Illustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic/13
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Illustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic |
Podtytuł | pisał i illustrował Walery Eljasz |
Wydawca | J. K. Żupański |
Data wyd. | 1870 |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Od Myślenic do Nowego Targu.
Z Myślenic uliczką wązką przeciwległą tej, którąśmy wjechali, puszczamy się przez przedmieście Stradom w dolinę Raby, która jadącego w Karpaty uderzy swoją pięknością, lecz wracającego z Tatr nie zachwyci; wszakże zawsze kilka godzin jazdy potrzebnych na przebycie tej doliny aż do wsi Lubnia nader mile schodzi obok bystrej, szumnej Raby wśród gór sięgających 3000 stóp[1].
I tak w jeździe ku Tatrom po minięciu Myślenic na południe wprost na tle nieba rysuje się trójkątna góra Strzebel (3087′[2]), po stronie wschodniej najbliżej nas Stróża (2048′[3]), dalej Kotoń (2815′[4])
naprzeciw Pcimia, a Kicora (2293′[5]) naprzeciw Lubienia. Od zachodniej zaś strony mniej się gór widzi, bo droga wiedzie ich podnóżem, a dopiero za Lubniem odsłaniają się wyraźniej wzgórza, ale nie piękne, bo odarte z lasów. Za Myślenicami od zachodu wznosi się Sularzowa (1954′[6]), która tworzy północną ścianę doliny Trzebunki: następna gora ponad Pcimiem zowie się Pękałówka (2656[7]) zamykająca od południa dolinę Trzebunki. a od północy dolinę Łętówki. Trzecia góra Zębałowa (2713′[8]) ponad Lubieniem towarzyszy nam w drodze doliną Krzeczówki.
Wsie w dolinie Raby ludne, bardzo rozlegle, rozrzucone po jednym i drugim brzegu Raby wieszające się często po urwiskach górskich, towarzyszą jadącym, a od zachodu mruczą strumienie z poprzecznych dolin do Raby płynące. Dojeżdżając do Stróży, widzimy z roztwartej doliny płynącą Trzebunkę ze wsi Trzebuni ztąd milę[9] odległej.
Stróża (koło mostu 957′[10]). wieś długa, rozłożona po obu brzegach Raby, ciągnie się prawie od samego Pcimia. wsi następnej (1075′[11]) gdzie na wzgórzu stoi kościół r. 1338 fundowany. ale na nowo zdaje się w 17. wieku zbudowany.
Ztąd o ćwierć mili znowu napotykamy ujście doliny i potoku Łętówki do Raby. Następuje potem pół mili dalej wieś Lubień rozłożona przy ujściu doliny, którą nas droga ku Tatrom prowadzi ponad potokiem Krzeczówką, nazwanym tak od wsi Krzeczowa; wpada on pod Lubniem do Raby (1115′[12]).
Przed Lubniem dawniej trzeba było Rabę dwa razy przejeżdzać, co wcale nie było pożądane z powodu bystrego prądu wody i dna z grubych kamieni złożonego. Lada większy przypływ wody czynił tę przestrzeń drogi nieprzebytą i dopiero r. 1867 przejeżdżałem gościńcem ukończonym bez przebywania Raby. Droga z Myślenic do Pcimia nie należy do dobrych, jest wąska, kamienista i wiesza się po stromych garbach nad samą Rabą, które wszędzie już dawno obniżyć należało. Od Pcimia poza Lubień kawałek dopiero od dwu lat lepszą zrobiono drogę; przez górny zaś koniec Lubnia i Krzeczów była dawnym u nas zwyczajem zła i źle prowadzona.
Raz góral wiózł mnie inaczej, niż się zwykle jeździ, t. j. zamiast przez Lubień puścił się doliną Raby przez Mszanę i Rabkę, mijając tym sposobem ciężką drogę przez Luboń (2746′ szczyt niższy[13]) i wyjechał na gościniec Nowotarski koło Zaborni.
