Illustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic/12
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Illustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic |
Podtytuł | pisał i illustrował Walery Eljasz |
Wydawca | J. K. Żupański |
Data wyd. | 1870 |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Część I.
Z Krakowa do Myślenic. Z niewypowiedzianą roskoszą siadałem i siadam zawsze na wózek puszczając się w Tatry, bo to podróż pełna uroku, rozmaitości, że choć się tak długo tam wléc przychodzi, czas schodzi w drodze prędko i bardzo przyjemnie.
Minąwszy most na Wiśle stajemy na Podgórzu, niegdyś przedmieściu Krakowa, po rozbiorze zaś Polski, gdy Wisła stała się granicą austryjacką, Podgórze wyrosło na miasteczko. Cesarz Józef II. chcąc Kraków zniszczyć materyjalnie, nadał Podgórzowi przywiléj wolnego handlu wraz z nazwą od swego imienia Josephstadt, lecz się to nie utrzymało, chociaż miasteczko to stało się stekiem germanizmu, z którego się teraz ledwie zaczyna otrząsać. Po oderwaniu się od kościoła Bożego Ciała na Kazimirzu powstała tu nowa parafia r. 1782., lecz nabożeństwo dla braku kościoła odprawiano w kaplicy św. Bartłomieja w Ludwinowie, sąsiedniej wsi nad Wisłą naprzeciw Wawelu, do r. 1810., nim stanął nowy kościół w stylu urzędowym na Podgórzu.
Wzgórza łyse okoliczne zowią Krzemionkami, a na nich w stronie wschodniéj jest mogiła Krakusa (847 st.[1]) usypana przez lud dla założyciela Krakowa. Dziś wszędzie tu pobudowali Austryjacy fortyfikacyje, któremi bardzo oszpecili piękne otoczenie Krakowa.
Pierwszą wsią za Podgórzem jest Borek Fałęcki z fabryką stearyny, ale dziś upadła. Tu się myto opłaca.
Daléj jadąc o milę od Krakowa na wschód gościńca widać mocno zabudowaną osadę Szwoszowice, kopalnie i kąpiele siarczane. Następuje wieś Opatkowice, potem Libiertów (dwór 914 st.[2]) i Gaj z kościołem parafialnym z r. 1662. wybudowanym w miejsce starożytnego drewnianego kościółka z 13. wieku. Tu się wychował sławny jenerał Józef Bem, gdy ta wioska była własnością jego rodziców.
Wjeżdża się potem na pierwszy większy garb karpacki na Mogilany (1273 st.[3]). Tu patrzeć trzeba przed i za siebie; od północy zalega całą przestrzeń dolina Wisły z poważnym w niej Krakowem, którego wieżyce, wspaniałe świątynie i majestatyczny Wawel bardzo uroczo się wznoszą wśród zielonych pól okolicznych wiosek. Od południa zupełnie inny czeka nas krajobraz, świat górski roztacza się przed nami w całej okazałości. Wzgórza ustrojone w gaje, lasy, orne pola piętrzą się jedne nad drugiemi, a nad niemi królowa całego tego pasma Beskidów Babia Góra (5448′[4]) wznosi się bardzo rozłożysto z pobielałym nieco szczytem od śniegu. Poprzed nią sterczą na górze zwaliska starożytnego Lanckorony, a trochę daléj pod lesistą górą błyszczą mury Kalwaryjskiego klasztoru OO. Bernardynów, miejsca słynnego z obchodów odpustowych. Wodząc wzrok daléj na południe spotkamy się z Tatrami, które stąd się gdzieś bardzo oddalone wydają.
Mogilany są bardzo dawną osadą; początek jej niewiadomy. W aktach są wiadomości o istnieniu tu kościoła w r. 1440. zapewne drewnianego, gdyż murowany zbudował Mikołaj Borek w roku 1605. dziedzic Mogilan.
Ztąd zjeżdża się bardzo bystro na dół gościńcem wśród domostw prowadzących ku zachodowi, z którego zbaczamy na południe po ujechaniu pół mili[5]. Z głównego gościńca, co wiedzie przez Krzywaczkę do Izdebnika, Kalwaryi i Wadowic, oddziela się droga boczna, którą przez Głogoczów, Krzyżkowice i Jawornik wyjeżdża się znowu na gościniec podgórski prowadzący z Izdebnika przez Myślenice i Gdów do Bochni, niegdyś bardzo uczęszczany, dziś dla żelaznéj kolei pusty, chyba tylko w dzień jarmarku w Myślenicach, w Lanckoronie lub w przeddzień i sam dzień targów krakowskich ożywiony. — Pierwszą wsią na téj bocznéj drodze jest Głogoczów z kociołem r. 1812. wymurowanym (900′[6]) na miejcu starego drewnianego z 15. wieku.
