Ignacy Daszyński: życie, praca, walka/IV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Ignacy Daszyński |
Podtytuł | życie, praca, walka |
Wydawca | Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego |
Data wyd. | 1934 |
Druk | Drukarnia Spółki Nakładowo-Wydawniczej „Robotnik” |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Wstrząs rewolucyjny nie nastąpił na bezpośrednim terenie pracy i walki Daszyńskiego, nastąpił w sąsiedniej dzielnicy rozbiorowej. Ale jednolitość polskiego ruchu socjalistycznego była wtenczas już tak wielką, że kordony graniczne nie mogły wstrzymać najgłębszego współodczuwania spraw, które z natury swego wielkiego znaczenia miały charakter ogólnopolski. Gorączkowe tętno ruchu rewolucyjnego objęło całą polską klasę robotniczą. Wreszcie rewolucja w państwie carów nie przeminęła bez bezpośrednich skutków dla krajów sąsiednich, wzmogła i tam walkę i wywołała również doniosłe przemiany. Nie trudno doszukać się związku między walką rewolucyjną w Rosji i Królestwie Polskiem, a walką o powszechne głosowanie w Austrji i Galicji.
Wybuch wojny japońsko — rosyjskiej stanowił początek tego okresu. Już od samego początku wojny było dla socjalistów polskich widocznem, że stawia ona przed sferami rewolucyjnymi w Polsce wielkie możliwości. Dnia 28 lutego 1904 r. przemawiał już Daszyński w tej sprawie w Krakowie na wielkiem zgromadzeniu ludowem. Uzasadniał na wstępie platformę antywojenną międzynarodówki socjalistycznej. Specjalny nacisk położył na konieczność przeciwstawienia się wszelkiej interwencji na korzyść Rosji. „Solidarnie z proletarjatem całego świata, wołał, protestujemy dziś przeciw temu, aby oficjalna Europa uzbroiła choćby jedną kompanję wojska na pomoc caratowi!“ „W naszem społeczeństwie, oświadczył, chyba tylko serce zupełnie spodlone mogłoby życzyć zwycięstwa caratowi“. Napiętnował frazeologję powstańczą burżuazji. „Wszak teraz może do tych ludzi przyjść robotnik i powiedzieć: Przecież od was nauczyłem się, że mam pójść do powstania! A co oni na to odpowiadają? Idź do wojska rosyjskiego, siedź cicho i nie ruszaj się!“
Określił stanowisko socjalistów: „Trzeba jednak jasno odpowiedzieć na pytanie: czy my głosimy konieczność wzięcia zbrojnego udziału w obecnej wojnie? Nie przeceniamy naszych sił, więc odpowiadamy, że na razie nie. Ale nie wyzbywamy się nadziei, że może wkrótce Europa rzuci swe miecze na szalę wojny. Nie wyrzekamy się ani jednej korzyści ruchu zbrojnego. Wiemy, że wojna wszelaka jest klęską dla ludzkości, że cały jej ciężar spada na barki proletarjatu — a jednak obiecujemy, że z każdego położenia korzystnego dla nas bez wahania skorzystamy. Nie spokój za wszelką cenę jest naszym ideałem, lecz tylko tak długo, jak długo ten spokój jest dla nas korzystny, gdy przestanie być dla nas korzystnym, wezwiemy lud, by skorzystał z sytuacji, która się da stworzyć może w ciągu kilku miesięcy… Uświadamiamy lud, ażeby wiedział, że miejsce jego jest nie po stronie Rosji, lecz po stronie najzaciętszych wrogów caratu!… Gdy przyjdzie czarna godzina, gdy klęska spadać będzie za klęską, kto wie, czy w naszych słabych rękach nie będzie w owej godzinie cios ostatni. Nigdy nie trzeba rezygnować!… Dlatego co żyje w naszym narodzie, nie rezygnuje, będzie czekało chwili, w której może nasza słaba siła przeważyć będzie mogła szalę na śmierć caratu!“
