Hrabia Monte Christo/Zakończenie

<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Dumas
Tytuł Hrabia Monte Christo
Wydawca Bibljoteka Rodzinna
Data wyd. 1929
Druk Drukarnia Literacka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Le Comte de Monte-Cristo
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ZAKOŃCZENIE.

Reszta nocy zeszła Morrelowi i Walentynie na opowiadaniach swych wrażeń i przeżyć, w czasie tak długiej rozłąki.
Gdy świt zaróżowił niebo, wyszli na brzeg morza, by ucieszyć wzrok widokiem wschodu słońca, które oblewało już purpurą połowę horyzontu.
Wtem Morrel dojrzał w półcieniu masy skał jakiegoś człowieka, który jakby oczekiwał na nich.
— A, to Jakób — rzekła Walentyna — dowódca naszego statku.
I dała ręką znak, ażeby się przybliżył.
— Mam list od hrabiego — powiedział majtek.
— List... od hrabiego?... zawołał Morrel, tknięty smutnem przeczuciem, a gdy go rozpieczętował, czytać zaczął:

„Drogi Maksymiljanie!
Statek mój czeka na wasze rozkazy. Sądzę jednak, iż udacie się przedewszystkiem do Livorno, gdzie pan Noirtier, pod opieką Bertuccia, czeka na swą wnuczkę, pragnąc ją pobłogosławić, zanim pójdzie ona do ołtarza.
Całą wyspę Monte Christo wraz z jej grotą, pałac przy Polach Elizejskich i zamek w Treport przyjąć zechciejcie jako dar ślubny od Edmunda Dantesa.
Zanoszę przytem gorącą prośbę do panny de Villefort, ażeby majątek, jaki odziedziczyła po ojcu, który dostał pomieszania zmysłów, i po bracie swym, który w dniu ostatnim września zmarł wraz z matką swoją, — oddała na ubogich.
Powiedz temu aniołowi, który wkrótce zostanie twą żoną, by od czasu do czasu pomodliła się za człowieka, który, jak szatan sądził przez chwilę, iż jest równy Bogu, a który potem z całą pokorą uznał, iż tylko w Bogu jest mądrość najwyższa i potęga nieogarnięta. Być może, iż modlitwy te sprawią, iż zgryzoty człowieka tego będą mniejsze.
Co się ciebie tyczy, Morrelu, to masz wyjaśnienie mego tajemniczego względem ciebie postępowania: tylko ten, który spadł na samo dno niedoli, jest zdolny odczuć i ocenić szczęście najwyższe.
Żyjcie i bądźcie szczęśliwi, najukochańsze dzieci serca mego, i pamiętajcie, iż cała mądrość życia w tej jedynie mieści się prawdzie: „Czekać i mieć nadzieję“. Twój przyjaciel — Edmund Dantes

Hrabia de Monte Christo“.

W czasie czytania tego listu, z którego dowiedziała się dopiero o nieszczęściu ojca i śmierci brata, Walentyna zapłakała gorzko.
Drogo swe szczęście okupiła!
— Gdzie jest hrabia? — zapytał Morrel, po przeczytaniu listu.
Jakób wskazał na horyzont.
W oddali, na wąskiej linji, rozdzielającej powierzchnię wód od nieba, widniał w błyskach wschodzącego słońca biały żagiel, jak skrzydło mewy.
— Odjechał!... zawołał Morrel — odjechał!... Żegnam cię, mój ojcze!
— I ona odjechała — powiedziała cicho Walentyna. — Bywaj zdrowa... przyjaciółko moja, siostro jedyna.
— Kto wie, czy zobaczymy ich kiedykolwiek? — zawołał Morrel, ocierając łzy.
— Przyjacielu — dała odpowiedź Walentyna — czyż hrabia nie pouczył cię, iż całą mądrością życia jest: „czekać i mieć nadzieję“!?

KONIEC.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Aleksander Dumas (ojciec) i tłumacza: anonimowy.