Ignacy Daszyński: życie, praca, walka/I
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Ignacy Daszyński |
Podtytuł | życie, praca, walka |
Wydawca | Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego |
Data wyd. | 1934 |
Druk | Drukarnia Spółki Nakładowo-Wydawniczej „Robotnik” |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Gdy Ignacy Daszyński rozpoczynał swą polityczną działalność, socjalizm w Polsce miał już za sobą około dziesięć lat pracy i rozwoju. Były to jednak dopiero skromne początki. Przeważnie socjalizm tkwił jeszcze na etapie roboty kółkowo-propagandystycznej. W jednym tylko zaborze rosyjskim dokonano wysiłku stworzenia socjalistycznego stronnictwa politycznego, powołano do życia partję „Proletarjat“, ale właśnie w chwili, gdy Daszyński miał wystąpić na scenę historji, partja ta kończyła swój żywot wśród tragicznego skrzypu szubienic i wśród dotkliwych represyj. A potem nastąpił okres rozbicia na małe, bezsilne grupki. W zaborze pruskim dość obiecujące początki ruchu socjalistycznego zostały zahamowane przez bismarkowskie ustawy antysocjalistyczne i surowe wyroki sądów ferowane przeciw socjalistom polskim. W zaborze austrjackim, który miał stać się na długi czas głównym terenem działalności Daszyńskiego, ograniczano się podówczas do roboty w kółkach studenckich i robotniczych przy akompanjamencie szykan policyjno-sądowych. Socjalizm w Polsce stał jeszcze wszędzie w przededniu wielkiego ruchu masowego, który pozwoli mu odegrać swą rolę historyczną. Powstanie i rozwój tego ruchu są ściśle związane z nazwiskiem Daszyńskiego.
Pod względem ideologicznym socjalizm ówczesny obracał się jeszcze w sferze mgławic. Poglądy na cele, zadania i drogi socjalizmu krystalizowały się dopiero powoli, wśród walk, doświadczeń i zawodów. Unosiły się jeszcze opary utopizmu. Błąkano się jeszcze na bezdrożach między socjalizmem, a anarchizmem. Wahano się między zupełną negacją hasła niepodległości narodowej, a uważaniem go za pępek całego programu. Szerzył się jakiś mistycyzm rewolucji społecznej. Ulegano złudzeniom apolitycyzmu i ekonomizmu. Obok nowoczesnych pojęć walki klasowej tułały się hasła blankizmu, narodowolstwa i narodniczestwa. Przed socjalizmem polskim stało wielkie zadanie sformułowania swego programu i taktyki, jako podstawy dla rozwinięcia potężnego ruchu klasy robotniczej. W tym momencie przełomowym przechodzenia z błędnych ścieżek na drogę skrystalizowanych idei i poglądów stanął właśnie Daszyński w ruchu socjalistycznym. W owym procesie krystalizacyjnym przypadnie mu rola czołowa.
Epoka, w której przyszło Daszyńskiemu wystąpić była epoką trudną. Był to okres szczytowy reakcji popowstańczej. Ugoda święciła swój wielki tryumf. Romantyzm epoki powstań wypalał się i wygasał wśród powszechnej obojętności. Zaprzestanie walki dorastało do godności ideału. Celem wysiłków była praca organiczna, praca nad przekształceniem polskiego ustroju pańszczyźnianego na ustrój nowoczesnego kapitalizmu. Otwierał się okres kilku dziesiątków lat bez walki. Do głosu dochodziło pokolenie bez wielkich ambicyj i celów. Nigdy od czasu upadku państwa polskiego reakcja nie była tak długą i tak zupełną. Nigdy nie było tak ciężko żyć człowiekowi, którego duszę ożywiał pęd ku wolności i sprawiedliwości, W okresach, gdy koło nas dojrzewa bunt, nie trudno stać się rewolucjonistą. Ale gdy zawiśnie nad nami czarna, nieprzenikniona noc reakcji, gdy świt daleko, a wydaje się, że nigdy nie powstanie, gdy sama myśl walki jest przeklętą, bunt zrodzić może się tylko z własnego, twórczego wysiłku płomiennej duszy. Trzeba potęgą swego wzroku przedrzeć się przez mrok nocy i dojrzeć dalekie jutro, trzeba odczuć gdzie pod zamarzłą powłoką płynie nurt historji, trzeba umieć walczyć bez słońca. Takim rewolucjonistą, wbrew rzeczywistości, stanie się Daszyński. Słuszność przyzna mu dopiero przyszłość.