W takich warunkach, kiedy przed klasą robotniczą stawały najpoważniejsze zagadnienia, okazało się rzeczą niezbędną silniejsze zespolenie polskiego ruchu socjalistycznego. Z końcem października 1904 r. odbywały się w Krakowie obrady IX Kongresu P. P. S. D. Na kongresie tym Daszyński umotywował wniosek stwierdzający ścisłe braterstwo i moralny sojusz, w jakim partja pozostaje z P. P. S. zaboru rosyjskiego i pruskiego. Dyskusja nad tym wnioskiem stała się głównym ośrodkiem obrad kongresu. Na kongresie znalazła się grupa, której nie odpowiadało wyraźnie niepodległościowe stanowisko P. P. S. i która pragnęła, aby partja zachowała neutralne stanowisko wobec kierunków istniejących w Socjaliźmie zaboru rosyjskiego. Daszyński uzasadnił sojusz z P. P. S. w mowie, która przekonała kongres. „Przy każdym kroku naprzód, jaki partja nasza robiła, mówił, zawsze słyszeliśmy głosy, że to zdrada naszych zasad. Gdy partję z konspiracyjnej przekształciliśmy na jawną, przystosowaną do warunków konstytucyjnych, niektórzy starzy towarzysze — konspiratorzy wołali: to zdrada! Nazywaliśmy się z początku skromnie partją robotniczą; gdy przyjęliśmy nazwę partji socjalno — demokratycznej, znowu ozwały się głosy: to zdrada, to już nie będzie partja robotnicza! Gdy potem przybraliśmy nazwę polskiej partji socjalno — demokratycznej, znowu wołano: zdrada! Nie róbcież więc tego rodzaju dziecinnych zarzutów, z których za kilka lat sami będziecie się śmieli. Obecne zarzuty są właśnie takie same. Chcemy, aby wiedziano, że socjaliści polscy dążą do zjednoczenia się bez względu na kordony w jedną całość. Na to odpowiadacie: to zdrada, my jesteśmy „galicyjscy“ socjaliści i o niczem więcej wiedzieć nie chcemy“… „Podniesiono tu jeden bardzo na pozór marksistowski argument, ciągnął dalej, mówiąc o haśle niepodległości, że warunki ekonomiczne są przeciwko nam; nie rządy: rosyjski, pruski i austrjacki, tylko warunki ekonomiczne, które sobie chodzą po świecie, więc nic nie możemy na to poradzić. Gdyby Marks słyszał to rozumowanie, wyrzekłby się takich rzekomych swoich uczniów. Więc jakto? Że świniopasy serbskie mają niezależny byt państwowy, że istnieją takie państwa, jak Czarnogóra, Rumunja, jak Austrja — to warunki ekonomiczne tego wymagają, a my mamy pecha, bo nie mamy protekcji u warunków ekonomicznych. Nie blamujcie wielkiej i pięknej teorji Marksa. Czy nie rozumiecie, że gdyby partja nasza stała się partją simpleksów, nie mógłbym się dać wybierać, bo czy na trybunie parlamentarnej, czy na tej tu trybunie w radzie miejskiej, głoszę wobec całego świata: my bronimy praw narodowych, my dążymy do niepodległości Polski“. Na kongresie owym Daszyński wygłosił również mowę przeciw separatyzmowi żydowskiemu, przeciw wyodrębnieniu żydowskiego ruchu socjalistycznego.
Przewidywania Daszyńskiego, którym dał wyraz w mowie krakowskiej z początkiem 1904 r., sprawdziły się. Klęski, które spadły na Rosję, spowodowały wybuch ruchu rewolucyjnego. W dwa tygodnie po owych obradach kongresowych, w Warszawie doszło do pierwszej demonstracji zbrojnej na placu Grzybowskim. Wkrótce płomień rewolucji ogarnął całą Rosję i Królestwo Polskie. Daszyński stał się na terenie, na którym działał, zapalonym szermierzem rewolucji. Wniósł jej sprawę na trybunę parlamentarną w mowie, którą wygłosił 26 czerwca 1905 r. Mowa ta została wydrukowana, jako broszura p. t.: „Rewolucja w Królestwie Polskiem“. Na szeregu wieców budził uczucia solidarności z ruchem rewolucyjnym. Na jednym z nich, 2 lutego 1905 r. w Krakowie, po spaleniu pod pomnikiem Mickiewicza portretu cara, policja szarżowała tłum. Daszyńskiego policja za nogi ściągnęła z pod pomnika.
