Horacy i Boileau
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Horacy i Boileau | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
Boileau. Powtórnego życia trafunkiem najszacowniejszym dla siebie kładę, widzieć Horacyusza.
Horacyusz. A ja, że mnie chwali ten, co wszystkich ganił. Doszła mnie była wieść twojej sławy, i dla tej przyczyny sam niewiem, jak mam tłumaczyć, to co mi tak pochlebnie na pierwszym wstępie rozmowy naszej powiedziałeś.
Boileau. Rzecz jasna tłumaczenia nie potrzebuje. Czciłem i czczę tego, którego starałem się być naśladowcą.
Horacyusz. W pochwałach, czy naganie?
Boileau. Wielbiłeś Augusta, śmiałeś się z Mewiuszów[2].
Horacyusz. I żałuję tego, żem się śmiał, lubo z dość godnego śmiechu i nagany.
Boileau. Alboż August był godzien nagany?
Horacyusz. Mówię o Mewiuszu, i powtarzam, iż mi żal tego, żem go wspomniał. Satyra zaostrza krytykę, ale powinna mieć swoje granice, żeby na obmowę nie wyszła; a gdy w miejscu, gdzie teraz jesteśmy, ustają względy, przyznajmy się obadwa, żeśmy się zbyt zaciekli.
Boileau. W satyrze.
Horacyusz. I w pochwałach.
Boileau. Prawda, iż ten kto powstał przeciw ojczyznie, chwały niegodzien.
Horacyusz. Widzę, iż twoim żywiołem jest zjadliwość : w rozmowie nawet potocznej obejść się bez niej nie możesz. Stosujesz do Augusta, a raczej do mnie uszczypliwość, gdy chwalonego ganiąc, chwalcę potępiasz; ale lubobym ci na odwrót lepiej może przechwalonego od ciebie Ludwika przystosował, wstrzymuję się w tem, coby wam krzywdę uczynić mogło.
Boileau. Tyś zaczął przymawiać chwalcom.
Horacyusz. Nie chwalcom, ale złej pochwale.
Boileau. W czemże ją być złą sądzisz?
Horacyusz. W tem, gdy zbyt natężona zdaje się bardziej uwłoczyć i przymawiać chwalonemu, niżeli go wielbić : i stąd niektórzy wnoszą, iż twoje wielbienia były nieznaczną, a tym zjadliwszą dumnego monarchy satyrą.
Boileau. Gdyby tak było, nie byłby mi tak dobrze płacił, i do tego stopnia majątku przywiódł, żem miał : pod Paryżem folwarczek, tak jak ty w blizkości Rzymu.
Horacyusz. Nie za podłość kupiłem ja mój folwarczek, skromność on raczej moję oznaczał.
Boileau. I jać nie byłem hardy, kiedym do mojego ogrodnika wiersze pisał.
Horacyusz. Nibyto one były pisane do niego, ale w rzeczy samej dla ciebie, iżby wiedziano, iż (co się rzadko poetom zdarza) miałeś ogród i ogrodnika.
Boileau. A to podobno wychodzi na uszczypliwość, którąś mi zadał.
Horacyusz. Gdyby wszystkie twoje podobne do tej i były, oszczędziłbyś wiele umartwienia, którego byłeś przyczyną.
Boileau. Jam sie śmiał z głupstwa nie z obyczajów.
Horacyusz. Ale tak śmiać się należy, żeby nie wymieniać wyśmianego, w czem obadwa powinniśmy się winnymi uznać.
Boileau. Jam z ciebie wziął przykład.
Horacyusz. Tym gorzej i dla ciebie i dla mnie; żałować nam obudwom i przykładu i naśladowania należy; wszyscy zaś po nas następni, niech to mają za prawidło : iż lepiej stracić własny koncept, niż targać się na cudzą sławę.