Epoka, w której przypadło mu żyć była epoką niesłychanie zacofanych stosunków politycznych i społecznych. W żadnej z dzielnic polskich lud nie zdobył sobie jeszcze praw politycznych, ani ludzkich. O wszystko trzeba było dopiero walczyć. W jednym z zaborów panował carski despotyzm, w drugim ustawy wyjątkowe przeciw ruchowi robotniczemu, w trzecim klasa pracująca była jeszcze pozbawioną wszelkiego wpływu na losy państwa. Na wyzysk nigdzie jeszcze nie kładziono wędzideł. Kraj, w którym Daszyński będzie działać, był krajem klasycznej nędzy. Egoizm klas posiadających nie miał sobie równego. Tu i ówdzie rozwijały się już metody wyzysku kapitalistycznego w najbezwzględniejszej formie. Wszędzie roztaczały się rządy szlachetczyzny, rzucające ponury cień na życie wsi polskiej. Gwarancją trwałości tego systemu było pogrążenie ludu polskiego w mrokach beznadziejnej ciemnoty, a straż nad nią sprawował klerykalizm. Walce o przekształcenie tych stosunków Daszyński poświęci swe życie.
Ignacy Daszyński urodził się dnia 26 października 1866 r.
Przyszedł na świat w małem miasteczku kresowem Zbarażu, na galicyjskiem Podolu, w pobliżu granicy rosyjskiej. Pochodził z obdarzonej licznemi dziećmi rodziny urzędniczej. Ojciec jego, Ferdynand Daszyński, był urzędnikiem starostwa, człowiekiem znanym z uczciwości i prawości charakteru. W szóstym roku życia zaczął Ignacy uczęszczać do miejscowej szkoły O.O. Bernardynów i był bardzo dobrym uczniem. Nie długo jednak dane mu było zażyć spokojnego życia w małym, otoczonym kwiatami domku rodzicielskim. Miał zaledwie dziewięć lat, gdy stracił ojca. Dalsze jego dzieciństwo i młodość nie upływały wśród dostatku. Bardzo szybko musiał zapoznać się z życiem z najpoważniejszej jego strony.
Matka, Kamila z Mierzeńskich Daszyńska, przeniosła się po śmierci męża do Stanisławowa. Tam zaczęło się życie skromne i ciężkie, wśród niedostatku i braków. Daszyński zaczął wkrótce uczęszczać do gimnazjum. Już począwszy od pierwszej klasy musiał utrzymywać się z korepetycyj, gdyż inaczej o kształceniu się nie mogło być nawet mowy. Przez szereg lat nie miał wogóle podręczników szkolnych i musiał uczyć się z książek swych uczniów. Kilka godzin dziennie biegał po lekcjach, za zarobione pieniądze odziewał się, a czasem nawet dokładał do utrzymania domu. Nie był pieszczonym przez życie. Od małego dziecka musiał ciężko borykać się z losem.
Charakter jego urabiał się w twardej walce o byt.
W tym czasie zaczęło się także kształtować jego oblicze ideowe. Wielki wpływ wywierał w tej mierze na niego starszy brat Feliks Daszyński. Do gorących głów młodych chłopców znalazły najpierw dostęp idee patrjotyczne. Nie był to jednak odświętny patrjotyzm w sensie ówczesnych ugodowców. Patrjotyzm młodych Daszyńskich czerpał swe soki z dziejów walk powstańczych i rewolucyjnych, wyrastał z atmosfery dymiących pobojowisk, i rewolucyjne i bojowe krzesał w nich pierwiastki. Był to patrjotyzm integralny, bezkompromisowy, wyrażający się w marzeniach o walce zbrojnej z wszystkimi zaborcami i w najbezwzględniejszem potępieniu wszelakiej ugody. Wielu ideami wzbogaci się w przyszłości świadomość Daszyńskiego, podłoże jego rewolucyjności się pogłębi, ale ten pierwiastek zostanie w nim nazawsze.