Daszyński nie ograniczał się do roli widza patrzącego z zewnątrz na wypadki. Uważał się za uczestnika całości polskiego ruchu socjalistycznego. Gdy zaszła potrzeba zabrał głos, tak jak niegdyś w sprawie socjalizmu zaboru pruskiego, tak teraz w sprawach socjalizmu zaboru rosyjskiego. Kierownictwo P. P. S. w owym czasie, opierając wszystkie swe rachuby na rewolucji rosyjskiej, schodzić zaczęło z platformy niepodległościowej, na drogę haseł konstytucyjno-autonomicznych. Daszyński postanowił wystąpić do Centr. Kom. Rob. P. P. S. z listem otwartym. Ogłosił go 4 stycznia 1906 r. Stwierdza niemożność rewolucji rosyjskiej kierowania ruchem rewolucyjnym innych narodów. Narody te mają wyższą kulturę, ruch rosyjski jest rozbity na kilka kierunków, a hasło rosyjskiej republiki socjalistycznej nie zaspokoi żądań innych narodów. „Programowo i teoretycznie, stwierdza Daszyński, rzecz ta da się rozwiązać tylko przez śmiałe i otwarte postawienie niepodległej republiki polskiej, jako celu dla narodu polskiego… Cały dotychczasowy rozwój narodu i naszej partji dążył do tego usamodzielnienia się zupełnego, do stanięcia na własnych nogach, krótko mówiąc do niepodległości… Wszystko to nie przeczy oczywiście ani na jotę międzynarodowemu braterstwu, ani rewolucyjnej solidarności między walczącymi zastępami rewolucji…“ W dalszym ciągu występował przeciw nadużywaniu broni strajku generalnego. W przyszłości będzie żałował, że ten ostatni moment poruszył publicznie. List ten wywołał olbrzymie wrażenie i szereg głosów polemicznych. Daszyński odpowiedział nowym listem otwartym z datą 30 stycznia 1906 r. „Dlaczegóżby robotnik i chłop, pyta, który gotów, zdaniem Waszem, umrzeć za „konstytuantę“, nie miał umrzeć za wolność swego narodu? Jeżeli wołacie o walkę zbrojną celem złamania rządu, dlaczegóżby kule tego samego karabinu w ręku robotnika polskiego, nie miały wyszyć na dziejach naszych hasła niepodległości…? Kto jest przekonanym socjalistą, kto wierzy, że proletarjat ma chwycić podczas rewolucji w swoje dłonie dyktaturę nad całym narodem, ten musi postawić jasno i bez wahania hasło niepodległości…“ Wzywa, aby „hasło wolności po kraju rozkołysać, niech dzwoni, niech zmarłych opłacze, żywych powoła, pioruny wrogie przełamie!“ W r. 1907 wydał Daszyński w Warszawie w tymże duchu broszurę p. t.: „Polityka proletarjatu“ — uwagi o taktyce rewolucyjnej w Polsce.
Krytycy jego listu otwartego ironizowali, dlaczego Daszyński siedzi w Krakowie, a nie jest w Warszawie. Tymczasem w owym czasie Daszyński nie ograniczał się do akcji solidarności z rewolucją w zaborze rosyjskim, ale stał właśnie w ogniu walki o powszechne prawo głosowania. Wstrząs rewolucyjny pobudził do ruchu i masy ludowe w Austrji. Socjalna Demokracja postanowiła wznowić walkę o reformę wyborczą i po zdobyciu kurji powszechnej pokusić się teraz o powszechne głosowanie do całej izby. Rozpoczęła się wielka, potężna akcja polityczna. Dnia 22 września 1905 r. odbyła się w Wiedniu konferencja partyjna poświęcona sprawie walki o reformę wyborczą. Daszyński przekonał konferencję, że jedynym środkiem zwycięskiego przeprowadzenia akcji jest zaatakowanie dynastji. Wiedział od czasu akcji przeciw Badeniemu że dynastja jest bardzo czuła na takie ataki i łatwo wtenczas ustępuje.
