Gospoda pod Aniołem Stróżem/XXIX
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Gospoda pod Aniołem Stróżem |
Rozdział | Zakończenie |
Wydawca | Wydawnictwo Księgarni K. Łukaszewicza |
Data wyd. | 1887 |
Druk | Drukarnia „Gazety Narodowej“ |
Miejsce wyd. | Lwów |
Tytuł orygin. | L'auberge de l'Ange Gardien |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Dziesięć czy dwanaście dni po oświadczeniu się, minęło to niezmiernie prędko, przyszli małżonkowie dotrzymywali wciąż towarzystwa generałowi, który był nadzwyczaj wesół i szczęśliwy.
Małżeństwo a raczej ślub odbył się cicho, bez wystawy, dwoje ludzi tych kochało się serdecznie i nie pragnęło ani nadzwyczajnej uroczystości ani rozgłosu. Uczta weselna odbyła się u generała, do stołu zasiedli li tylko dobrze znajomi i serdeczni Proboszcz, notaryusz i kilku jeszcze sąsiadów.
Następnie małżonkowie przenieśli się do oberży generała, który nią osobiście dotąd zarządzał i w niej gospodarował. Pragnął on aby odtąd zajazd ten był przystępny dla wszystkich wojskowych i żeby ich obsługiwano jak najstaranniej. Mieszkał tu jeszcze miesiąc a kiedy nareszcie ukończyła się wojna postanowił odjechać do ojczyzny.
Derigny zabrał żonę i dzieci ponieważ wedle umowy miał towarzyszyć generałowi do Rosyi. Przekonywał się on, że kocha tak samo drugą swoją żonę jak kochał pierwszą. Zanim generał odjechał oddał całkowicie całą posiadłość pani Blidot, swej miłej żoneczce jak ją zawsze żartobliwie nazywał.
Przez czas nieobecności pani Blidot państwo Moutier mieli zarządzać obydwoma oberżami.
Pożegnanie sióstr było bardzo czułe i rozrzewniające.
— Bywajcie zdrowi, rzekła ze łzami pani Derigny, najpóźniej za rok powrócimy do was, jeżeli Bóg pozwoli abyśmy byli zdrowi i żyli.
Proces Bournierego zakończył jak się w ogóle spodziewano. Niegodziwy oberżysta skazany został na śmierć. Zona zaś jego w skutek tej ohydnej katastrofy dostała pomieszania zmysłów i pomieszczono ją w domu obłąkanych.
Proboszcz zajął się wykonaniem robót około kościoła i zorganizowaniem planów podanych przez siebie, dzięki pomocy pieniężnej generała.
Tak więc zakończyło się wszystko jak najpomyślniej, gdyż osoby wprowadzone do naszego opowiadania były bogobojne, moralne i obdarzone przymiotami serca i duszy.
Co się dalej stało z generałem nie wiemy na pewne, jak słychać jednak było wkrótce miał on powrócić do swojej oberży a raczej do Francyi, gdyż Moutier i jego żona otrzymawszy telegrafiicznie wiadomość o powrocie państwa Derigny, wyczekiwali na nich każdego dnia z wielką niecierpliwością.