W r. 1880, Ignacy Daszyński miał wtenczas 14 lat, obaj bracia wzięli czynny udział w manifestacji patrjotycznej w dzień zaduszny. Feliks napisał wiersz skierowany przeciw ugodzie z Habsburgami, a Ignacy odhetografował go i rozrzucił wśród młodzieży na cmentarzu. Represje nie kazały na siebie czekać. Feliks został aresztowany, a Ignacego, jako współwinnego, pociągnięto również do karnej odpowiedzialności. Ostatecznie jednak wobec dziecinnego wieku Ignacego prokurator odstąpił od oskarżenia, a Feliksa sąd przysięgłych uwolnił. W każdym razie było to pierwsze namaszczenie rewolucyjne. Obaj bracia zdobyli sobie markę buntowników, spokojne, kołtuńskie mieszczaństwo zaczęło od nich się odsuwać, a matka wylewała łzy, lękając się o przyszłość ukochanych dzieci. Jasnem było, że droga karjery urzędniczej, jedyna w ówczesnej Galicji, nie dla nich jest stworzona.
Za owych stanisławowskich, gimnazjalnych czasów młodzi Daszyńscy postawili też pierwsze kroki w dziedzinie życia organizacyjnego. Weszli w skład tajnej organizacji uczniowskiej o charakterze patrjotycznym. Członkowie związku pracowali nad swem wyrobieniem fizyczno-militarnem pod kątem widzenia przyszłego powstania i czytali wspólnie książki, zwłaszcza arcydzieła literatury. Pod względem ideowym organizacja miała początkowo charakter radykalno-patrjotyczny bez żadnego programu społecznego. Lecz wkrótce ideologja młodzieży zaczęła się krystalizować. Zwrotem w życiu organizacji było zbratanie się z młodzieżą ukraińską. Zbratanie to odbyło się na tle idei słowiańszczyzny, opartej na podłożu idei słowiańskiej wspólnoty gminnej. Stanowiła ona pomost do socjalizmu, o którym konspiratorzy stanisławowscy mieli bardzo niejasne pojęcie. Emisarjusze kółka wysłani do Lwowa i Krakowa z owym programem komunizmu słowiańskiego, zetknęli się z tamtejszymi socjalistami i wrócili wkrótce do Stanisławowa z kufrem literatury socjalistycznej, którą młodzi chłopcy zaczęli gorączkowo pochłaniać. Niebawem bracia Daszyńscy i większość ich kolegów została pozyskana dla socjalizmu. Był to rok 1882. Odtąd życie Daszyńskiego było nierozerwalnie związane z ideą socjalistyczną. Jego gorące serce, pełne namiętnego protestu przeciw okropnej, krzywdzącej, niesprawiedliwej rzeczywistości, znalazło wreszcie drogę walki. Na drodze tej zostanie już przez całe życie.
Tymczasem miało się już ku końcowi jego życie szkolne.
Zadenuncjowany przez kolegę za wykład o rewolucji 1848 r., który wygłosił na pauzie do kolegów, został, choć był w nauce pierwszym z uczniów, wydalony z gimnazjum.
Rozpoczął teraz pracę samouka. Dla wielu działaczy okres wyjścia z normalnego toru szkolnego był płodny w skutki. Waryński po usunięciu go z instytutu technologicznego rzucił się w wir książek. Podobnie Daszyński zagrzebał się w lekturze dzieł naukowych. Kilka najbliższych lat poświęcił pracy nad sobą. Budował podwaliny dla przyszłych lat walki. Może nawet chwilowo ucierpiała na tem jego czynna działalność, natomiast pogłębiła się podstawa na której się opierał. Urosła i wzbogaciła się jego świadomość socjalistyczna. Uzbroił się w potężną broń wiedzy i teorji. Stał się głęboko przekonanym socjalistą i ugruntował swą wiarę na niewzruszonym fundamencie nauki.
