Jak skauci pracują/Zlot skautowy

<<< Dane tekstu >>>
Autor Andrzej Małkowski
Tytuł Jak skauci pracują
Rozdział Zlot skautowy
Wydawca nakładem autora
Data wyd. 1914
Druk W. L. Anczyc
Miejsce wyd. Kraków
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
I
ZLOT SKAUTOWY

Znany jest powszechnie rozrost, jaki towarzyszył organizacji »skautów-chłopców«, stworzonej w Anglji przez »bohatera Mafekingu«, jenerała Roberta Baden- Powella.
Ruch wszczęty w r. 1908, już w rok później przelał się poza krawędzie Wysp Brytyjskich, zdobywając sobie kolonje angielskie i wzbudzając naśladownictwo u wszystkich bodaj narodów europejskiego kontynentu, Azji i Ameryki.
W r. 1909 (4 września) zwołał jen. Baden-Powell, znany odtąd powszechnie pod nazwą Naczelnego Skauta, swoje młodociane zastępy do królewskiego Pałacu Kryształowego w Londynie. Stanęło wówczas do przeglądu około 11.000 skautów — i był to pierwszy zlot skautowy.
Następny — drugi — zlot skautowy przypadł na r. 1911 (4 lipca), a dokonano go znowu w pobliżu Londynu, w Windsor’ze. Tym razem raport Skauta Naczelnego, napisany z placu przeglądu do króla Jerzego V, oceniał liczbę obecnych skautów na 30.000 do 40.000. Tym razem również po raz pierwszy społeczeństwo miało się dowiedzieć, ile skauci zdobyli oznak za niedawno wprowadzone »sprawności«, czyli rzemiosła skautowe. Skauci angielscy posiadali oznak za nie już wówczas z górą 137.000.
Oba pierwsze zloty wywołane zostały przypadkowymi okolicznościami zewnętrznymi. — W r. 1909 na życzenie króla Edwarda, którego »Ruch Baden-Powella« bardzo zaciekawił, Skaut Naczelny miał mu przedstawić najmłodszych obrońców ojczyzny.

Przegląd skautów w Windsor’ze w r. 1911.