Nim się dojedzie do Lubnia, Strzebel wierch, który nam wprost od południa zdawał się drogę tamować, wstępuje na wschód, a najwyższy w tem całem paśmie Wielki Luboń (3233′[14]) rozkłada się szeroko.
Wjechawszy do Lubnia, ponad którego domkami wznosi się czerwono pomalowana wieżyczka kościelna, przebywa się przed karczmę przypadkowo niezamieszkałą przez żydów, gdzie się można jako tako posilić i przespać, ale z pomocą proszku perskiego na owady. Czas jakiś można było tutaj, jak mię zapewniano, być narażonym na gburowate obejście się. Odkąd zaś gospodarz tej karczmy należy do budujących gościniec Niemców, karczma ta jest stekiem germanizmu, co w tych stronach zwłaszcza bardzo razi ucho. Propinacyja[15] tutejsza jest przywilejem proboszcza.
Kościół w Lubieniu drewniany ufundowany był r. 1363, lecz dzisiejszy jest późniejszych czasów zabytkiem; był on filią do Pcimia do r. 1633.
Gdy noc niedaleko, trzeba się tu obliczyć z czasem, bo do Zaborni jeszcze spory kawał, przeszło dwie mile, a w całej odtąd drodze nie napotyka się już stosownej karczmy do noclegu. Jest jeszcze wprawdzie o milę[16] ztąd w następnej wsi Krzeczowie nowa karczma. lecz nie umiem nic o niej powiedzieć, gdyż mi nie przypadło w niej na noc stawać.
Po minięciu Krzeczowa wjeżdża się w pustą na okół okolicę, i w jakimkolwiek wypadku pomocy znizkąd spodziewać się nie można, a najbliższa karczemka na górze (2167′[17]) należąca do wsi Naprawy odosobniona, licha, z jedną izbą gościnną niczem podróżnemu służyć nie zdoła, a nadto zaufania żadnego nie wzbudza.
Z Lubienia wzdłuż doliny Krzeczowskiej droga prowadzi zboczem od południa ponad potokiem. Pół mili[18] dalej skręcamy się ku południowi koło właściwego potoku Krzeczówki, nowo zbudowanym, r. 1869 ukończonym gościńcem, zdążając przez wieś Krzeczów jeszcze pół mili aż do stóp Lubonia Małego. Tu się po moście przebywa potok i od razu pod górę lasem wlec się trzeba wśród bezludnej okolicy na grzbiet Lubonia Małego aż do owej karczemki samotnej, gdzie właśnie jest połowa drogi z Krakowa do Zakopanego, a z Myślenic 3½ mili[19] (2167′[20]). Tu dobrze dać koniom wytchnąć, a samemu napoić się widokiem ztąd naokół rozległym i tak czarownym, że podróżni zawsze w pamięci mają to słynne panorama z Lubonia. Tu po raz pierwszy ukazują się Tatry w całej okazałości, ale najczęściej kryje je mgła albo w chmurach giną wierzchołki.
Na prawo od Zachodu wznosi się królowa Beskidów, Babia Góra (5448′[21]), lecz w innym tutaj przedstawia się kształcie aniżeli z Krakowa, bo tu z boku widziana przedstawia trójkąt równoramienny. Poniżej widać gromadę domostw, to miasteczko Jordanów; dalej góry maleją odsłaniając szereg skalistych olbrzymów barwy niebieskiej, które znającemu dobrze Tatry dadzą się ztąd odróżnić i szczyt po szczycie wymienić. Na lewo zaś od wschodu zakrywa widok wierch Lubonia. Gościniec ztąd widoczny zowie się karpackim i wiedzie z Nowego Sącza do Jordanowa.
Zjeżdżając z Lubonia mija się kościółek Śgo Sebastyjana zbudowany r. 1550 przez Jordana Spytka, Kasztelana Krakowskiego, na gruncie wsi Skomielnej Białej przez niego osadzonej nad potokiem tegoż imienia. Kościołek ten był wprzód filiją do Łętowni, a potem do Rabki przyłączony, gdy tu znowu r. 1557 Spytek kościół ufundował. Z pierwotnego jednak kościoła Ś. Sebastyjana pozostała tylko figura tego świętego w ołtarzu, bo kościół przez czas podupadły odbudował r. 1776 Wojciech Olechowski, organista i radca nowotarski, swoim i parafijan kosztem.