Lata najbliższe były jednak równocześnie latami ciężkiego borykania się z losem. O kontynuowaniu nauki szkolnej nie było mowy, bo go do żadnej szkoły przyjąć nie chciano. Zaczął się okres tułactwa i nędzy. Po krótkim pobycie we Lwowie znalazł się w Drohobyczu na posadzie pisarza u adwokata z pensją 12 guldenów miesięcznie. Poznał to środowisko bezlitosnego wyzysku i nędzy, zaczął pracować wśród tamtejszych robotników i chłopów, nawiązał kontakt z pierwocinami ruchu socjalistycznego. Tu stawia też pierwsze kroki na polu pracy publicystycznej. Pisze do miejscowej radykalnej gazety artykuły i notatki o losie robotnika borysławskiego.
Z Drohobycza przeniósł się do Lwowa. Podstawą jego egzystencji były lekcje, udzielane dzieciom biednych rzemieślników.
Zarabiał znów 12 guldenów i mieszkał w wilgotnej izbie z czeladnikami szewskimi. Później wynajął sobie z bratem Feliksem wspólny pokoik i razem znosili nędzę. Pracował dalej nad sobą, chłonął chciwie wiedzę. Zajął się także pracą agitacyjną wśród młodzieży szkół średnich i założył kółko socjalistyczne. A wszystko to odbywało się wśród nieopisanej nędzy. „Ileż to zim, pisze o tych czasach, przechodziłem w dziurawych butach, w płaszczyku letnim, głodny, wiecznie zaziębiony i kaszlący!“ Nędza wreszcie zmusiła go do opuszczenia Lwowa. W roku 1886 przyjął miejsce guwernera w dworku podolskim i poznał zkolei stosunki wsi wschodnio-galicyjskiej, klasyczny wzór bezlitosnego wyzysku. A potem zaczęła się tułaczka, nad Dniestrem, nad Bugiem, na Huculszczyźnie. Włóczył się nieraz bez grosza, bez pożywienia, śpiąc pod gołem niebem i mdlejąc z głodu. Poznał na sobie wszystkie cierpienia i upokorzenia nędzy.
Jesienią 1887 roku Daszyński przeniósł się do Krakowa.
Postanowił stanowczo ukończyć przerwane studja. Na pewien okres czasu przerwał inne prace. Złożył jako ekstern egzamin dojrzałości i w roku 1888 zapisał się na uniwersytet krakowski, jako słuchacz wydziału filozoficznego. Poświęcił się całkowicie nauce i studjom uniwersyteckim, w luźnym tylko pozostając kontakcie z życiem politycznem młodzieży. Związek z ruchem socjalistycznym utrzymywał przez brata Feliksa, który w owym czasie brał bardzo czynny udział w życiu młodzieży socjalistycznej w Zurychu. Sam jednak podówczas czynnie nie pracował poza udzielaniem pomocy w przemycaniu nielegalnej literatury do zaboru rosyjskiego. Spowodowało to wytoczenie w kwietniu 1889 roku przeciw niemu postępowania karnego przez władze krakowskie z oskarżenia o należenie do tajnej zagranicznej organizacji socjalistyczno-rewolucyjnej, o próby stworzenia tego rodzaju organizacji w granicach Austrji i o rozpowszechnianie nielegalnych wydawnictw.
