Ignacy Daszyński: życie, praca, walka/II

<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Swoboda
Tytuł Ignacy Daszyński
Podtytuł życie, praca, walka
Wydawca Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego
Data wyd. 1934
Druk Drukarnia Spółki Nakładowo-Wydawniczej „Robotnik”
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


II. W ogniu walk i prac nad stworzeniem partji socjalistycznej

Był to również okres przełomowy w dziejach socjalizmu polskiego. Wstępny okres jego dziejów, propagandystyczno-kółkowo-spiskowy, ma się już wyraźnie ku końcowi. Zasady jego ideologji i metod walki dochodzą coraz bliżej do stanu dojrzałości. Szereg dotychczasowych złudzeń się rozwiewa. Ustala się pogląd o konieczności prowadzenia walki politycznej i oparcia jej na konkretnym programie żądań społecznych, politycznych i narodowych. Potrzeba stworzenia w tym celu socjalistycznej organizacji politycznej nasuwa się coraz natarczywiej. Ruch socjalistyczny w Polsce będący dotychczas raczej ruchem awangardy robotniczej zaczyna okazywać tendencje przekształcenia się w ruch masowy. Przełomem pod tym względem było święto 1 maja. Po raz pierwszy obchodzono to święto właśnie w czasie pobytu Daszyńskiego w Paryżu. Pierwszy raz wtenczas danem mu było ujrzeć masowe, potężne wystąpienie proletarjatu. Z gazet dowiedział się jednak, że i w Polsce dnia tego robotnik dał znak życia. W tym samym Lwowie, w którym przed kilku laty widział zaledwie małą grupkę socjalistów, cztery tysiące robotników stanęło na zgromadzeniu. W Warszawie, przez którą przed kilku miesiącami przewożono go wśród ciszy i spokoju, kilka tysięcy robotników opuściło warsztaty pracy. W okręgu bielskim były strajki i lała się krew. Ruszyło się coś w tej Polsce, którą przed kilku tygodniami opuścił w nastroju przygnębienia i smutku.
W chwili, gdy otwierały się takie perspektywy i powstawały szerokie możliwości pracy, trzeba było ludzi zdolnych do pokierowania ruchem. A takich nie było zadużo. Od czasu śmierci Waryńskiego socjalizm polski nie miał wodza. Waryński był zresztą obdarzony wszystkimi wartościami wodza okresu spiskowo-konspiracyjnego. Daszyński był już od 8 lat przekonanym socjalistą. Od ruchu socjalistycznego trzymał się jednak trochę zoddala, czynnej roli dotychczas nie odgrywał. Może w dotychczasowych formach walki nie znajdował ujścia dla swego gorącego temperamentu i żądzy walki. Potrzebował szerokiego rozmachu i pełnego oddechu ruchu masowego. Zbliżała się chwila, kiedy mógł odegrać swą rolę. Towarzysze, którzy go znali, ubolewali, że chce opuścić Europę. Na kilka godzin przed odjazdem spotkał kilku towarzyszy. Zaczęli go gorąco odwodzić od myśli wyjazdu i nakłaniać do pozostania, kreśląc plany przyszłości.
Daszyński zmienił zamiary. Postanowił kontynuować studja na zagranicznym uniwersytecie i wrócić do kraju, aby stanąć do pracy. Decyzja ta zaważyła na całem jego dalszem życiu. Odtąd rzuca się w wir pracy i walki, oddaje się całkowicie służbie dla idei socjalistycznej, poświęca się jej bez reszty, całą duszą i całem sercem. Nazwisko jego zrasta się z socjalizmem w nierozerwalny związek.
Z Paryża udał się zatem natychmiast do Zurychu i zapisał się w poczet słuchaczy uniwersytetu. Obok studjów zajął się i pracą polityczną, założył stowarzyszenie socjalistyczne robotników polskich „Zgoda“ i prowadził robotę agitacyjną wśród młodzieży polskiej. Zdecydowawszy się jednak stanąć do pracy pragnął dla niej szerszego terenu. Po kilku miesiącach postanowił wrócić do kraju, aby poświęcić się tam wyłącznie robocie. We wrześniu 1890 roku opuścił Zurych, i zatrzymawszy się po drodze w Krakowie, udał się do Lwowa.