Gdy Cystersi z Ludźmierza mimo nadanego im przywileju nie dbali o karczowanie lasów i osadzanie ludźmi, wtedy ów Jordan Spytek postarał się o odebraniu Cystersom tego przywileju i sam się wziął do czynu, czego owocem są wsie Skomielna Biała, Rabka i Łętownia przez niego osadzone. Spytek Jordan zmarły r. 1568 ma piękny olbrzymi pomnik w nawie południowej kościoła Ś. Katarzyny w Krakowie.
Minąwszy kościołek Ś. Sebastyjana, jadąc prawie ciągle z góry, dojeżdża się do miejsca, w którem krzyżuje się gościniec górski z Jordanowa do Sącza z gościńcem Myślenicko-nowotarskim. Miejsce to zowie się Krzyżówką. Jest tu karczma, nocleg jaki taki, stajnia dobra; tu jest połowa drogi z Myślenic do Nowego Targu — na obie strony 3¾[22] mili.
Następuje Zabornia, punkt przecięcia się znowu gościńca górskiego Nowotarskiego z odnogą drogi oddzielającej się przed Rabką, która przez Spytkowice na Orawę do Węgier prowadzi. W tej tu karczmie są dwa pokoje gościnne porządnie urządzone, łóżek i kanap kilka, ale proszek perski na owady bardzo tu bywa pożyteczny. Dostanie tu kawy, herbaty, mleka, mięsa nawet, ale drogo za to wszystko trzeba płacić.
W czasie przejazdu gości do Szczawnic i z Szczawnic trudno bardzo w Zaborni o nocleg, bo dwa powyższe pokoje i w potrzebie trzeci z alkowy gospodarza urządzony nie wystarcza na pomieszczenie naraz z kilku stron zdążających gości; bywają o to zatargi, lecz kto pierwszy, ten lepszy; przeciwległa więc karczma przychodzi w pomoc, w której świeżo wyporządzone trzy izby, choć nędznie umeblowane, stoją do użytku publicznego. Jest tu także stajnia obszerna.
Kto w Zaborni chce nocować, niechaj na czas zjeżdża przed wieczorem, by zawodu nie doznał, znalazłszy wszytkie izby w jednej i drugiej karczmie zupełnie zajęte.
Roku 1868 wracając z Tatr w drugiej już połowie Sierpnia, stanąłem przed wieczorem dla popasania koni tylko w Zaborni. a sam z towarzystwem zabrałem się do wypicia kawy. Nim karczmarz starozakonny ugotował kawę, miałem sposobność studyjowania ciągnących z Szczawnic karawan najrozmaitszego składu i układu; to podreperowani wodami, co potrzebowali kuracyi, to satelici na cienkich nóżkach szukający tam zabaw, to znowu mamy z córami wożonemi dla złowienia konkurentów w miejscach kąpielnych, wracające z różnemi skutkami. a ztąd ze stosownem usposobieniem. Ciekawe to bywa, gdy jedno grono mierzy drugie oczyma, sądzą się wzajemnie z powierzchowności i nadrabiają to miną, to giestem, postawą, rozkazywaniem lub francuszczyzną.
Jeżeli wozy na resorach, służby pełno, kufrów jeszcze więcej, ubiory dziwaczne, niby podróżne, jeżeli połowę mówią po francusku, to zapewne obywatelstwo wiejskie, które z góry patrzy na wracających z Tatr wózkami goralskiemi skromnie i bez hałasu. Uśmiałem się z jakiegoś młodego arlekina, co wysiadł z powozu oszklonego, a cały był zaszyty w długą po kostki suknię wraz z pokryciem głowy i twarzy oprócz oczu i końca nosa; to znowu jakaś dama biało wystrojona zabawiała się przechadzką po stajni i koło karczmy naturalnie nie froterowanej. Powieściopisarz znalazłby tu obfite wzorki do skreślenia niejednego obrazka z zajazdu w Zaborni.