W roku 1901 znowu przedstawiali się skauci nowemu królowi, Jerzemu V, a ich przegląd był jednym z punktów uroczystego programu, w którym cały naród, wszystkie jego warstwy i wszystkie jego ziemie, składały hołd nowemu Imperatorowi.
Gdy jednak przypadek tak zrządził, że dwa pierwsze zloty odbyły się w odstępie dwuletnim, »Rada Naczelna Związku Skautów-Chłopców« postanowiła odtąd stale co dwa lata odbywać ogólne zloty skautowe. — Korzyść z takich zlotów dla rozwoju ruchu jest oczywista. Najpierw bowiem porównywują one wysiłki i skuteczność pracy w odległych środowiskach, później zaś swoim imponującym ogromem dają wielką moralną zachętę do nieustawania w pracy i coraz silniejszego jej rozwijania przez wszystkich członków »związku«.
Trzeci zlot skautowy przypadał na rok 1913.
Był on zasadniczo różny od poprzednich.
Dwa pierwsze były defiladą przed królami i odbywały się w pobliżu największego i najbogatszego na świecie miasta, którego ośmio-miljonowa ludność zawsze może dostarczyć tysiące skautów do szeregu, a tłumy publiczności na widowisko.
Obecnym zlotem organizacja angielska miała pokazać społeczeństwu dorobek swego pięcioletniego istnienia — uczyniła zaś to w ten sposób, że wystawiła pracę skautów i dała przykład, jak zdobywać najtrudniejsze do pozyskania dla ruchu wychowawczego i narodowego środowiska przemysłowe o ubogiej i zmizerowanej ludności robotniczej.
Już od dłuższego czasu odbywały się bądź za inicjatywą jen. Baden-Powella, bądź urządzane przez różne drużyny albo oddziały miejscowe, a nawet całe okręgi organizacji — wystawy prac skautów. Obejmowały one okazy sprawności skautowych, więc w zakresie stolarstwa — okazy wyrobów stolarskich, w zakresie lotnictwa — modele aeroplanów i t. d. Wszystkim tym wystawom towarzyszyło ogromne powodzenie i z jednej strony uczyły one inne drużyny skautowe jak należy pracować, z drugiej zaś — otwierały oczy szerokiej publiczności na to, czym jest właściwie skautostwo: — że nie jest ono zabawą, ale najpoważniejszą szkołą narodową, pod najmilszą dla uczniów komendą.
Teraz więc Rada Naczelna wpadła na śmiały pomysł, ażeby przy sposobności zlotu 1913 r. pokazać wszystkim zgromadzonym skautom oraz publiczności okazy pracy skautów — nie jednej drużyny, ani jednej miejscowości — ale wszystkich skautów, jak daleko gałęzie rozrosłego związku sięgają. Dlatego, choć przegląd, jak dotąd, miał się odbyć w ciągu jednego dnia, zlot miał trwać cały tydzień i przez ten cały czas skauci i ich oficerowie mieli oglądać wyroby i osobistą pracę różnych drużyn skautowych — i tym samym mieli się sami uczyć.
Prawdziwie podziwiać można z jakim nakładem pracy organizacja angielska dokonała tego olbrzymiego zadania. Ponieważ Rada Naczelna nie rozporządzała na ten cel żadnymi funduszami, więc zwróciła się do swoich komisarzy, którzy stoją na czele okręgów skautowych i uzyskała ich pomoc nie tylko w subskrypcji na koszta organizacyjne zlotu, ale przedewszystkiem w ich bezinteresownej pracy, której żadni płatni urzędnicy nie mogliby dorównać.
Jako miejsce zlotu wybrano tym razem Birmingham. Jest to miasto pół-miljonowe, odpowiadające charakterem swego wielkiego przemysłu i swego fabrycznego wyglądu naszej Łodzi. Skautostwo nie rozwinęło się w nim do czasu zlotu w sposób tak szeroki, jak w innych miejscowościach samego królestwa Anglji[1]. Miasto to oddalone od Londynu o blizko 200 km, a tak samo znacznie odległe od innych wielkich miast angielskich, ze stosunkowo ubogą ludnością — nie mogło nasuwać widoków powodzenia finansowego wystawy, które świetny Londyn zapewniłby bez żadnej wątpliwości.
Wybrano Birmingham, ażeby je dla ruchu skautowego zdobyć.

Ryc. 2.
Popis strażacki na stadjum. — Na galerji zbudowano facjatę dwupiętrowego domu. Podczas popisu nagle okna oświetlano sztucznymi światłami, co sprawiało wrażenie pożaru, poczym skauci-strażacy przystępowali do ratowania.


Ryc. 3.
Skauci-koszykarze przy robocie. W głębi oddział pisarzów.


Ryc. 4.
Stacja telegrafu bez drutu na Wystawie.


Sekretarz organizacyjny zlotu, p. Basil (Bazyli) Walker, rozesłał z początkiem lutego (1913 r.) do wszystkich oddziałów »Związku skautów-chłopców« pierwszy drukowany okólnik. Na wstępie tego okólnika umieścił on bardzo pomysłowo odbitkę fotograficzną listu, jaki Skaut Naczelny jeszcze pod datą »26 listopada 1912 r.« napisał do wszystkich komisarzy skautowych.
Ów list jenerała brzmiał: —

