzów sztuki muzycznej. Tęsknota za tym ukochanym synem, przyczyniła się wielce do powleczenia kirem smutku, ostatnich dni jego życia. Otoczony troskliwą opieką rodziny, zmarł Mikołaj 3 maja 1844 r., mając lat wieku 74.
Justyna Chopin, dzieląc wiernie z mężem dobre i złe losu koleje, była osobą niezwykłej słodyczy charakteru. Sława jaką sobie Fryderyk w świecie zdobył, nie wbijała jej wcale w dumę; dla niej cisza domowego ogniska stanowiła najwyższe i najpożądańsze dobro. Opatrzność wystawiła ją na ciężkie próby; straciła przez śmierć męża, dwie córki, wreszcie jedynego syna, któremu nawet ostatnich chwil pobytu na ziemi macierzyńską troskliwością osłodzić nie mogła. Wszystkie te bolesne ciosy, znosiła z chrześcijańską istnie rezygnacyą. Ostatnie lata sędziwego wieku, przepędziła w domu jedynej żyjącej jeszcze córki. Przy schyłku życia, modlitwa była głównem jej zajęciem; jeżeli wychodziła z domu, to tylko do kościoła.
Zmarła 1 października 1861 r.
Najstarsza z dzieci Ludwika, urodzona 6 kwietnia 1807 r., odebrawszy staranne bardzo wychowanie, wielką była pomocą rodzicom przy zajęciach około wychowania młodzieży ich opiece powierzonej. Posiadała ona umysł niezwykle wykształcony, intelligencyę niepospolitą, przytem pełne wdzięku obejście. Wspólnie z siostrą Izabellą, pisywała powiastki mające na celu poprawę moralną stanu rzemieślniczego. Wyszedłszy za mąż za profesora Jędrzejowicza (1832r.), zajęta wychowaniem własnych dzieci, mniej mogła zajmować się literaturą, jednak nie wypuszczała pióra z ręki drukując rozprawy i artykuły w rozmaitych czasopismach kształceniu młodzieży poświęconych. Zmarła 29 października 1855 r.
Druga córka Izabella, poślubiła Antoniego Barcińskiego inspektora szkół, a później dyrektora żeglugi parowej na Wiśle. Z pokorą i wielkością ducha znosiła przeciwności losu, utratę małżonka i całego prawie mienia. W r.
1836 wydała wspólnie z starszą siostrą dzieło w dwóch tomach pod tytułem Pan Wojciech, czyli wzór pracy i oszczędności. Dzieło to doczekało się kilku wydań. Rozstała się z tym światem 3 czerwca 1881 r.
Nadzwyczaj sympatyczną i rokującą wielkie nadzieje istotą, była Emilia, najmłodsza córka Chopinów, zmarła w 14 wiośnie życia 10 kwietnia 1827 roku. Ukształcona nad wiek, zawsze wesoła, dowcipna, posiadała szczególny dar rozśmieszania i rozweselenia wszystkich. To też kochano ją wielce i czego u rodziców starsze jej siostry a nawet brat wyjednać nie mogli, wysyłana w poselstwie, Emilia dowcipem, żartem, przymileniem, wreszcie minką pocieszną, którą w potrzebie przybrać umiała, zawsze w końcu osięgała. Chciwa nauki, oddawała się pracy ochoczo. Pisma Klementyny Tańskiej wywarły na niej tak silne wrażenie, iż położyła sobie za najwyższy cel życia, zostać kiedyś literatką. Dlatego też wcześnie bardzo poczęła czynić poważne studya nad językiem ojczystym i niebawem doszła do nadzwyczajnej łatwości we władaniu słowem. Wiersze układane przez nią z okoliczności urodzin rodziców, albo jakich innych powodów, zalecały się zawsze udatną formą, gładkością rymu i pięknością języka. W trzynastym roku życia, Emilia wspólnie z siostrą Izabellą, zajęła się tłomaczeniem powiastek niemieckiego autora Salzmanna na język polski i stosownem przerobieniem ich do potrzeb miejscowych. Sądząc dzisiaj z tych próbek poetycznych, jakie zachowały się do chwili obecnej, Emilia Chopin mogła z czasem zająć tak świetne na niwie literatury polskiej stanowisko, jakie zajął jej brat Fryderyk w dziedzinie muzyki. Los zawistny zważył i zniweczył przedwcześnie ten kwiat, tak bujnie i nadobnie wzrastający; dotknięta nieuleczoną chorobą piersiową, w chwili, gdy życie miało opuścić, Emilia widząc boleść i rozpacz zgromadzonej około łoża rodziny, rzekła:
„Jak smutne na tej ziemi człeka przeznaczenie,
„Na to cierpi, by swoich pomnażał cierpienie!“
Były to ostatnie słowa tej genialnej, zdumiewającej przedwczesnym swoim rozumem, czternastoletniej dziewicy!
Taką była rodzina Fryderyka.