W dwa tygodnie potem Daszyński zgłaszał już w parlamencie wniosek socjalistyczny w sprawie reformy wyborczej. Mowa jego wywarła olbrzymie wrażenie. Niemiecka gazeta burżuazyjna pisząc o tej mowie dodaje: „Czego jednak druk oddać nie może — to płomiennej namiętności tonu, podburzającej siły głosu, rozmachu i gestu mówcy, który jako mówca i tym razem odniósł wielki sukces“. Przeciw Dzieduszyckiemu, mówcy Koła Polskiego zwalczającemu reformę, Daszyński wydał ostry list otwarty: „Mówiłeś jak krzywdziciel kraju, jak wróg Polaków i Rusinów, jako reprezentant jedynie i wyłącznie szlacheckich przywilejów, jako prawdziwy potomek owego zniesławionego regimentarza Dzieduszyckiego, o którym tak wymownie pisał Słowacki, każąc swojemu księdzu Markowi przybić do stołu tureckim nożem obie zdradzieckie ręce Twego przodka“. Stwierdziwszy, że Koło Polskie zmusiło zwolennika reformy do wyjścia w czasie głosowania za drzwiami, oświadcza: „To się u Was nazywa Ekscelencjo „solidarnością narodową“. U nas to się nazywa Targowicą“.
Odtąd zaczyna się wielka akcja wiecowa. Daszyński wciąż przemawia, prowadzi demonstracje, walczy. Odbywa wiece w kraju i we Wiedniu. Z początkiem listopada 1905 r., w czasie kongresu socjaldemokracji w Wiedniu, prowadzi uliczną demonstrację i dostaje się pod szarżę policyjną. Kilkudziesięciu uczestników manifestacji zostało rannych, Daszyński został wyciągnięty z tłumu i zaciągnięty do komisarjatu policji. Wpływ wypadków rosyjskich na wydarzenia austrjackie był wyraźny. Gdy w czasie wzwyż wzmiankowanego kongresu przyszła wiadomość o nadaniu konstytucji przez cara, na sali zrozumiano, jak pisze historyk austrjacki, że „Austrja nie może być bardziej rosyjską od Rosji“. Wyraził to i Daszyński w swej nowej mowie parlamentarnej w sprawie reformy wyborczej. Na twierdzenie, że Austrjacy nie mają powodu naśladować Rosji, bo nie zostali przez Japończyków pobici, odpowiada: „A ja powiadam: tak jest, zostaliście przez Japończyków pobici! Tam, gdzie rosyjski absolutyzm w Europie pobity został przez Japończyków i obalony, pobite zostały także wszystkie inne absolutystyczne żywioły w Europie zachodniej. Te ciosy, które w Azji wschodniej spadły na carat, muszą odczuć i odczują wszystkie małe cary w Europie panujące“.
Rok 1906 był również całkowicie poświęcony walce o powszechne prawo głosowania. Trybuna parlamentarna, wiece, zgromadzenia, demonstracje wypełniły cały ten czas. X Kongres P. P. S. D., który odbył się z końcem maja 1906 r. był w przeważnej swej części również poświęcony tej sprawie i oświadczył się za strajkiem powszechnym dla poparcia w razie potrzeby walki o reformę wyborczą.
Jesienią 1906 r. udało się wreszcie przełamać opór i obalić wszelkie reakcyjne pomysły pogorszenia reformy. Potężny ruch mas, rozkołysanych sąsiednią burzą rewolucyjną, zmusił dynastję, rząd, większość parlamentu, czynniki dotychczas wrogie reformie, do zgodzenia się na powszechne głosowanie. Z końcem stycznia 1907 r. reforma wyborcza stała się faktem dokonanym. Zwycięstwo to było zwycięstwem zorganizowanej klasy robotniczej, było jednak także osobistem zwycięstwem Daszyńskiego, który dla tej myśli żył, pracował i walczył przez szereg lat, który w walkę tę włożył całego siebie.