Minąwszy Głogoczów, potem Krzyżkowice, przybywa się do Jawornika. gdzie się schodzą gościńce. Kościół tutejszy drewniany jest bardzo stary w r. 1305 wystawiony (929′[7]), lecz późniéj zmianom uległ, o czém świadczy dzisiejsza jego struktura.
Pomieniona droga przez Głogoczów mimo myta w Jaworniku jest zła, zwłaszcza w czasie słotnym; są miejsca tak nagłe, że tylko z wielkiem wysileniem koni na nie się wydostać można, a z strachem się z nich zjeżdża.
Wyjechawszy na wzgórza za Jawornikiem widać naokół rozległą okolicę z licznemi wsiami, z pomiędzy których odznaczają się Świątniki Górne. Kościół tutejszy o dwu wieżach swojem położeniem króluje okolicy. Osada ta powstała w końcu 14. wieku, gdy królowa Jadwiga rozdała osadnikom pola z obowiązkiem obsługiwania katedry krakowskiej po czterech przez 14 dni naprzemian. Oddanie osady téj na usługi świątyni było powodem nazwania jéj Świątnikami. Obowiązek tak dawno zaciągnięty ściśle pełnią do dziś dnia Świątniczanie, chociaż ich do tego nikt nie zniewala, pobierając tylko małe wynagrodzenie z funduszów katedralnych. Trudnią się oni dziś ślusarstwem, wyrabiając powszechnie znane świątnickie kłótki, zamieniwszy dawne swe rzemiosło płatnerskie, t. j. wyrabiania pancerzy i broni siecznéj na ślusartwo.
Odznaczają się od innych wiosek nietylko powierzchownością nagromadzonych domostw na sposób miasteczka, lecz i patryjotyzmem i przywiązaniem do świetnej przeszłości narodowej, co ich wyróżnia od obałamuconego naszego ludu wiejskiego. Świątniczanie r. 1845. zbudowali własnym kosztem ze składek u siebie murowany kościół z dwoma wieżami na cześć Śgo Stanisława, biskupa krakowskiego, a w r. 1846. ufundowali swoje probostwo oddzielne od Mogilan dokąd dotychczas do parafii należeli.
Jadąc dalej zbliżamy się do gór, u stóp których rozłożyły się Myślenice. Po wschodniej stronie wznosi się góra Uklejna z szerokim jasnym pasem wyciętego lasu sprzedanego przez magistrat na pokrycie zbyt wysokiéj pożyczki rządowéj niby dobrowolnéj. Naprzeciw niéj od zachodu sterczy góra Dalin (1601′)[8], a między temi wzniesieniami jest szczerba, którą tworzy dolina Raby.
Wreszcie po półmilowej drodze od Jawornika wjeżdża się prosto w rynek Myślenicki, jakby z pieca na łeb, bo gościńce tutejsze są arcydziełem nierozsądku, a nie sztuki inżynierskiéj. Gdzie po drodze najwyższa była góra, tam przez jéj wierzch prowadzono gościniec; wsie rozsiane po dolinach zostawiono na boku, aby nietylko ci ludzie z dróg tych najmniejszy mieli pożytek, ale aby zarazem drzewo i kamienie potrzebne do naprawy drogi jak najdaléj w górę wywłóczyć. W ogóle jest to temat, o którym wiele ale z niesmakiem dałoby się mówić, a podróżny łatwo się o tem przekona, zwracając
w tym względzie uwagę na drogę, którą jedzie.
Myślenice, miasteczko rozłożone nad ujściem Bysinki do Raby, 4 mile[9] odległe od Krakowa (rynek 981′[10]), liczy ludności przeszło 2000, ma swój sąd, magistrat, szkołę główną założoną r. 1785. Zwykle się tu popasa, zatem jest czas, aby co zjeść i miasteczko z wierzchu obejrzeć. Gawronów, jak zwykłe w małych miasteczkach, nie brakuje; wyścibiają głowy, wytrzeszczają oczy na podróżnych, wdają się z furmanem w rozgowory, aby się dowiedzieć, co to za jedni, zkąd i dokąd jadą, ledwo że nie rachują, ile się razy ruszyło ustami przy spożywaniu żywności. Na każdym spoczynku trzeba uważać na snujące się koło wózków indywidua, co lubią wprowadzać w życie zasady komunizmu.