Pozostaje nam jeszcze wymienić niektórych przynajmniej przyjaciół domu Mikołaja Chopina, jacy przez bywanie w nim, pośrednio lub bezpośrednio wpływali na rozwój charakteru, umysłu i talentu przyszłego mistrza tonów.
Do rzędu częstszych gości należeli: kolega i zwierzchnik jego Samuel Bogumił Linde, profesorowie uniwersytetu: Wacław Aleksander Maciejowski, hr. Skarbek chrzestny ojciec Fryderyka, Kaźmierz Brodziński, Juliusz Kolberg ojciec Wilhelma inżyniera i Oskara, niestrudzonego zbieracza pieśni ludowych, Romuald Hube, Feliks Paweł Jarocki; dalej Antoni Brodowski, znakomity malarz historyczny i portrecista, Antoni Barciński profesor szkoły politechnicznej, a od r. 1823 także guwerner na pensyi Mikołaja, następnie jego zięć; Jawurek artysta muzyczny, wreszcie dwaj Fryderyka nauczyciele: Żywny i Elsner.
Wojciech Żywny, urodzony w Czechach 1756 roku, przybył do Polski za czasów Stanisława Augusta i jako nauczyciel muzyki, przyjął najprzód obowiązki w domu księcia Kaźmierza Sapiechy, następnie osiadł w Warszawie, gdzie utrzymywał się z dawania lekcyi na fortepianie. Zmarł tamże 1840 r.
O Elsnerze musimy obszerniej nieco pomówić, on bowiem wtajemniczając Fryderyka w naukę kontrapunktu, spostrzegł pierwszy oryginalność twórczego jego ducha, a pełnemi wyrozumiałości, pobłażania i przychylnej życzliwości radami, najwięcej się przyczynił do korzystnego rozwoju kompozytorskiego Fryderyka talentu. To też on kochał i cenił Elsnera nietylko jako nauczyciela, lecz jako przyjaciela swego i rodziny całej. W listach Chopina, często jest wspominane imię jego, a nawet będziemy mieli sposobność poznać wspólną ich korespondencyę.
Józef Ksawery Elsner, urodził się na Szlązku w miasteczku Grotkowie (Grotkau), 29 czerwca 1769 r. Ojciec jego fabrykant instrumentów muzycznych, miał wprawdzie zamiar widzieć syna doktorem medycyny, atoli okoliczności inaczej zrządziły i Józef poświęcił się muzyce. Kapellmeister orkiestry wrocławskiej Maar, pomagał mu w nauce kontrapunktu. W r. 1792, przybył Elsner jako wykształcony już muzyk do Polski i najprzód we Lwowie, a potem w Warszawie począł pracować jako dyrektor orkiestry i kompozytor teatru narodowego. W r. 1815, po ogłoszeniu królestwa kongresowego, poruczonem mu było od rządu założenie szkoły organistów, a w sześć lat później, konserwatorym, którego kierunek jemu także powierzono.
Oprócz trzech oper niemieckich skomponowanych we Lwowie, napisał 27 sztuk tak oper jako melodramatów polskich, mnóstwo aryj, kantat, kwartetów na rznięte instrumenta, 3 symfonie, a nadto 105 dzieł religijnych, z których najważniejsze oratoryum Męka Zbawiciela w III częściach, kilkakrotnie w Warszawie wykonywane, jest istotnie wielkiem dziełem, nie ustępującem pod względem pomysłów melodynych i technicznego opracowania, najznakomitszym w tym rodzaju muzycznym utworom.
Elsner jako dyrektor konserwatoryum i nauczyciel kontrapunktu, nie małe położył zasługi w kraju, wykształciwszy znaczne grono zdolnych artystów, dając popęd do uprawiania sztuki muzycznej z poważniejszego stanowiska. Zmarł 19 kwietnia 1854 r. Grób jego zdobi pomnik wystawiony na cmentarzu powązkowskim z funduszów publicznych.
Wypadałoby nam może jeszcze wymienić przyjaciół domu Chopinów, należących do klasy szlachty właścicieli ziemskich, którzy albo byli niegdyś uczniami Mikołaja, albo z tytułu umieszczania synów swoich na jego pensyi, żyli w przyjaznych z nim stosunkach, — lecz toby nas za daleko zaprowadziło. Szczególnie później, gdy talent Fryderyka doszedł do niezwykłego rozwoju doskonałości, widywano tam nietylko już uczonych, poetów, artystów, ale także najwyższych przedstawicieli arystokracyi rodowej, mającej sobie za zaszczyt bywać w domu Chopinów i podziwiać młodego pianistę, któremu świetną przyszłość przepowiadano. O przyjaciołach, kolegach szkolnych, jakoteż o współtowarzyszach studyów muzycznych Fryderyka, nie omieszkamy na właściwem miejscu dać stosownych objaśnień.
A teraz, kiedyśmy nakreślili tło obrazu na którem pierwsze lata młodości przyszłego wielkiego artysty mają się rozwijać, zajmiemy się już wyłącznie osobą, jako będącą jedynym powodem i celem niniejszej pracy.