Teraz staje po raz pierwszy u wielkiego warsztatu pracy politycznej, aby go już nigdy nie opuścić. Pozostanie tym razem we Lwowie około 10 miesięcy. Lwów był podówczas głównem środowiskiem socjalizmu polskiego w zaborze austrjackim. Nie było tam jeszcze jednak wtenczas organizacji politycznej. Ruch cały skupiał się koło dwóch pism socjalistycznych, które tam wychodziły, koło „Pracy“ i „Robotnika“. Między obu tem organami i opierającemi się o nie grupami, panował antagonizm. Daszyński, który wszedł w skład redakcji „Pracy“, uważał za najważniejsze zadanie doprowadzenie do powstania partji socjalistycznej, która przystąpiłaby do stworzenia poważnego ruchu socjalistycznego w tej dzielnicy. W tę stronę też skierował główne swe wysiłki. Skupił najpierw koło siebie najpoważniejsze jednostki z obu grup, tworząc w ten sposób rodzaj kierownictwa politycznego partji. Następnie, w połowie grudnia 1890 roku zorganizował publiczny wiec, który oparł robotę partyjną na ruchu masowym. Na wiecu tym referował sprawę powszechnego głosowania, hasło, które w najbliższem piętnastoleciu miało stać się ośrodkiem walki politycznej. Po kilkutygodniowej gorączkowej pracy agitacyjnej udało się mu wreszcie doprowadzić do założenia we Lwowie organizacji socjalistycznej w postaci stowarzyszenia oświatowo-zapomogowego „Siła“ (połowa marca 1891 r.). Wkrótce założono podobne stowarzyszenie w Stanisławowie, a w lecie 1891 roku powołano i w Krakowie do życia „Siłę“. Partja socjalistyczna występuje już odtąd jako realny czynnik w życiu politycznem, wyciskając na niem coraz silniej swoje piętno. Socjaliści lwowscy wzięli również czynny udział w odbywających się podówczas wyborach parlamentarnych, przychylając szalę zwycięstwa na rzecz demokraty. Daszyński uczestniczył też w akcji wyborczej. Po raz pierwszy w roku 1891 przemawiał we Lwowie na wiecu dnia 1 maja. Policja zakazała po wiecu pochodu. Socjaliści urządzili jednak pochód 3 maja, jako odrębna kilkutysięczna grupa ogólnego pochodu, z przypiętemi czerwonemi kokardami pierwszomajowemi i z transparentem z napisem: „Partja robotnicza“. W przededniu święta majowego wydał Daszyński swą pierwszą broszurę polityczną pod pseudonimem „Żegota“ p. t. „O partjach politycznych w Galicji“. Broszura uległa konfiskacie.
W drugiej połowie czerwca 1891 roku Daszyński stanął jako oskarżony przed sądem krakowskim pod zarzutem należenia do tajnego stowarzyszenia. Po trzytygodniowej blisko rozprawie został uwolniony. Lato 1891 roku spędził Daszyński na kongresach, najpierw z końcem czerwca był na kongresie socjalistów austrjackich w Wiedniu, a potem w drugiej połowie sierpnia udał się jako delegat na socjalistyczny kongres międzynarodowy do Brukseli. Tam uczestniczył w dyskusji nad wnioskiem holenderskim, zalecającym w razie wojny wywołanie strajku wojskowego. Daszyński zwalczał ten wniosek, gdyż ułatwiałby on zwycięstwo krajów reakcyjnych w rodzaju Rosji, gdzie strajku takiego by nie było. Nawiązał też kontakt z socjalistami polskimi innych zaborów, który wyraził się w złożeniu deklaracji o jednolitości polskiego ruchu socjalistycznego.
Z kongresu brukselskiego Daszyński nie wrócił do Lwowa, ale udał się na nową placówkę. Objął w Berlinie redakcję polskiego pisma socjalistycznego, „Gazety Robotniczej“, która była zasadniczo przeznaczona dla zaboru pruskiego, ale nie pomijała i spraw innych zaborów. Wśród ówczesnych pism przeznaczonych dla agitacji krajowej było to pismo najpoważniejsze. Daszyński postawił je na wysokim poziomie. W szeregu wstępnych artykułów, jakoteż w dziale polemicznym, zatytułowanym „Wolne listy“, wyświetlił najważniejsze zagadnienia w duchu nowoczesnego ruchu socjalistycznego, zagadnienie stosunku socjalizmu do patrjotyzmu, do religji, do wojny, do sprawy chłopskiej i in., kładąc podwaliny taktyki polskiego socjalizmu w dobie najbliższej. Praca dziennikarska będzie odtąd jednym z głównych warsztatów jego pracy. Już wtedy okazał w niej wszystkie swe wartości, jasność myśli, nieodpartą logikę, realne ujmowanie zagadnień, styl zwarty, cięty, zaprawiony subtelną ironją. Pobyt w Berlinie dał mu też możność bliższego zapoznania się z niemieckim ruchem socjalistycznym.
