Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)/Okres II/16
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852) |
Część | Okres II |
Rozdział | Generał Grolman. Gerlach |
Wydawca | Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów |
Data wyd. | 1918 |
Druk | Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Równocześnie z Flottwellem i Frankenbergiem przebywał w Poznaniu trzeci zacięty wróg Polaków, generał Grolman, dowódca 5 korpusu, który też tu po 12 latach w r. 1843 umarł i na cmentarzu garnizonowym pochowany został.[1] Grolman był nietylko jako generał pruski, komenderujący w W. Księstwie Poznańskiem, a więc z obowiązku poniekąd jawnym nieprzyjacielem naszym, ale był i osobiście jeszcze, z własnego popędu, z własnego przekonania, o tem każdy Polak wiedział i temu się nie dziwił, bo do takich uczuć Polacy aż nadto przywykli — ale generał Grolman był zasłużonym żołnierzem, człowiekiem honorowym, znanym z nauki i wykształcenia, tego mu nikt nie zaprzeczał.[2] Trudno zatem uwierzyć, aby istotnie jego był dziełem pamflet p. t. „Des Generals v. Grolman Bemerkungen über das Grossherzogtum Posen“, który pod jego nazwiskiem wyszedł po jego śmierci w Głogowie 1848 r. w drukarni Karola Hemminga z dewizą: „Und die Grüber thaten sich auf, und man hörte eine Stimme. Apocal. Joh.”
„I groby otwarły się i usłyszano głos — pisała z powodu owego pamfletu Gazeta Polska 1848 r.[3] — ale nie głos prawdy, nie głos sumienia, nie głos pokoju, zgodny z świętością mogił, tylko głos fałszu, głos bezwzględnego ciemięztwa i najzaciętszej nienawiści.”
Grolman[4] powstaje przeciwko Hardenbergowi, którego „udało się księciu Adamowi Czartoryskiemu, ks. Antoniemu Radziwiłłowi i Zerboniemu sprowadzić na całkiem fałszywą drogę”, że zgodził się na „niedorzeczne ustępy w traktatach i patencie okupacyjnym, które wprawdzie same przez się są nader nieznaczne i pod żadnym względem nie obowiązujące, ale natomiast rząd na fałszywe względem prowincyi stanowisko sprowadziły i zawsze dawały sposobność partyi polskiej w Berlinie do przeszkodzenia wszystkiemu, co lepsze, i do przysposobienia buntu wszelkimi sposobami i z wielką sztuką”, uważa dalej za błąd wielki mianowanie naczelnym prezesem W. Księstwa Poznańskiego Zerboniego, „którego lekkomyślna rozwiązłość wkrótce spodliła”, a Wolickiego arcybiskupem gnieźnieńsko-poznańskim, „tego wściekłego, zatwardziałego księdza”, zowie „niesłychanem głupstwem” zaprowadzenie stanów prowincyonalnych i kredytu przez urządzenie hipotek i listów zastawnych, co „posłużyło jedynie do zebrania pieniędzy na rebelią” — zarzuca rządowi „niesłychane błędy, popełnione pod względem wychowania i szkół, „w których młodzież, wprost do buntu kształcona, w najśmieszniejszy sposób przedojrzałą się stawała” — i miota najzjadliwsze oszczerstwa na Polaków: na szlachtę, „należącą do plemion najbardziej zepsutych, jakie tylko starzejąca się Europa okazać może, niezdolną, aby sama przez się coś lepszego z siebie wydała, znającą tylko używanie swywoli, bezprawia, intrygi, uciech zmysłowych, a przytem ciemiężenia swych podwładnych, hańbienia ich i pociągania do występków” — na duchowieństwo polskie „nieokrzesane, fanatyczno-katolickie, bardziej jeszcze fanatyczno-polskie i po większej części rozwiązłości oddane” — na chłopów polskich „najbardziej rozłajdaczone (liederlichste) i najdobroduszniejsze na świecie stworzenia, całkiem bez potrzeb, oddane tylko uciesze tańca i wódki, a przez szlachtę i duchowieństwo w najgrubszej ciemnocie chowane”.
Radzi więc Grolman zniszczyć i wykupić szlachtę polską, a jej posiadłości oddać inwalidom, począwszy od prostego żołnierza aż do generała, wysyłać Polaków, jeśli ich ma się użyć w służbie rządowej, w bardzo młodym wieku w niemieckie okolice, a jeśli w wojsku, kształcić ich na oficerów w szkole kadetów, ale nie w Chełmnie, lecz w Poczdamie, polskich żołnierzy wysyłać do pułków w głębi Prus i nie puszczać, dopókiby się nie nauczyli pisać i czytać po niemiecku, urządzić fakultety teologii katolickiej przy uniwersytetach niemieckich i żadnego księdza nie instalować, któryby na nich akademickiego stopnia nie uzyskał, takich księży-Polaków mianować w staropruskich prowincyach, probostwa zaś w W. Księstwie Poznańskiem obsadzać księżmi z chełmińskiej, warmijskiej i wrocławskiej dyecezyi, radcami ziemiańskimi i ich sekretarzami mianować tylko wysłużonych oficerów, policyą i sądy oddać wyłącznie w ręce Niemców, wreszcie przekształcić szkoły niższe i gimnazya na całkiem niemieckie zakłady, w którychby językiem wykładowym był wyłącznie niemiecki, a języka polskiego uczono tak jak innych języków — „co pierwszą i najważniejszą jest rzeczą.”
„Podałem — kończy rzecz swą Grolman — błędy i niedostatki tej prowincyi, podałem i sposoby uchylenia ich. Ale głównym i radykalnym środkiem jest rozebranie Księstwa między pograniczne prowincye. Traktaty wiedeńskie są tak dwuznaczne (doppelsinnig), a zdradzieckie(!) postępowanie Polaków tak krzyczące, że inne mocarstwa nie będą z tego powodu Prusom żadnej stawiały trudności.”
Słowem, generał Grolman podał recepty, które w późniejszym czasie po większej części zastosowano do Polaków.
Dziwna rzecz, że ten sam Grolman starszego syna swego, który w Poznaniu uczęszczał do gimnazyum, nietylko w szkole, ale i prywatnie kazał uczyć po polsku. Prywatnych lekcyi udzielał młodemu Grolmanowi ówczesny prymaner Hipolit Cegielski.[5]
Tych samych co Grolman zasad był Leopold Gerlach, adjutant króla Fryderyka Wilhelma IV, który w r. 1853 spisał Pamiętniki (wydane w Berlinie 1892 r.). Wypowiada tam, że zadaniem państwa jest zwiększać liczbę panującej części mieszkańców, a zmniejszać liczę ludności podbitej t. j. germanizować Polaków, a protestantyzować katolików.
- ↑ Brat Grolmana był prezydentem kamergerychtu, zięciem hr. Stosch, dziewierzem radca rejencyjny Minutoli, siostrzeńcem porucznik Garnier. Gazeta W. Ks. Pozn. R. 1843, nr. 220.
- ↑ Gazeta Polska, r. 1848, nr. 126.
- ↑ Tamże.
- ↑ Konrady. Leben und Wirken Karls Grolman, des Generals der Infanterie. Berlin 1890.
- ↑ Motty M. Przechadzki po mieście. I, 127.