Historja chłopów polskich w zarysie/Tom I/Przedmowa

<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Świętochowski
Tytuł Historja chłopów polskich w zarysie
Podtytuł Tom I. W Polsce niepodległej
Wydawca Wydawnictwo Polskie
Data wyd. 1925
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Lwów — Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PRZEDMOWA

Książkę tę zrodziła potrzeba. Po wyzwoleniu Polski chłopi wysunęli się na pierwszy plan jej życia politycznego a chociaż nie odgrywają w niem dotąd roli czynnej i pozostają jeszcze masą bierną w ręku agitatorów i przywódców, jednakże już nie cofną się z obecnego stanowiska i nie zostaną odparci od ważnego i bardzo pożądanego udziału w dalszej historji narodu. Wobec tego stało się dla nich i dla społeczeństwa niezbędnem rzucenie światła w pokrytą mrokami ich przeszłość. Dotychczasowe opracowania całkowitych jej dziejów nie odpowiadają najskromniejszym wymaganiom nauki. Historja włościan (1874) W. A. Maciejowskiego jest koszem luźnych, bezładnie wrzuconych notat. Włościanie u nas i gdzieindziej (1881) W. Przyborowskiego są pospiesznie i nieudolnie sklejoną z kilku książek kompilacją. Historia włościan w Polsce (1910) A. Marylskiego-Łuszczewskiego, zakrojona na szeroką miarę, obejmuje zaledwie czas do XIII w. Poza temi pracami wydano szereg małych broszur z wielkiemi tytułami: K. Gorzycki — Zarys historji chłopów w dawnej Polsce (1902, str. 105), J. Nowakowski — Historia włościan w Polsce (1922 str. 126), A. Próchnik — Dzieje chłopów w Polsce (1922, str. 70). W Przeglądzie Poznańskim i Przyjacielu ludu (1836), w Kronice emigracyjnej (1839), w Dzienniku literackim (1863), w Orędowniku (1878) pomieszczono jedno lub kilkonumerowe artykuły jako historję chłopów, świadczące o słabem przygotowaniu ich autorów i o lekceważeniu przedmiotu, które mają taką wartość, jaką miałaby geografja, napisana z wysoko lecącego i chmurami przesłoniętego aeroplanu[1]. Chociaż krakowska Akademja Umiejętności rozpoczęła wydawanie źródeł i opracowań dotyczących historji chłopów; chociaż przedwcześnie zmarły jej badacz, I. Baranowski podjął i częściowo wykonał ten zamiar; dzieje polskiego ludu wiejskiego nie posiadają dla naszych uczonych tej ważności i tego uroku, co inne wypadki i wątki przeszłości. Nawet tak znakomity i tak zasłużony w rozwiązaniu wielu zagadek w tych dziejach badacz, jak prof. O. Balzer, przemawiając (w Kwartal. histor.) za wydaniem Corpus juris polonici, ogólnego zbioru dawnych praw polskich i podając plan ich ugrupowania przedmiotowego, wymienia rozmaite kategorje (ustawy polityczne, kościelne, miejskie, żydowskie, ormiańskie itd.), nie zwiera w osobną chłopskich.
Prof. M. Bobrzyński w jednej ze swych rozpraw zaznaczył, że historja chłopów polskich jest właściwie historją szlachty w stosunku do chłopów. Jest to uwaga o tyle słuszna, o ile historję ograniczymy do zdarzeń politycznych i do warstwy narodu w nich przewodniczącej. Ale tak być nie może i tak nie jest, bo nawet te żywioły, które nie wydobywają się na wierzch życia społecznego, są pierwiastkami i spółtwórcami jego rozwoju. Przemian tkanki naszego ciała nie widzimy, a jednak one są w niem czynne. Gdybyśmy dla dziejów przyjęli zasadę usuwania z nich elementów (względnie) biernych, należałoby również powiedzieć, że porozbiorowa historja Polski jest właściwie historją Rosji, Prus i Austrji w stosunku do Polski.
W pracy, której pierwszy tom przedstawiam, a drugi, gdy ten znajdzie uznanie, po nim wydam, starałem się zgromadzić ze źródeł ogłoszonych monografij i różnych przyczynków, obejmujących łącznie około półtora tysiąca druków, całkowity materjał do Historji chłopów polskich, odnoszący się głównie do prawno-społecznej i materjalnej strony ich życia. Wyczerpanie tego materjału sprowadziło wielką ilość cytat, którą zachowałem, ażeby ujawnić współudział w ułożeniu tej książki pisarzów, z których wiedzy korzystałem, oraz umożliwić czytelnikom niezależne od autora orjentowanie się i ocenę objawów i zdarzeń, zwłaszcza że na wielu spoczywają jeszcze dotąd znaki zapytania, pomimo gruntownych i przenikliwych badań częściowych, których plon i wartość okażą karty tej książki w odpowiednich miejscach. Nie chciałem, ażeby ona była w tej sprawie wyrokiem ostatniej instancji, lecz głosem sumiennego i — jak mniemam — kompetentnego rzeczoznawcy. To ograniczenie jej pretensji jest tem bardziej uzasadnione, że pewne działy historji chłopów polskich nie zostały dotychczas należycie opracowane. Tak np. nie są zbadane i w całość ujęte dzieje ich opodatkowania, wytwarzania się proletarjatu wiejskiego (co tak szczegółowo dla Niemiec zrobił v. d. Goltz w Die ländliche Arbeiterklasse), nie mamy dokładnych tablic robót pańszczyźnianych a nawet pomimo najnowszej pracy W. Grabskiego (Społeczne gospodarstwo agrarne w Polsce) nie posiadamy jasnego i ścisłego przedstawienia rozwoju