Historya słuckiego pasa

<<< Dane tekstu >>>
Autor Włodzimierz Zagórski
Tytuł Historya słuckiego pasa
Pochodzenie Z teki Chochlika. O zmierzchu i świcie
Wydawca F. H. Richter
Data wyd. 1881
Druk Drukarnia Ludowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


HISTORYA SŁUCKIEGO PASA.

O, nie dzisiejsze ja pamiętam czasy!
Bom zrodzon kiedy przyszły do nas Sasy,
I pierwszy blaskiem mych barw się zadziwił
Książę „Sierotką“ nazwany Radziwiłł,
Który aż z Persyi sprowadził eunuchy,
Aby pasami zdobić polskie brzuchy.
Więc też pamiętam panie czasy inne:
Corda fidelium, pijatyki słynne,
I oną stypę, gdy za króla Sasa
Polak jadł, pijał, i popuszczał pasa,
Za co dziś jeszcze siedzi na pokucie,
I świeci czołem, albo — dziurą w bucie!

Ale nie o tem mowa, mój Asindziej
Bo łacno o tem się dowiesz gdzieindziej,
I nie chcę dawny ci opiewać zbytek,
Bo cóż ztąd? jaki dla Waści pożytek,

Jeśli się dowiesz w ciężkiej dla cię chwili,
Że ojce twoi dobrze jedli, pili,
Jak wodą hojnie tak szafując złotem? —
Ot, gorycz tylko! — Więc nie mówmy o tem!

Lepiej Waszmości powiem tu na ucho,
Że było później nie raz ze mną krucho,
Bo ojców butnych mizerne wnuczęta
Już uważali mnie za „strój od święta“
Od „wielkich dzwonów“; więc też ciągle prawie
Leżałem panie w żydowskim zastawie,
Upokorzony tem wielce w mej bucie,
Bo jako widzisz: factus jestem Słuciœ!

I powiem Tobie, że z tego ukrycia
Wydobywano mnie wśród dzwonów bicia,
Wpośród dział huku, — ilekroć w zawiei
Gwiazdka Polakom zabłysła nadziei;
Żem słyszał jako bajał Lucchesini,
Iż Polskę wolną Król pruski uczyni;
Żem widział potem jako Bonaparte
Z księciem Józefem przekraczali Wartę;
Żem w Aleksandra błyszczał się drużynie;
Wierząc, że los nasz przebłaganym ninie;
Żem w tęcze pełen nadziei rozkwitał,
Gdym Mikołaja królem Polski witał,
I żem w orszaku jego czuł się swojsko,
Widząc, że mamy — własny skarb i wojsko!


I byłem Panie — przyznaję to z bolem —
Wszystkich nadziei tych widnym symbolem,
Bom w tęczy zawsze rozpalał stuwzorej
Urocze mojej tkaniny kolory,
Ilekroć błyśnie lepszej doli hasło,
Które jak słoma — buchnęło i zgasło,
Grubsze do koła roztaczając cienie,
I w cięższe duchy nurzając zwątpienie!

Więc niech to wcale nie dziwi Waszmości,
Że nie mam dawnej barw moich świetności,
Że od zawodów tych, i od tych wspomnień
Przygasł zupełnie tęczy mojej płomień,
I żem dziś szary, tak jak zgrzebne płótno;
Nie dziw: pamiętam wiele — więc mi smutno!

5. 9. 1880.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Włodzimierz Zagórski.