[50]
„GALLO CROCITANTI“.
(ODPOWIEDŹ FILIPOWI DESPORTES.
W ORYGINALE — WIERSZ ŁACIŃSKI).
Stóycie męże! nie zmykaycie,
iakoby was gzy goniły.
Czy wam polska ziemia zbrzydła,
czy wam polski lud niemiły?
Odpowiedzcie! Nikt z Polaków
zatrzymywać was nie będzie.
Zmykać damy wam bezkarnie,
aż po naszych ziem krawędzie,
Z naszych świątyń nie rozebrzmią
sycylijskie groźne dzwony.
Polska to nie kray ów krawy
nieszporami osławiony.
Polska iest dla cudzoziemców
zawsze pełną gościnności,
ale tyran y nikczemnik
nigdy długo w niey nie gości.
[51]
Uskarżacie się na zimna,
uskarżacie się na mrozy?
A kto przysiągł Scythów zwalczać,
pełen męstwa, pełen grozy?
Francuz, krwi troiańskiey dziedzic
klął się, że gdy tron posiędzie
zetrze w proch potężną Moskwę
y Tatarów gromić będzie.
Iakże moglibyście, Galle,
woiownicze bić narody,
gdy was trwożą prócz mieszkańców
śniegi, wiatry, zimna, wody?
Gdy marzniecie siedząc w domu
iakżebyście woiowali
w kraiach Scythiey lodowatey,
vere Galii, vere Galii...
Stóy Francuzie! Nim pogardzisz
tym hyperboreyskim kraiem
ugościmy Cię serdecznie
staropolskim obyczaiem.
Iżbyś iako Niobe w skałę
nie zakrzepnął w lodu bryłę
[52]
weydź do naszych ciepłych komnat,
chodź ci wstrętne y niemiłe...
Nie oburzay się zbytecznie
porzucaiąc polską ziemię,
że tu w izbach obok ludzi
y nierogacizna drzemie...
Bo nie tylko śpi tam trzoda...
muszę wyznać ci ze wstydem,
że Gallosquoque, amice,
claudimus his iidem...
Mówisz, żeśmy lekkomyślni,
pyszni? Wasze to przywary.
A choćbyś je nam zarzucał
nikt ci w świecie nie da wiary.
Mówisz, żeśmy zwykli drzemać
za stołami podchmieleni,
że się w jadle lubujemy
y w zamorskich win czyrwieni?
Na wasze to powitanie
pod radosny dźwięk gitary
Polak pląsał wychylaiąc
nayprzednieyszych win puhary.
[53]
Ty zaś zbiegu, niewdzięczniku,
gromisz nas plugawą mową,
poczytuiąc nam gościnność
za przywarę narodową.
Zarzucasz nam, żeśmy biedni?
A czyś miał czas, Gallu złoty,
zbadać Polski naszey skarby
drogie kruszce y kleynoty?
Gdy Henryka lud nasz obrał,
każden Gall choć był ubogi,
aby zdobyć nieco grosza
mknął co siły w nasze progi.
Dzisiay, kiedy bez szeląga
wraca w swe oyczyste strony,
nas pomawia o ubóstwo,
potępieniec zatracony.
Iako lis, kiełbasę widząc,
zawieszoną hen na belce,
wmawiał w siebie, że to powróz,
bo ią poźreć pragnął wielce.
Gallu!! zmykay lotem ptaka,
byle prędzey, byle prędzey...
[54]
Zarzucaj nam, co chcesz ieno:
brak rozwagi, brak pieniędzy.
Tylko nigdy nie powracay
w nasze strony, w kray wzgardzony:
niechay wskóra to u Boga
nas dwu pacierz połączony.
Możesz o nas, gdy zapragniesz,
klecić, iakie chcesz wierszydła,
Możesz wołać, że ci Polska
strasznie zmierzła y obrzydła.
A gdy władzy pragnąć będziesz
iedż nad Ren: niech iego fale
uyrzą, co widziała Wisła,
jak zmykacie, mężne Galle!...