W dalszej jeździe przebywa się po moście Rabę (1525′[23]), która tu tak skromna, że trudno uwierzyć aby to tasama rzeka była, co w niewielkiej ztąd odległości już tak szumi i szeroko się rozlewa. Droga się wznosi coraz bardziej w górę; na lewo ku północy w dolinie u stóp Lubonia widać ludną wioskę Rabkę z zakładem kąpielnym wód jodowobromowych.
Za Rabą napotykamy wioskę Habówkę[24], zkąd droga wiedzie ciągle pod górę do wysokości 2200 st.[25]; ścieżką daleko się prędzej pieszo na grzbiet wychodzi. Na górze tuż przy drodze stoi bardzo malowniczo położony kościółek Śgo Krzyża wśród cienistych lip (2124′[26]). Podanie początek tego kościołka wywodzi z bardzo dawnych czasów; jakiś podróżny szlachcic tu przez rozbójników napadnięty ocalal cudownym sposobem przez zrobienie krzyża na piersiach; na cześć więc tego godła chrześcijańskiego zbudował z wdzięczności ten kościółek, który należy do parafii Rabki. Na chórze w kościele umieszczony r. 1775 jest datą odnowy i nosi też cechę tegoż wieku.
Widok ztąd prześliczny naokół, zwłaszcza na Tatry. Nieopodal stoi karczma, a droga prowadzi koło niej; wkoło lesista ciągle okolica, zanim się wyjedzie na wyższe wzniesienie na Obidową (2564 st.[27]) najwyższy punkt gościńca w całej podróży przez Beskidy. Od tego punktu tylko o 36 stóp[28] wyżej nad poziom morza leży Zakopane. Na Obidowej jest obszerna karczma tuż przy drodze.
Ztąd już zdąża się ciągle prawie na dół jezcze 1½ mili[29] do Nowego Targu. Od wschodu widać dolinę z licznemi bardzo domostwami, wśród których płynie potok; jest to wielka wieś Klikuszowa, która istniała już r. 1234; kościół ma drewniany, niewiadomo kiedy wystawiony, jest on filją do Nowego
Targu. Nad zakrystyją umieszczony rok 1753 jest zdaje się datą jakiejś odnowy.
Po moście przebywa się Klikuszówkę, która pod Ludźmirzem wpada do Czarnego Dunajca. Po zachodniej stronie gościńca ponad potokiem pośród lip mijamy tutejszy kościołek drewniany i wydostajemy się na górę, zkąd już dobrze widać Nowy Targ. Stanąwszy na przechyleniu góry ku Klikuszowej, od Obidowej jadąc, znajdujemy się już na porzeczu Dunajca.
Jednę jeszcze osadę Niwę spotkamy, nim wjedziemy do stolicy Podhala; po drodze patrzeć trzeba ku Tatrom na prześlicznie rozwijającą się dolinę Nowotarską z dwoma Dunajcami, Białym płynącym ku nam prosto zpod Tatr i Czarnym toczącym się od zachodu koło Ludźmirza. Schodzą się obadwa za Nowym Targiem, który się przed nami rozkłada z błyszczącą wieżą kościelną pokrytą białą blachą. Za nim rozciągają się w dali płaty ciemnego lasu zwanego Wielkim Borem, pośrodkiem niego wiedzie droga ku Tatrom, ale Zakopanego jeszcze ani widno, tak się ukrywa głęboko poza wzgórzami u stóp samych Tatr. Widać wszakże dobrze wschodni kraniec potężnego garbu, którego część nad Zakopanem zowie się Gubałówką, a który stromo spada ku Białemu Dunajcowi nad Poroninem.
A jeźli powietrze czyste, to ztąd rozkoszować się trzeba majestatycznością całego łańcucha Tatr, bo gdy się doń zbliżamy, zachodzą jedne szczyty za drugie i gubi się całość, gdyż na coraz wyraźniejsze dzielą się grupy.
