Grotą po morzu lodowem pod M. Blanc
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Grotą po morzu lodowem pod M. Blanc |
Pochodzenie | Szkice helweckie i Talia |
Wydawca | Księgarnia Pawła Rhode |
Data wyd. | 1868 |
Druk | A. Th. Engelhardt |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Zda mi się, że świat Styngsu niemy i ździczały
Wiodą mnie białe duchy tymi chodnikami…
O morze lodów, czyś ty jest ludzkości łzami,
Co zmarznięte, stopniami do nieba zostały?
Czy nie dosyć miłości w was było, że śmiały
Pochód wasz zmarzły wraca na ziemi wygnanie?
Korytarz kuty w lodzie ciemnieje stopniami,
Tchnienia zmrożone parą u sklepień skonały,
I opadły łzą zimną, jak pożałowanie
Ludzkie –
Od świata jeszcze dolatują głosy,
W dali zdrój gleczerowy, i szumi w niebiosy
Prastary chór modrzewi, i grzmot brył lodowych
Słychać, gdy oberwane spadają w głębinie.
A w grocie drżące po szczelinach gleczerowych
Łamie się światło, barwą czarowną ginie
Błękit, co nie z tej ziemi, bardziej tajemniczy
Niż w grocie Capri, jasny jako pustelniczy
Duch, kiedy rzuca ciało o chwili skonania,
Niebo się źrenicom powoli rozsłania….
I już ściemniał korytarz, krople podzwaniają,
U sklepień błyska lampa, jak gwiazda nadziei;
Ale raptem się ściany lodu rozszerzają,
Znowu jasno — i jaśniej śród bliskich kolei,
Aż się grota rozwarła w wielki łuk, jak brama
Cudów, i cudne Alpów wstaje panorama;
I zdroje, lasy znowu wracają szumiące,
A ponad nimi cicho w głąb się stacza słońce. [2]
- 1865.
- 1865.