Pobyt ten trwał pięć miesięcy. Z końcem stycznia 1892 r. Daszyński, który przebył właśnie ciężką chorobę, udał się do Lwowa na odbywający się tam w dniach 31 stycznia, 1 i 2 lutego pierwszy kongres socjalistyczny Galicji i Śląska. Kongres nadał dotychczasowej „partji robotniczej“ nazwę „partji socjalno-demokratycznej“, stwierdził szybki wzrost socjalizmu w tej dzielnicy, który się wyraził w uczestnictwie na kongresie 48 delegatów reprezentujących 11 miejscowości, i zakreślił wskazania taktyczne i polityczne dla partji. Ten ostatni punkt referował właśnie Daszyński. Agent rosyjskiej żandarmerji, obserwujący kongres, doniósł swym mocodawcom, że „duszą całego kongresu był znany agitator Ignacy Daszyński, który przybył na kongres z Berlina, jako delegat tamtejszej „Gazety Robotniczej“. On ożywiał cały kongres“. Między innymi oświadczył, że za wolność Polski socjaliści z pewnością prędzej będą walczyć, niż polska szlachta.
Po ukończeniu kongresu Daszyński zamierzał wrócić do Berlina. W drodze powrotnej został jednak 2 lutego 1892 roku na dworcu krakowskim aresztowany i osadzony u św. Michała. Wytoczono mu tym razem sprawę o artykuły pisane w „Gazecie Robotniczej“. Siedział około 10 tygodni w śledztwie, poczem sprawę umorzono wobec niemożności udowodnienia mu autorstwa artykułów. Po wyjściu z więzienia Daszyński osiedlił się z powrotem we Lwowie, gdzie znów przez szereg miesięcy kierował robotą. Redagował tygodnik socjalistyczny, miał proces prasowy zakończony wyrokiem uwalniającym, wydał jednodniówkę „Pamiątka 1 Maja“, przemawiał na zgromadzeniu ludowem 1 Maja. W okresie tym musiał toczyć też ciężką walkę z grupą anarchizującą, która oderwała się od partji i zwalczała ją w sposób nieprzebierający w środkach. W czerwcu 1892 r. uczestniczył Daszyński w III kongresie ogólno-austrjackim w Wiedniu. Tam złożył deklarację, że socjaliści polscy wobec węzłów łączących ich z polskim ruchem socjalistycznym innych zaborów nie mogą związać się ściśle z organizacją austrjacką, zapewnił jednak o współdziałaniu z nią „w interesie międzynarodowej socjalnej demokracji“.
Zimą 1892—1893 r. zdrowie Daszyńskiego tak się pogorszyło, że był zmuszony na dwa miesiące pojechać w Karpaty. Stamtąd nie wrócił już do Lwowa, ale przeniósł się do Krakowa, gdzie od lutego 1893 roku objął redakcję „Naprzodu“, który od roku już tam się ukazywał. W Krakowie system represyjny przeciw socjalistom był znacznie ostrzejszy, niż we Lwowie, panosząca się tam reakcja klerykalno-stańczykowska starała się bezskutecznie zdusić socjalizm przy pomocy represyj policyjnych. Daszyński rozpoczął przeciw niej bezwzględną walkę prasową i wiecową, i smagał ją bez litości. „Naprzód“ był bezustannie konfiskowany, Daszyński raz za razem stawał przed sądem. Z końcem marca 1893 roku zwołano do Krakowa drugi kongres socjalistyczny. Na kongres zjechało się 50 delegatów. Policja jednak kongres rozpędziła, a Daszyński jako jeden ze zwołujących odsiedział za to 5 dni w areszcie. Kongres jednak mimo wszystko odbył się w lokalu redakcji „Naprzodu“. W sierpniu 1893 roku Daszyński uczestniczył w kongresie międzynarodowym w Zurychu.
