Frytjof (Tegnér, tłum. Wiernikowski)/Pieśń XVI
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Frytjof | |
Wydawca | nakład tłumacza | |
Data wyd. | 1861 | |
Druk | Jozafat Ohryzko | |
Miejsce wyd. | Petersburg | |
Tłumacz | Jan Wiernikowski | |
Tytuł orygin. | Frithiofs saga | |
Źródło | skany na commons | |
Inne | Cały tekst | |
| ||
Indeks stron |
Frytjof.
Nudzą mię, Biornie, oceanu wały;
Czas się rozbratać z tą niesforną zgrają!
Drogiej Północy niepożyte skały
Duch mój ku sobie tęskny porywają!...
Sczęśliwy, kto się z ojczyzną nieskłócił,
Kto od dziadowskich mogił precz nie pchnięty!
A jam — wygnany na dzikie odmęty —
Długo się, długo i błąkał i smucił!
Biorn.
Próżno narzekasz — wyborne jest Morze:
Radość, Swoboda tu tylko mieszkają;
Zniewieściałości ludzie tu nieznają,
Bujając raźnie po wolnym przestworze!
Kiedy mię starość ujmie w swe objęcie,
Toć i ja przylgnę do ziemi, jak trawa!
Lecz pókim młody, a rzezki — zabawa
Jedyna: bić się i pić na okręcie.
Frytjof.
Morzem przykuci u lądu stoimy,
Martwemi zewsząd ściśnieni falami;
Mam-że, na brzegu pustym, za skałami
Siedzieć, i długiej ciąg marnować zimy?
U Ingeborgi, u Rynga chcę jescze
Ten Jul przepędzić. — Niech, patrząc w złociste
Włosów jej pukle, niech słysząc srebrzyste
Głosu jej dźwięki, duszę mą upiesczę!
Biorn.
Ha! wyśmienicie! rozumiem! — Ryng stary
Pozna, jak słodka zemsta wikingowa!
W północ staniemy, rozrzucim pożary,
Król wpadnie w matnią, wyskoczy królowa.
Lub może, jako rycerz honorowy,
Wyzwiesz na rękę, by swej ulżyć biedzie,
Lub na błysczącym walkę stoczysz ledzie?
Rób co umyślisz, na wszystkom gotowy!
Frytjof.
Ognia i boju serce się me wzdryga!
Z pokojem wstąpię w królewskie podwoje.
Nie oni winni, że płyną łzy moje,
Lecz mściwe Asy, których gniew mię ściga!
Kwiaty nadziei nie dla mnie już rosną.
Na Ingeborgę tylko okiem rzucę,
I ją pożegnam na wieki, i z wiosną.
Lub nawet prędzej, do ciebie powrócę.
Biorn.
Żal, że tak nędznie dręczysz serce biedne,
Jęcząc, wzdychając, o jednej kobiecie!
Bóg, na niesczęście, tyle ich na świecie
Rozsypał, że sto dam ci wnet za jednę.
Rzeknij — natychmiast z Południa przysporzę
Towaru tego ładunki ogromne —
Będą i kraśne, jak róże, i skromne,
Jak owce; w dziale przyjaźń dopomoże —
Frytjof.
Duszo otwarta, i jak Frej wesoła!
Mądryś w naradach, wiesz co znaczą boje,
Pojmujesz Thora, Odyna — lecz zgoła
Niebieskiej Frei nie zna serce twoje!
Wiedz, (spory próżne o Asach), że groźną
Z nieba szle karę bogini wzgardzona.
Drzemie jej iskra... lecz rano, czy późno
W człeku, jak w bogu, ocknie się szalona!
Biorn.
Przynajmniej nie idź do Rynga bezemnie!
Frytjof.
Pójdzie nas dwoje: Angurwadel i Ja.
Biorn.
Hagbarta[1] w stryczku, pomnij, pękła szyja!
Frytjof.
Kto się poddaje, wisi niedaremnie!
Biorn.
Więc, jeśli zginiesz, ja zbójcy twojemu
Krwi orła wytnę w karku ku odpłacie!
Frytjof.
Nie troscz się! Krócej niźli mnie, Staremu
Słyszeć kogucie piosnki! — Żegnaj, bracie!
- ↑ Niesczęśliwa miłość Hagbarta i Sygny, równie jest głośną na północy, jak Abeillarda i Heloizy na zachodzie, Leandra i Hero na południu. Jakkolwiek różnie ją opiewano na Północy, zgodzono się przecież na treść następną. — Hagbart, syn króla Trondhejmu, spotkawszy na morzu synów Sygara, króla Zelandyi, zagaił z nimi walkę, która się jednakże ukończyła, pogodzeniem się i sprzymierzeniem stron wojujących. Połączyły się zatem floty i spoinie do Zelandyi popłynęły. Na dworze króla Sygara, poznał Hagbart królewnę Sygnę, pokochał ją, zjednał wzajemność i o rękę jej prosił. Byłby bez wątpienia król Sygur przystał na to małżeństwo, gdyby się bracia Sygny, nowi sprzymierzeńce Hagbarta, temu nie oparli. Rozgniewany Hagbart pomordował królewiców i ratował się ucieczką. Miłość atoli ku Sygnie, której nad sobą przezwyciężyć nie mógł, przywiodła go powtórnie do Zelandyi. Służąca królewny skoro go ujrzała i poznała, natychmiast o zjawieniu się jego uwiadomiła króla; w skutek czego był zchwytany i do więzienia wtrącony. Dla zawyrokowania o losie Hagbarta zgromadzili się Zelandczykowie na tyng i rozczepili się na dwa stronnictwa. Jedno, mając na uwadze, że po śmierci królewiców których zabił Hagbart, tron osierocony został, nietylko mu przebaczyć żądało, ale owszem głosowało, aby ożenić go z królewną i następcą tronu ogłosić. Drugie, daleko liczniejsze, mając na widoku zgwałcenie świętych praw gościnności, wzięło nad pierwszem przewagę, głosowało za ukaraniem i Hagbarta na powieszenie skazało. Skoro Sygna dowiedziała się o wyroku, uprzedziła wykonanie jego samobójstwem, podpaliwszy wprzód pokój w którym mieszkała. Hagbart zginął na stryczku.