<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Weyssenhoff
Tytuł Hetmani
Rozdział 1 czerwca
Wydawca Wydawnictwo Polskie <R. Wegner>
Data wyd. 1930
Druk Concordia Sp. Akc.
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
1 czerwca.

Poszedłem dzisiaj na obiad do hotelu des Indes, gdzie jadają uczestnicy „Konferencji pokoju“ ze swojemi paniami. Widok nic codzienny dla mnie, bo kosztowny, ale wart kilku dodatkowych guldenów za swą niezwykłość i barwność. Stoły przedstawicieli mocarstw oznaczone są chorągiewkami odpowiednich barw narodowych, zatkniętemi w bukiety. Więc dla świeżego przybysza prawdziwa to gra etnograficzna, pocieszna i poglądowo-nauczająca. Już chodząc po ulicach, nauczyłem się rozróżniać zamieszkania delegatów po wywieszonych z balkonów różnobarwnych sztandarach. Minjaturowe powtórzenie tych samych znaków w restauracji nasuwa myśl, że babilońska rozterka języków i narodów da się ułożyć w koncert na powietrzu i w sali jadalnej.
Bawiło mnie to zrazu, że odróżniam bez możliwej pomyłki przyrodzoną sztywność Anglików od naśladowanej angielszczyzny Rosjan; wytworną swobodę Francuzów od hałaśliwego rozbijania się Amerykanów; znośną dla widza dumę Latynów od oburzającej nadętości Prusaków.
Oglądałem ją, ale i mnie oglądano; ja zaś nie miałem do okazania swej narodowej chorągiewki. Jedynym też byłem samotnikiem przy osobnym stole. Zapadłbym w ponure usposobienie, gdybym nie spostrzegł, że mam właściwie w sali znajomych — pana Wawrzyńca Latzkiego — Ekscelencję! — z córką. Niemcy, polskiego pochodzenia. Dwa razy w życiu spotkałem tego matadora, w Warszawie i w Berlinie; córki nigdy; wiem tylko, że Latzki ma córkę jedynaczkę i to jest pewno ona, bo ona podobna do ojca, o ile taka ładna główka dwudziestoletnia może przypominać poważną, trochę gorzką, trochę otłuszczoną i łysą głowę Ekscelencji. Ukłoniłem się tylko zdaleka, bo moje miejsce w sali wypadło mi na przeciwnym krańcu przekątni.
Latzki bierze zapewne udział w Konferencji, czego dowodem jest chociażby to, że jako trzeci przy stole siedzi, zdaje się — Wiliam Thomas Stead (szkoda, że nie zapytałem starszego kelnera). Przypuszczalny Stead — apostolska głowa — jest w koperczakach do panny Latzkiej. Widzę tę trójkę malowaną w przeciwległym końcu sali, bo słów dosłyszeć nie mogę. Rozmowa trwa ciągle między Stead’em i panną. Ojciec uśmiecha się tylko aprobacyjnie do córki. A ta mała musi być srodze wygadana i próbuje zabawnie swego wdzięku na podstarzałym działaczu, który odpowiada z zadowoleniem i zaczyna szkicować torsem jakieś pozy gladjatorskie. Kwiatek różowy, podany mu przez młódkę, waży w ręku i wącha. Apostoł pokoju wydaje się zaniepokojonym.
Tęga głowa ten Latzki; i, o ile sądzić można z jego odezw w słowie i druku — nasz przyjaciel. Choć bierze udział w rządzie pruskim, należy do liberałów i przysłużył się nam już parę razy w dyskusjach o komisji kolonizacyjnej. Ekonomista też silny; ma podobno grube pieniądze.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Weyssenhoff.