[47]„POŻEGNANIE POLSKI“.
Żegnaj Polsko! żegnaj ziemio
wiecznych mrozów, wiecznej zimy.
Do twych lodowatych płaszczyzn
za nic w świecie nie wrócimy.
Nienawidzę twoich równin,
w których nigdy śnieg nie taje.
Wstrętnym mi jest i twój naród
i powietrze i zwyczaje.
Polskie domy, polskie izby!
złoty wiek przypominacie,
bowiem ludzie z bydlętami
gnieżdżą się we wspólnej chacie.
[48]
Lachy harde, lekkomyślne,
barbarzyńskie! — próżno chcecie
Marsa wojowniczą sławę
na szerokim zyskać świecie.
Drzemać zwykliście za stołem
półprzytomni, podchmieleni,
wykąpani w win czerwieni
pijanice zatraceni!
Żeście dotąd nie podbici
przez sąsiadów, moi drodzy,
to nie przeto, żeście mężni,
ale przeto — że ubodzy.
Gdyby Polska miała klimat
bardziej ciepły, bardziej miły,
gdyby w niej bogate skarby
i wystałe wina były, —
Miasta, rzeki, moc towarów
słynnych z ceny i dobroci,
wówczas djabli by was wzięli
bardzo prędko, moi złoci...
Wolą zdobyć Cypr Turczyny,
oraz kandyjskie krainy,
[49]
niż Polski śnieżne pustkowia
i lodowate równiny.
Niemiec rwący się do boju
dobrze zna ubóstwo wasze,
więc podbija kraj flamandzki,
miast podbijać państwo lasze.
Przy Henryku Wielkim żyłem
w niegościnnej polskiej ziemi
mrąc z tęsknoty za mej Francyi
niebiosami słonecznemi.
Boże spraw, by Henryk Wielki
siadł na tron bardziej bogaty...
Bym już nigdy nie powrócił
w kraj Sarmatów lodowaty.