stosunków rolnych. Zadania te mogą być spełnione tylko na drodze poszukiwań archiwalnych, których ani autor tej książki, ani żaden inny opowiadacz całkowitych dziejów włościaństwa podjąć nie może. Przyznając wielką wartość naukową takim poszukiwaniom, stwierdzić trzeba, że monografiści nadają im często przesadne znaczenie, lekceważąc niesłusznie świadectwa literackie. Można z tych źródeł — powiada J. Rutkowski (Studja nad położeniem włościan w Polsce) «korzystać jedynie z bardzo daleko idącemi zastrzeżeniami», gdyż «literatura za podstawowe źródło służyć nie może». Dlaczego? Dlaczego ma być wiarygodniejszym dokumentem jakiś często nierzetelny i stronnie spisany inwentarz w lustracji, albo też dyplomat często nawet niepodejrzany, niż świadectwo poważnego pisma? Zresztą jakiż wniosek wyprowadził autor po zbadaniu materjału rękopiśmiennego z 697 wsi? «Doszłe do nas archiwalja umożliwiają nam poznanie jedynie strzępów życia... W ogromnej większości wypadków zmuszeni jesteśmy do rezygnacji». Nawet najpewniejszy akt, dotyczący jakiejś czynności lub miejsca, pozwala nam spojrzeć na widnokrąg życia tylko przez wąską szparę. To też słuszną uwagę robi Tymieniecki (Wolność kmiecia na Mazowszu): «Historjografja z początku wieku XX, rozwijając się głównie w kierunku drobiazgowych dociekań monograficznych, zdołała już wiele błędów wskazać i wyjaśnić, nie zdobyła przecież szerszej podstawy pod nową syntezę. Studja, oparte często na nielicznych dokumentach z XIII a tem bardziej z XII w., w odniesieniu do jednej np. fundacji klasztornej, dały nieraz stosunkowo bardzo wiele, dzięki niezaprzeczonej przenikliwości badawczej autorów, pozostały jednak studjami fragmentarycznemi». Mogą one zresztą zadawalać uczonych, ale nie odpowiadają potrzebom ogółu, który ich nie czyta, a całość dziejów chłopskich, bodaj ze szczerbami, poznać pragnie.
Księgozbiór literatury polskiej nie posiada swojego British Museum, lecz jest rozrzucony na wielkiej przestrzeni w rozmaitych bibljotekach publicznych i prywatnych, do których dostęp jest zawsze trudny a w obecnych warunkach prawie niemożliwy. Jeździć chociażby tylko do Krakowa, Lwowa, Poznania, nie mówiąc o Paryżu, Londynie, Zurichu i przemieszkiwać tam dla studjów tygodnie lub miesiące jest to przedsięwzięcie przechodzące możność pisarza rozporządzającego skromnemi środkami. Pomimo usilnych, nieraz całe lata trwających starań własnych i obcych nie zdołałem dotrzeć do kilku druków, zwłaszcza z końca XVIII w.[2], które były pożądane nie tyle dla swej ważności, ile dla pełności obrazu. Dzięki wszakże chętnej pomocy osób życzliwych udało mi się poznać niektóre rzadkie a nawet w jedynym egzemplarzu istniejące, za co wdzięczny jestem naczelnikowi wydziału bibljotek S. Dembemu, prof. K. Krzeczkowskiemu, prof. W. Smoleńskiemu i innym: mianowicie prof. Krzeczkowskiemu, naczelnikowi wydziału bibljotek J. Dembemu i prof. W. Smoleńskiemu.
W mojem przekonaniu każda historja, o ile nie ogranicza się do ustalenia faktów i połączenia ich spojeniami pewnemi, lecz zapuszcza się w odgadywanie przyczyn ukrytych, związku wypadków i pobudek działania domniemanych, jest historją bajeczną albo powieścią historyczną. Prawdy zawiera ona nieraz mniej, niż wyobraźni i domysłu. Tego się strzegłem. Unikałem również rozcinania dziejów na ściśle schronologizowane okresy, które są zawsze podziałem mniej lub więcej dowolnym i spornym a także przytwierdzania każdego zwrotu w rozwoju zdarzeń do jakiejś pojedyńczej daty. Dla uwydatnienia losów naszego ludu wiejskiego z porównaniem zewnętrznem naszkicowałem równolegle główne momenty położenia chłopów w innych krajach europejskich.
Jakkolwiek znane mi lepiej niedostatki tej mojej pracy, niż je dostrzec może krytyk, nie podaję jej czytelnikom na kolanach, ze skruchą bijąc się w piersi i prosząc pobłażania, mam bowiem nadzieję, że ona da im jakąś korzyść i nieco wzmocni słabe dotychczasowe oświetlenie historji chłopów polskich. Dla oznaczenia zaś tej klasy narodu wybrałem z wielu innych nazwę chłopów, chociaż ona — według Lindego — «zawiera w sobie pogardę» i jako określenie prawne i zwyczajowe w dawnych dokumentach nie występuje, gdyż jest nietylko najogólniejszą, ale przez sam lud obecnie z poczuciem dumy używaną.

Warszawa, Październik 1924.




  1. Przetłumaczony z rosyjskiego przez A. Dobrowolskiego Zarys historji włościan w Polsce (1898) Goremykina ma znaczenie tylko dla najnowszych czasów zaboru rosyjskiego. Poza tym obrębem jest robotą dyletancką.
  2. Nieznane mi są: T. Morskiego Uwagi o chłopach 1789, bezimiennego Uwagi względem poddanych w Polsce, 1788, Dusza krajów, czyli o poddanych polskich, 1790, J. Sułkowskiego Ostatni głos wolnego obywatela, 1791, S. Poniatowski, Uwolnienie od poddaństwa ofiarą czynszu, 1777, Stan włościański w Polsce, 1782.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Aleksander Świętochowski.