Frytjof (Tegnér, tłum. Wiernikowski)/Pieśń XVII
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Frytjof | |
Wydawca | nakład tłumacza | |
Data wyd. | 1861 | |
Druk | Jozafat Ohryzko | |
Miejsce wyd. | Petersburg | |
Tłumacz | Jan Wiernikowski | |
Tytuł orygin. | Frithiofs saga | |
Źródło | skany na commons | |
Inne | Cały tekst | |
| ||
Indeks stron |
Wychyla miód julowy[1] Ryng siedząc u stołu,
Z nim piękna Ingeborga ucztuje pospołu;
Rzekłbyś, siedzi tu Jesień z Wiosną połączona:
Jesienią był mąż stary, Wiosną — młoda żona.
W tem starzec nieznajomy wstępuje w ich progi,
Niedźwiedzią skórą kryty od skroni do nogi;
A chociaż nad kosturem podróżnym się chyli,
Przenosi głową wszystkich, co w pałacu byli.
Siada w kącie, na ławie stojącej u proga;
Dziś, jak dawniej, tam siada istota uboga.
Dworzanie na kudłacza z ukosa patrzają,
Śmieją się, i cóś szepcząc, palcem wytykają.
Słusznym gniewem strzeliła przybysza źrenica:
Głupca, co stał najbliżej, w silną dłoń pochwyca,
Wznosi, okręca młynkiem, i na nogi stawia;
Umilkli wszyscy, widząc, jak się gość zabawia!
— »Kto tam? co za hałasy spokojność mi kłócą?
»A, Stary! chodź-no bliżej, nie kryj się tam w cieniu.
»Jak się zowiesz? kto jesteś? zkąd przychodzisz? po co?....«
Tak grzmiącym Ryng zawoła głosem w uniesieniu.
— »Ćma pytań! przecież umiem, królu, odpowiadać....
»Imie, to własność moja; niechciej o nie badać!
»Ojczyzną mą jest — Ucisk; w puściźnie mam Nędzę;
»Przychodzę tu od Wilka, z którym nocy pędzę.[2]
»Niegdyś młody bujałem po wodnym obszarze!...
»Smok mój miał skrzydła silne, lot śmiały, potężny!
»Dziś leży on śród lodów, słaby, niedołężny;
»A ja stary, u brzegu siedzę i sól warzę.
»Lecz że mądrość twa wszędy rozgłośną jest, Panie,
»Przyszedłem ją podziwiać — aż, twoi dworzanie
»Szydzą zemnie! — Szyderstwa nie znoszę bez bólu!
»Skarciłem, lecz bez szwanku — przebacz mi to, królu!«
— »Dobrze wiążesz wyrazy (rzekł Ryng) — podejdź Stary!
»Siądź tu obok — wiek siwy wart poszanowania;
»Ale mi siądź bez zdrady, bez żadnej maszkary —
»Obcy ubiór, wiesz, z uczty wesołość odgania!«
Więc niedźwiedź, w mgnieniu oka, do stóp starca spada,
I nagle piękny młodzian wyradza się z dziada:
Kędziory włosów jasnych, jak strugi złociste,
Wiją się — rozsypują, na barki toczyste.
Delja płynie z ramienia aksamitna, sina;
Pas srebrny, w dłoń szeroki, biodra mu opina;
I sztuką dziwną mistrza na tym w klamry pasie,
W ruchu sprężyn, za zwierzem zwierz uganiać zda się.
Na prawicy manela sczerozłota błyska,
U boku miecz, by śpiący grom, z cicha połyska.
Młodzieniec wzrokiem śmiałym zatacza po domu:
Piękny, jak bóg-światłości, wzniosły jak bóg-gromu.[3]
Twarz zdumionej królowej raptownie się mieni,
Jak pole śnieżne gdy je zorza zarumieni;
I piersi się wstrząsają, jak dwie lilije wodne,
Gdy je wichru porusza tchnienie niepogodne!
Wtem róg dźwięczy — dźwięk rogu czas ślubów oznacza;
Gwar ucicha — wieprz Freja do sali się wtacza.
Na srebrnym blacie zgięte cztery nogi zżyma
Kłąb ma w sploty ubrany, w zębach jabłko trzyma.
Wstaje Ryng, kładzie rękę na łbie szorstkim dzika
I takie czyni śluby: »Jakkolwiek jest mężny
» Frytjof — klnę się zwyciężyć tego przeciwnika!
»W walce mię wzmogą Odyn, Frej i Thor potężny!«
Gość się wznosi z uśmiechem, pełnym dumnej wzgardy,
I błyscząc okiem, w którem gniew rycerski pała,
Uderza o stół mieczem, aż sala zadrżała
I powstali bojanie, imając kord twardy.
— »Teraz, Ryngu, nawzajem usłysz moje śluby:
»Frytjof, jest to mój krewny; od dziecka mi luby —
»Klnę się ochronić wszędy jego głowę drogą;
»Norna mi w walce z wrogiem, i miecz dopomogą!« —
Uśmiecha się Ryng mówiąc: »Język dość surowy!
»Lecz u władców Północnych słowa wolnie płyną;
»Królowo! co-najlepszem jakie masz tu wino,
»Spotkaj gościa — on z nami spędzi czas zimowy!« —
Więc róg, co go żubr dźwigał, misternie oprawny
Błysnął nad stołem w ręku krasawicy sławnej;
O srebrnej stopie, w złote obrączki spowity,
I run starych a mądrych tajniami pokryty.
Z spusczonem okiem Pani wręcza róg gościowi —
Ale ręka drży — wino wstrząsa się — przelewa,
I kroplistą purpurą tak dłoń jej odziewa,
Jak zorza niwę, gdy się w jej śniegach sadowi.
Raźnie gość bierze puhar, grzeczny uśmiech czyni
(Dziśby dwaj męże tego rogu niespełnili) —
I snadnie, bez przymusu, jednym duszkiem chyli,
Chcąc uczcić lubą wolę pięknej gospodyni.
Skald siedzący przy królu, chwyta arfę głośną
I nóci pieśń północną, rycersko-miłosną
O Hagbarcie i Sygnie[4] — Piewcy tony drżące
Omgliły serca bojan z pod stali bijące.
Tak julowe w pałacu ciągnęły się gody,
Świąteczną serca gości weseląc uciechą;
Potem każdy bez troski spoczął pod swą strzechą
I Ryng starą skroń złożył przy królowej młodej. —
- ↑ Jul, uroczystość zimowego zwrotu słońca, czci Freja poświęcona. Przypadała ona, jakeśmy wyżej (przyp. 28) widzieli, w miesiącu Grudniu (jednocześnie z dzisiejszem Bożem Narodzeniem). Na ofiarę Frejowi zabijano dzika (nisczyciela pól) którego pieczono, przystrajano w zieleń, wnoszono do sali ucztowej i na stół stawiano. Nad głową tej ofiary formowano różne wota i proszono bogów o ich ziszczenie. Zwyczaj zabijania podczas świąt julowych wieprza nieustał dodziśdnia w krajach północnych i, zdaje się, przeszedł swoją drogą i do nas.
- ↑ Żyć u Wilka, nocować z Wilkiem, znaczy: niemieć własnego kąta, błąkać się bez przytułku.
- ↑ Bóg światłości Balder, był najpiękniejszy, Bóg gromu, Thor, najwyższy z bogów.
- ↑ O Hagbarcie i Sygnie, patrz przyp. 103. Zdaje się pieśń o tych niesczęśliwych kochankach nie bez celu tu wprowadzona.