Jadwiga i Jagiełło/Poświęcenie

<<< Dane tekstu >>>
Autor Cecylia Niewiadomska
Tytuł Jadwiga i Jagiełło
Pochodzenie Legendy, podania i obrazki historyczne
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1918
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Poświęcenie.

Tak pięknym był dzień wjazdu młodej pani. Lecz jakiego uczucia doznała Jadwiga, gdy znalazła się sama w komnatach królewskich? Tu mieszkał dziad jej wielki, — ojciec przebywał krótko, — a ona co tu znajdzie?
Młoda dziewczyna myślała o szczęściu.
Dlaczegóżby nie miała być szczęśliwą? Córka i wnuczka królów, pani potężnego narodu, cóż jej grozić może? Tron swój podzieli z kochanym Wilhelmem, z którym zaślubiono ją przed siedmiu laty, i rządzić będą razem, zgodnie i szczęśliwie, czyniąc dobrze, kochani i błogosławieni.
Piękne i miłe wspomnienia dzieciństwa zapełniły puste komnaty Wawelu. Widziała się w Haimburgu siedmioletniem dzieckiem w ślubnym stroju w świątyni. Obok niej piękny, złotowłosy Wilhelm, strojny także, wesoły. Arcybiskup związał ich ręce przed ołtarzem, nazwał mężem i żoną, dał błogosławieństwo.
Potem jechali sami w złocistej kolebce, mąż i żona, oboje po lat sześć czy siedem! Jakto było wesoło! W pałacu czekała ich uczta, zabawa, muzyka, tańce, śpiewy.
To wszystko powtórzy się tutaj: kochany Wilhelm przyjedzie niedługo, odbędą się powtórne zaślubiny, jak wymaga kościół i prawo, — koronacja, zabawy — potem szczęście i panowanie.
Poselstwo Jagiełły, litewskiego księcia, który żądał jej ręki, obiecując przyjąć wiarę chrześcijańską wraz z całym narodem, Litwę połączyć z Polską — nie przestraszyło Jadwigi. Jest zaślubiona, innego męża mieć nie może, — tak posłom odpowiedziała.
Panowie, duchowieństwo inaczej myśleli, lecz chcieli działać z rozwagą, spokojnie.
A tymczasem nadjechał Wilhelm. I oto pierwszy zawód: panowie nie wpuścili go na Wawel!
Pierwsza kropla goryczy w życiu dziecka. Jej mąż szukać musiał gospody w Krakowie; — aby się z nim zobaczyć, korzystać musiała z gościnności klasztoru Franciszkanów.
Zakonnicy urządzili w klasztorze przyjęcie, na które przybył Wilhelm i Jadwiga w otoczeniu panien i dworu. Była uczta i pląsy, bawiono się wesoło, a Jadwiga z Wilhelmem układała plany, w jaki sposób pokonać opór panów. Miała przecież przyjaciół, z ich pomocą Wilhelm dostanie się na zamek, a gdy raz tam będzie, muszą go uznać panem.
Powróciła pełna otuchy, nadziei, — ale panowie podwoili czujność: Niemca na Wawelu nie chcą!
Więc cóż będzie!
Śmiałe dziewczę przemocą pragnie zdobyć szczęście: sama pójdzie po niego i sama go tutaj wprowadzi, — nie poważą się stawić oporu królowej.
Odważnie zmierza do furty zamkowej; ale furta zamknięta. Straż czuwa.
— Otworzyć! — rozkazuje wyniośle królowa.
— Niewolno.
— Kto zabronił?
— Panowie.
Oburzona Jadwiga chwyta topór: cóżto? jest więźniem w swoim własnym zamku?
A wtem u nóg jej klęka starzec siwy, sługa ojca i dziada, wierny Dymitr z Goraja.
Pomyśl, królowo, co czynisz! — zawoła. — Wrota i bez topora twój rozkaz otworzy, nie jesteś niewolnicą, ani więźniem, i nie przed tobą zostały zamknięte. Lecz pomyśl, pani: tutaj Bóg i naród żąda od ciebie wielkiej i świętej ofiary, — tam marne szczęście ziemskie! Królową jesteś, wnuczką Kazimierza, matką miljonów, w ręku twem przyszłość państwa. Wybiła wielka dla ciebie godzina: w tej chwili wybrać musisz: własne szczęście, znikome i niepewne, czy chwałę Boga i dobro poddanych.
Ręka z toporem zwolna opadła ku ziemi. — Dymitr z Goraja powiódł królowę na zamek.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cecylia Niewiadomska.