Historya Nowego Sącza/Tom III/Przedmowa
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Przedmowa |
Pochodzenie | Historya Nowego Sącza Tom III. Zabytki dziejowe miasta |
Wydawca | Nakładem autora |
Data wyd. | 1902 |
Druk | Drukarnia Wł. Łozińskiego |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom III |
Indeks stron |
Evang. S. Ioan. VI. 12.
Nie łatwe to zadanie nakreślić dzisiaj obraz zabytków dziejowych Nowego Sącza, choćby w grubych konturach. Wśród sześciowiekowego istnienia Sącza stawały się pastwą płomieni wszystkie jego zabytki. I tak z końcem roku 1486 nawiedził miasto pożar i w perzynę całe obrócił. Spłonęła wtedy kollegiata Zbigniewa Oleśnickiego, spłonęły kościoły: norbertański i franciszkański, zniszczał i ratusz, a w nim akta miejskie z XIV. i XV. wieku. Ocalały jedynie przywileje, schowane w skarbcu o mocnem sklepieniu. Bardzo powoli dźwigał się Nowy Sącz ze swej ruiny — kościół norbertański jeszcze w r. 1492 sterczał okopconymi murami — a inne nawet w r. 1521 nie były jeszcze odbudowane całkowicie — kollegiata nie miała porządnego dachu, świątynie Franciszkanów i Norbertanów nie miały sklepień.
W raku 1522 postanowiła wprawdzie rada miejska pokryć kollegiatę dachówką, ale prawdopodobnie jeszcze przed wykonaniem tego zamiaru nawiedził miasto drugi wielki pożar dnia 4. czerwca 1522. Dwie połacie miasta Sącza, t. j. od wikaryówki niżnej z częścią rynku, ulicą szpitalną, polską i zamkiem królewskim (curia regalis), spłonęły do szczętu. Ogień zatrzymał się aż przy klasztorze Franciszkanów.
Niedość złego — w tym samym jeszcze roku 1522 dnia 16. września o godzinie 18 (2 po południu), ponowny pożar zniszczył resztki niedopalonego miasta, wraz z dworem biskupów krakowskich, porządnie zbudowanym, z kościołami: kollegiackim, norbertańskim i franciszkańskim.
Przez lat blizko 90 Nowy Sącz był wolny od pożarów. Aliści pod rokiem 1611 czytam. W sobotę 19. czerwca zgorzało całe miasto w obrębie murów fortecznych, razem z trzema kościołami, ich dzwonami i organami kosztownymi. Spłonęła nawet miedzią kryta wieża kollegiaty, dachy na murach fortecznych wokoło miasta, strażnice i baszty dachówką kryte z wszelką armatą, ratusz i wielka część królewskiego zamku. W kościele Norbertanów runęło pod ciężarem walących się belek sklepienie w drugiej połowie aż do chóru, spaliły się ołtarze, stopiła się monstrancya, znajdująca się w cyboryum wielkiego ołtarza, zniszczały kosztowne relikwiarze i kamienne nagrobki z XVI. wieku. Zgorzał również klasztor z kościołem Franciszkanów.
Podobny los spotkał kościół Franciszkanów 6. sierpnia 1753, zamek królewski 9. lipca 1768, i po raz ostatni kościół z klasztorem Franciszkanów 23. kwietnia 1769 r.
Wobec tylu klęsk pożarnych, jak tu nakreślić obraz zabytków dziejowych miasta? A jednak to sklepienie gotyckie w prezbyteryum kościoła św. Ducha, z żebrami wystającemi z dinstów okrągłych — kruchta w kościele św. Małgorzaty, z wejściem do prezbyteryum od strony południowej, która choć nie ma już pierwotnego gotyckiego sklepienia, jednakowoż pozostały po niem rogowe kroksztyny gotyckie, wielokątne z trójliściami w duchu XV. wieku; pozostał portal ostrołukowy do wnętrza i odrzwia do schodów, wiodących na piąterko kruchty — ślady gotyki na większej wieży, z fryzem herbowym gotyckim i pięknymi tegoż stylu węgarami okien, szczególnie na drugiem piętrze, tudzież dwie pozostałe kaplice między wieżami o sklepieniu gotyckiem — dalej szkarpa gotycka przy zamku królewskim — wreszcie plan kościoła pofranciszkańskiego, zburzonego po r. 1789, a przedewszystkiem bogate inwentarze kościelne, zwłaszcza dawnej kollegiaty, liczne przywileje królewskie, wydane na korzyść istniejących dawniej klasztorów, przeróżne pobożne, hojne zapisy mieszczaństwa i szlachty na świątynie Pańskie, istniejące i nieistniejące już dzisiaj, świadczą bądź co bądź wymownie o lepszej przeszłości Nowego Sącza.
Te to okruszyny pozostałe, te rozpryśnięte kamyczki z dawnych zabytków, o ile to możliwem było, poskładałem w pewną systematyczną całość, pomny na słowa Boskiego Mistrza: Colligite fragmenta, ne pereant. Tymi odłamkami i okruszynami dzielę się z czytelnikiem. Mogą one zainteresować, a może nawet i pouczyć o lepszej doli jednego z grodowych miast polskich, a tem samem stać się przyczynkiem do dziejów niegdyś rozległej Rzeczypospolitej polskiej.
Z zabytków dziejowych Nowego Sącza pozostało zaledwie historyczne wspomnienie. Nie nowina to wcale. Już bowiem Wacław Potocki w r. 1676 smutną pieśnią opiewał nędzny upadek zamożnego niegdyś Sącza, spólny już miastom polskim wogóle:
O w ślicznem położeniu sławne niegdy mury!
Teraz cień z staroświeckiej przeważnej struktury!
Gdzież on czas, gdy z cesarza i dwa królów zgodą,
Wielkim przyjął dostatkiem Sączu! i gospodą:
Teraz już nie pałacu, nie pysznego gmachu,
Lecz podczas dżdżu dobrego w tobie szukać dachu;
Nie rozkosznych bażantów z migdałowej pasze,
Nie kandyjskich małmazyj — piwa, chleba, kasze.
Ledwiebyś kura znalazł, co cię ze snu zbudzi,
Ledwie garść marnej soli: o czasy! o ludzi![1]
Wkońcu poczuwam się do miłego obowiązku na tem miejscu wyrazić szczerą wdzięczność P. T. Doktorowi Antoniemu Prochasce: za różne walne przysługi, zwłaszcza za odkopiowanie czterech pergaminowych dokumentów z XV. wieku; tudzież Panu Franciszkowi Kowaliszynowi we Lwowie: za staranne wykonanie rycin, które całemu dziełu przynoszą prawdziwy zaszczyt.
We Lwowie, dnia 31. lipca 1901.
- ↑ Sielanka przy ingresie IMP. Jana z Lipia Lipskiego na starostwo sądeckie 1. czerwca 1676 r. Z rękopisu petersburskiego wydał Dr. Alex. Brückner. Zob. Spuścizna rękopiśmienna po Wacławie Potockim. Rozprawy Akad. Umiej. wydz. filolog. T. 27. Kraków 1898. str. 314—315.