Dawniej już istniała wieś Myślenice; na miasteczko zamienił ją król Kazimirz W., a odsprzedawszy je w r. 1342. dwom mieszczanom wielickim Hinkom z wszelkiemi przywilejami miejskiemi, nadał im wolność handlu i czasowe uwolnienie od czynszów. Sądy przeszły pod władzę sołtysa, a tylko na tak zwane Wielkie sądy zjeżdżał odtąd trzy razy przez rok delegat kasztelana krakowskiego. Na mocy tego prawa niemieckiego mieszczanie Myślenic wyszli zpod władzy wojewody. Król Władysław Jagiełło r. 1424. z swoim orszakiem powitał w Myślenicach Zygmunta, cesarza niemieckiego, z żoną swą Barbarą zaproszonego na koronacyję właśnie poślubionej przez Jagiełłę Zofii, księżniczki kijowskiej.
W kilkadziesiąt lat później stały się Myślenice łupem zgrai żołdaków, którzy roszcząc sobie pretensyje do skarbu państwa za usługi w czasie wojny przeciw Krzyżakom wyświadczone, puścili się na rozbój. Z różnych narodów wyrzutki pod wodzą braci Jana i Kawki Świébowskich przed dwa lata poprzednio łotrując po ziemi Oświęcimskiéj, przenieśli się r. 1457. w okolice Myślenic, zajęli miasteczko i obwarowali się na górze Wapiennéj niedaleko Dobczyc. Do nich przyłączył się Janusz, książę Oświęcimski, co w r. 1453. sprzedane swoje księstwo królowi Kazimirzowi Jagielończykowi chciał napowrót zagrabić. W Sierpniu i Wrześniu oblęgało ich wojsko, lecz napróżno; zdobyć się ich nie udało, bronili się do upadłego, nawet w braku pocisków rozebrali kociół myślenicki na materyjał w tym celu. Następnego roku gdy podszedłszy pod miasto, spalili je, wtedy dworzanie królewscy z Krakowa uderzyli na tę zgraję, trochę ich połapali, łupy odbili, lecz reszta rozpierzchła się po lasach. Dopiero r. 1459. na sejmie Piotrkowskim uchwalono wypłatę zaległego im żołdu, i polecono uskromienie tego łotrowstwa nowemu staroście krakowskiemu Mikołajowi Pieniążkowi, który po dobréj woli z żołdactwem zbuntowanem się ułożył. W skutek tego zamki swe poddali, jeden na Wapiennej koło Myślenic, drugi na Żebraczej górze pod Oświęcimem, a król kazał je zburzyć.
Stary zamek Myślenicki obronny zniszczał, gdy w końcu 16 wieku nazywano nowym zamkiem dwór sołtysa. Miejsce dziś zwane Zamczyskiem w lesie mieści fundamenta i piwnice starego zamku.
Kościołek Matki Boskiej był pierwotnie parafialnym do r. 1543, nim nowy wybudowano, który runął, a na jego miejscu w stylu zepsutym stanął dzisiejszy kościół. Książe Jerzy Zbarawski r. 1590 z Wenecyi przywieziony obraz Matki Bożej tu podarował, który później cudami zasłynął. Na ten obraz zbudował kaplicę Stn. Koniecpolski, Hetman W. Koronny. W r. 1658 Szwedzi zniszczyli Myślenice, przy czem przepadły akta i dokumenta miejskie i kościelne.
W r. 1557 Jordan Spytek z Zakluczyna, kasztelan Krakowski, darował Myślenice wraz z wieloma wsiami kasztelanii krakowskiej i były jej własnością do rozbioru Polski, kiedy te dobra otrzymała Franciszka Krasińska, żona księcia Karola, syna Augusta III.
Dawniej Myślenice rozciągały się więcej ku południowi ponad samą Rabą, lecz z powodu jej wylewów zabudowano się w stronie przeciwnej ku Bysinie.
Tutejsi mieszczanie nie dopuszczali nigdy osiedlania się żydów, co odznaczało Myślenice od innych miasteczek polskich przepełnionych tym żywiołem handlowym. W ostatnich jednak latach pomimo różnych awantur, potrafili się tu żydzi wcisnąć, osiedlić i wzrość niesłychanie szybko; bo kiedy w r. 1856 było ich tylko 43, to już 1859 sięgli liczby 590 w samych Myślenicach.
Koło smętarza jest kościółek murowany pod tytułem Matki Bożej.