W Nowym Targu zawsze bywa popas; są dwa domy zajezdne, na obszernym rynku murowany ratusz, na około w domach sklepy, apteka, poczta, sąd, starostwo i szkoła główna r. 1842 założona; ludności jest 3890, a w tej liczbie 200 starozakonnych. Zresztą wszystko jak w naszych bywa miasteczkach. Jedna część domów leży na północnym brzegu Dunajca Czarnego z starożytnym kościółkiem Śtej Anny; jest to jakby przedmieście Nowego Targu, zkąd przez most (powierzchnia wody 1788’[30]) po opłaceniu myta dostajemy się wjeżdżając uliczką w górę na rynek. W zachodniej stronie miasteczka koło Dunajca jest kościół farny.
Założycielem Nowego Targu jest Teodor hrabia na Ruszczy zwan Cedro, wojewoda Krakowski, który uzyskawszy królewski przywilej r. 1204 na karczowanie lasów nad Dunajcem i osadzanie ludnością, założył kolonije Ludźmirz i Nowy Targ. Po zbudowaniu klasztoru Cystersom w Ludźmirzu nadał im r. 1238 osadę Neumarkt, zdaje się niemiecką. Dopiero król Kazimierz W. założył tu kościół r. 1343, a nadanym przywilejem r. 1346 Teodorykowi zwanemu Sija zamienił osadę tę na miasto z wszelkiemi przywilejami do tego przywiązanemi, mianując owego Siję dziedzicznym wójtem w Nowym Targu, mieszczan zaś jadących z towarami do Krakowa uwolnił od cła.
Król Olbracht nadał magistratowi Nowotarskiemu r. 1493 prawo patronatu. Król Zygmunt I. przywilejem r. 1535 polecił prowadzenie towarów z Węgier i do Węgier tylko przez Nowy Targ, a Zygmunt August pozwolił r. 1549 od prowadzonych towarów pobierać cło, opłatę zaś jego uregulował osobnym przywilejem r. 1559.
Zygmunt III. ustanowił tu r. 1630 skład soli i ołowiu. Następni wszyscy królowie potwierdzili bez wyjątku wszystkie przywileje tego miasta.
Roku 1655 Szwedzi wyparci z Sącza pustosząc Podtatrze, spalili w Nowym Targu kościół farny, który odbudowany znowu uległ pożarowi r. 1794, a po zrestaurowaniu przybrał dzisiejszą nowoczesną formę.
W ołtarzu na zasuwie jest piękny obraz Śtej Katarzyny malowany przez słynnego artystę, księdza Bernardyna Franciszka Leksyckiego w 17 w., lecz dziś popsuty restauracyją. Wspomniany poprzednio kościołek modrzewiowy Śtej Anny przed mostem nad gościńcem jest zbudowany r. 1219 przez nawróconych rozbójników, którzy według podania obraz św. Anny gdzieś na Węgrzech skradli i tu go umieścili. Starożytną tę świątynię odnowiono r. 1772.
- ↑ ok. 950 m
- ↑ 976 m
- ↑ 647 m
- ↑ 890 m
- ↑ 725 m
- ↑ 618 m
- ↑ 840 m
- ↑ 858 m
- ↑ ok 7,5 km
- ↑ 302 m
- ↑ 340 m
- ↑ 352 m
- ↑ 868 m, tj. Luboń Mały — 869 m n.p.m.
- ↑ 1022 m
- ↑ Propinacja – wyłączne prawo do produkcji piwa, gorzałki i miodu
- ↑ ok. 7,5 km
- ↑ 685 m
- ↑ niespełna 4 km
- ↑ ponad 25 km
- ↑ 685 m
- ↑ 1722 m
- ↑ niecałe 30 km
- ↑ 482 m
- ↑ Chabówka
- ↑ 695 m
- ↑ 671 m
- ↑ 810 m
- ↑ 11 m
- ↑ ponad 11 km
- ↑ 565 m