[351]PRZEKŁAD Z „ILIADY”
Kiedy obaj błyszczące przywdziali zbroice —
Stanęli przeciw sobie — z oczu błyskawice
Rzucając; szmer się głuchy rozległ na trzy staje,
Gdzie ciekawe szeregi Trojan i Achaje...
Już metę odmierzono... i dwaj bohaterzy 5
Podnieśli groźnie włócznie... Pierwszy Parys mierzy:
Dzida z siłą rzucona w powietrzu zawarczy...
Lecz poczwórnie plecionej nie przebije tarczy...
Ugrzęzła... Koniec tylko zagiął się od stali...
Okrzyk tryumfu w hufcach rozległ się w oddali... 10
Powstał dzielny Atryda, mąż, co nie zna trwogi,
Modląc się: „Zewsie Ojcze! Ty, co rządzisz bogi,
Dozwól skarcić podłego — niech wiedzą potomni,
Jak ci karę ponoszą i jak giną marnie,
Co prawa gościnności i przysług niepomni 15
Krzywdę czynią goszczącym — a potem bezkarnie
Uchodząc — śmiechem plamią jego sławę czystą!"
To rzekł — i podniósł dzidę długą i cienistą...
I z zamachem wypuścił... Nie zawiodła siła!...
Włócznia tarczę okrągłą na wylot przebiła 20
[352]
I pancerz z łusek srebrnych misternie robiony.
Nawet chiton rozdarła — pomiędzy ramiony —
Niedaleko do serca było włóczni wrogiej...
Kiedy schylił się Parys — i tak śmierci srogiej
Uniknął... Menelaos zawód widząc, gniewny, 25
Chwycił miecz — co od słońca jasnym rzuca blaskiem —
I ciął go w hełm, gdzie lśni się pióropusz powiewny...
Lecz (o bogi!) miecz prysnął na kawałki z trzaskiem
I w trzy części rozpadły — padł z ręki na ziemię.
Jęknął Atryda — głosem, co płynie w podziemie, 30
I złorzeczył Zewsowi — co ma tron na niebie:
„Ojcze Zewsie! — zawołał — nikt nie jest od Ciebie
Gorszym z tych, co w Olimpie mają dział w nektarze.
Myślałem-ci ja w duszy, że podłość ukarzę!...
A tu miecz pękł mi w ręku; a i dzidę silną 35
Na próżnom rzucił dłonią — bo szła drogą mylną!...”
Tak rzekł i rzuciwszy się — chwycił go za kitę,
Co na bok lśniące pióra rozsyła obfite,
I wlókł go ku Achajom, o zbrojnych goleniach,
A szyszak, co się łączył pod brodą w rzemieniach, 40
Gniótł delikatne ciało i przerzynał krwawe...
I byłby Menelaos wielką zdobył sławę,
Gdyby nie piękna Kiprys, która ulubieńca
Chroniąc, przerwała rzemień... i z bitwy młodzieńca
[353]
Uprowadziła... Tylko szyszak został w ręku 45
Atrydy... Z jego duszy wyrwał się ton jęku...
Straszny był — szyszak cisnął tam, gdzie druhy wierni
I gdzie w szeregach stoją Achaje pancerni...
Sam zaś rzucił się w tłumy — pragnąc zabić wroga...
Jego zaś Kiprys niosła — gdzie z mgły szara droga, 50
A przepłynąwszy skrycie chmur powietrzne morze,
Na łożu go złożyła w sypialnej komorze...