W czasie tym jednak, gdy go oskarżono, Daszyńskiego nie było już w Krakowie. Ciężkie warunki życia zmusiły go znowu do przerwania studjów i przyjęcia guwernerki. Zaopatrzywszy się w paszport na obce nazwisko udał się wiosną 1889 roku do Królestwa, gdzie otrzymał pracę u rodziny Gniazdowskich w Czarnostowie, pow. makowskiego, gub. łomżyńskiej. W ślad za nim poszły jednak informacje o jego sprawie krakowskiej. W kwietniu 1889 r. żandarmerja warszawska otrzymała poufną wiadomość o jego prawdziwem nazwisku, miejscu pobytu i ciążącem na nim oskarżeniu. Mniej więcej w tym samym czasie przysłano władzom żandarmskim szereg cyrkularzy departamentu policji z Petersburga, polecających aresztowanie w razie schwytania kilku socjalistów polskich, o których były informacje, że mają być wysiedleni z Szwajcarji. Wśród nazwisk tych były nazwiska Aleksandra Dębskiego, Gabrjela Narutowicza i Feliksa Daszyńskiego. Żandarmerja była przekonana o identyczności Daszyńskiego zadenuncjowanego z Krakowa z owym Daszyńskim polecanym jej opiece z Petersburga. W nocy z 14 na 15 maja przystąpiono do aresztowania. Daszyńskiego odwieziono do Pułtuska, gdzie zamknięto go do więzienia. Był to początek jego karjery więziennej. W Pułtusku przebywał przeszło pół roku. Prowadzone przez ten czas śledztwo wykazało, że w ręce władz rosyjskich wpadł Ignacy Daszyński, a nie poszukiwany Feliks. Oskarżono go z art. 318 i 917 rosyjskiego kodeksu karnego. Śledztwo jednak oprzeć się mogło tylko na doniesieniach otrzymanych od krakowskiego sędziego śledczego. Prokurator Warszawskiej Izby Sądowej Turau na tej podstawie i na podstawie schwytanych listów Daszyńskiego sformułował wniosek, że należał on bezwątpienia do zagranicznej organizacji rewolucyjnej i że zamierzał podobną działalność prowadzić i w obrębie państwa rosyjskiego, że jednak wobec wczesnego aresztowania nie zdołał tego zamiaru urzeczywistnić. Wobec tego prokurator zaproponował rozstrzygnięcie sprawy na drodze administracyjnej. Dnia 11 listopada 1889 roku zapadła decyzja departamentu policji powzięta w porozumieniu z ministerstwem sprawiedliwości. Zgodnie z tą decyzją postanowiono, że „Ignacy Daszyński, jako nieprawomyślny obcokrajowiec podlega bezpowrotnej wysyłce zagranicę“. Ze względu zaś na śledztwo prowadzone przeciw Daszyńskiemu w Krakowie postanowiono wydać go rządowi austrjackiemu. Przewieziono go z Pułtuska do Warszawy, a z Warszawy do Będzina i dnia 12 grudnia 1889 roku wydano go na punkcie granicznym Granica — Szczakowa władzom austrjackim. W Krakowie zamknięto go do więzienia św. Michała. Po sprawdzeniu jednak, że sprawa jego została umorzona, wypuszczono go na wolność. Przesiedział wtenczas razem w więzieniu 7 miesięcy.
W Krakowie popasał niedługo. Natrafił akurat na zaburzenia akademickie, skierowane przeciw rektorowi. Wziął w nich czynny udział i w oczach zebranej młodzieży strzaskał biust rektora. Jego karjera akademicka była skończona. O otrzymaniu pracy nie było nawet mowy. Otwierała się perspektywa najzupełniejszej nędzy. A tu przychodzi wiadomość, że brat i najlepszy przyjaciel Feliks umiera w Szwajcarji na suchoty. Wszystkie ciosy waliły się na jego głowę. Daszyński decyduje się opuścić kraj. Najpierw udaje się z początkiem 1890 roku do Davos, do brata i widzi go poraz ostatni. Stamtąd jedzie do Paryża. Po paru tygodniach otrzymuje tam wiadomość o śmierci Feliksa. Ból jego niema granic. Wzmacnia on w nim postanowienie, z którem opuścił kraj. Decyduje się wyjechać za morze i szukać pracy w Ameryce Południowej. Idzie zakupić bilet okrętowy. Wieczorem wyjedzie do Havru, gdzie wsiądzie na statek. Był to moment przełomowy w jego życiu.