W październiku 1893 roku przeniósł się z Krakowa z powrotem do Lwowa, gdyż obecności jego wymagał stan tamtejszej organizacji. Pozostanie tam przez kilka miesięcy i wprowadzi rozwój organizacji lwowskiej na normalne tory. Tam wyszła w roku 1894 z druku druga jego broszura pod pseudonimem Żegoty p. t. „Krótka historja rozwoju partii socjalistycznej w Galicji (od 1 maja 1890 do 1 maja 1894)“. W broszurze tej m. in. uzasadnia stanowisko socjalizmu wobec patrjotyzmu: „Tam, gdzie klasy wyższe używają i nadużywają patrjotyzmu dla stłumienia ludowego ruchu klasowego i do osłonięcia niesprawiedliwości społecznej, tam socjaliści bez wahania zdzierają tę maskę z twarzy obłudników; gdzie patrjotyzm jest wyrazem dążeń do niepodległej i wolnej ludowej Polski, tam wkrótce oni staną na czele jako patrjoci w najlepszem tego słowa znaczeniu“. Zgodnie z tem partja postanowiła obchodzić uroczyście stuletną rocznicę powstania kościuszkowskiego. Dnia 8 kwietnia 1894 r. odbyło się we Lwowie uroczyste zgromadzenie ludowe, na którem przemawiał Daszyński. Wykazując ludowy charakter powstania stwierdza, że ideę wolności i niepodległości przejął dziś proletarjat. „Niema i nie będzie zgody między despotyzmem a proletarjatem polskim!“ — woła. „Opuszczeni w tej walce przez nasze klasy posiadające, szukamy dla ludowej Polski sojuszników wśród proletarjatu zachodniej Europy“ oświadcza, i wiąże dążenia robotnika polskiego z międzynarodowym charakterem ruchu socjalistycznego. Kończy wreszcie żądaniem praw politycznych dla ludu, a przedewszystkiem powszechnego prawa wyborczego.
Począwszy bowiem od jesieni 1893 r. walka o reformę prawa wyborczego doznała wielkiego ożywienia w związku z wysuniętym przez rząd Taaffego projektem reformy. Daszyński z całą namiętnością, z całym temperamentem i energją rzucił się w wir walki o powszechne prawo głosowania. Walka ta w ciągu najbliższych kilkunastu lat będzie głównie wypełniać jego życie. Zaczęła się ożywiona kampanja wiecowa i demaskowanie posłów „demokratycznych“, którzy odegrali w tej walce bardzo smutną rolę. Z końcem marca 1894 r. udał się Daszyński do Wiednia na czwarty kongres austrjackiej socjalnej demokracji, specjalnie poświęcony taktyce walki o prawo wyborcze. Na kongresie tym zostało rzucone hasło strajku powszechnego.
Na wiosnę 1894 roku Daszyński wrócił do Krakowa i objął z powrotem redakcję „Naprzodu“. Będzie to odtąd na kilkadziesiąt lat stałe miejsce jego zamieszkania. W połowie sierpnia 1894 r. we Lwowie odbył się trzeci kongres socjalistyczny Galicji i Śląska przy żywym udziale Daszyńskiego. Omawiano sprawę strajku powszechnego w walce o reformę wyborczą, sprawę programu wiejskiego, sprawę 10-godzinnego dnia pracy. Daszyński referował sprawę stosunku do mieszczańskiej demokracji i zaatakował tę ostatnią bardzo ostro. W sprawie tej wydał specjalną broszurę p. t. „Bankructwo demokracji galicyjskiej“. Czwarty kongres odbył się we wrześniu 1895 roku w Nowym Sączu i wykazał wzrost partji i zwiększenie natężenia walki politycznej.
Z końcem lipca 1896 r. Daszyński jest znów delegatem na kongresie międzynarodowym, który tym razem został zwołany do Londynu. Bierze udział w pracach komisji akcji politycznej i podpisuje wspólną deklarację polskiej delegacji, stwierdzającą, że „robotnicza Polska jest w naszych sercach jedną i niepodzielną“.
W r. 1896 Daszyński odsiedział karę 6-tygodniowego więzienia. Była to szesnasta skolei sprawa polityczna w jego życiu.
W ciągu najbliższych lat sprawa reformy wyborczej stała wciąż na pierwszym planie życia politycznego Galicji. Pierwszy etap walki skończył się jesienią 1896 r. Ówczesny premjer austrjacki Badeni przeprowadził częściową reformę, polegającą na stworzeniu t. zw. kurji powszechnej. Obok 353 posłów wybieranych przez dotychczasowych uprzywilejowanych wyborców miano wybierać 72 posłów w głosowaniu powszechnem. Był to pierwszy wyłom, przez który klasa robotnicza przedostać się mogła do udziału w życiu politycznem. Otwierała się perspektywa zdobycia trybuny parlamentarnej dla dalszej walki o prawa.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adam Próchnik.