Drogi Panie!
Pragnę gorąco
(1) ażeby rozwój rzemiosł rozszerzył się wśród skautów wszystkich części kraju;
(2) ażeby pchnąć naprzód organizację wśród gęsto zaludnionych centrów przemysłowych hrabstw północnych Środkowej Jlnglji, gdzie dla chłopców warstw uboższych tak nadzwyczajnie jest potrzebne zdrowe wychowanie moralne i fizyczne.
Chcąc odpowiedzieć tym celom, przygotowujemy na nadchodzące lato zgromadzenie narodowe skautów w Birminghamie.
Obejmie ono wielki przegląd, wystawę rzemiosł oraz popisy w skautostwie morskim i w innych pracach skautowych.
Jego Królewska Wysokość Książe Arthur of Connaught zgodził się na dokonanie przeglądu skautów, lord Charles Beresford dokona przeglądu skautów morskich, a również zwróciłem się do Jego Jasnej Wysokości Księcia Aleksandra of Teck z prośbą, ażeby otworzył Wystawę, trwającą przez ciąg pierwszego tygodnia lipca 1913 r.
Nasze dwa poprzednie wielkie zloty — w Crystal Pałace i w Windsor’ze — spotkały się w obu wypadkach z dużym powodzeniem. Spodziewam się, że przy naszej organizacji, która tymczasem zrobiła duży postęp, projektowany zlot będzie równie wielki.
Dużo w tym wypadku zależy od skautmistrzów, którzy mogą wczas dać swoim skautom zachętę, tak, by przedmioty na wystawę mogły być przygotowane w ciągu zimowych miesięcy i by na wycieczkę do Birminghamu zaoszczędzono pieniądze.
Ze względu na ten zlot odważam się zwróćcie o uprzejmą pomoc do komisarzy i innych oficerów organizacji, ażeby ci pobudzali do zajęcia się tą sprawą skautmistrzów i skautów we wszystkich częściach Państwa.
Dokładne szczegóły zostaną ogłoszone w Headquarters Gazette, lub też można je będzie otrzymać od sekretarza wystawy, p. Basil Walkera.
Jestem pewny, że jeśli wszyscy w tej sprawie będziemy współpracować, czeka nas wielkie powodzenie.
Życzliwy i oddany Panu

Robert Baden-Powell.

W pierwszym tygodniu lipca 1913 r. na stacji londyńskiej Paddington widać było ciągle śpieszących do pociągów skautów. Byli między nimi 10-cio-letni malcy, którzy pytając się o coś konduktora musieli wysoko do góry swe małe głowy zadzierać, byli wyrostkowie kilkonastoletni, dumni ze zdobytych oznak skautowych, jakie pstrzyły się na rękawach ich barwnych koszul, byli i oficerowie skautowi — młodsi w stopniu skautmistrzów i ich pomocników, którzy dowodzili oddziałami, oraz starsi, nieraz osiwiali »dżentelmeni«, którzy ubrani w mundur skautowych komisarzy jechali do Birminghamu, ażeby stanąć do przeglądu wraz z swoją młodocianą armją.
Podróżni ze zdziwieniem patrzyli na ten niezwykły ruch. Był to bowiem widok niecodzienny. Skauci — w wielkich meksykańskich »sombrero« na głowach, w koszulach zielonkawych »khaki«, przewiązanych różnobarwnymi chustami, w krótkich spodenkach o gołych kolanach i z bronią swą i podporą, znacznie dłuższą niż większość z nich laską — śpieszyli z orkiestrami, sztandarami, podróżnymi wózkami — i widać było po ich uroczystych minach, pociesznych nieraz u ledwo od ziemi odrosłych dzieciaków, że wszyscy oni gotują się na jakąś niezwykłą uroczystość.
4 lipca w piątek popołudniu i następnego dnia rano ten ruch skautów doszedł do stopnia najwyższego. Teraz z Paddington do centralnej stacji Birminghamu, do Snow Hill, zamiast zwyczajnych pociągów puszczano niezatrzymujące się nigdzie po drodze ekspresy, których po kilka w odstępach 10-cio minutowych wyruszały jeden za drugim i unosiły ze sobą wyłącznie skautów i ich oficerów.
W ten sposób ze stolicy Anglji śpieszono na Wszechbrytyjski Zlot Skautowy, który miał trwać w Birminghamie od dnia 2-go lipca do 8-go tego samego miesiąca.
Birmingham nazwał burmistrz (Lord Mayor) tego miasta »sercem Anglji«. Huczy w nim tysiąc motorów fabrycznych i wyrzuca na rynek angielski corocznie setki tysięcy karabinów i wyrobów fabrycznych wszelkiego typu. Niejeden wynalazca wyszedł z jego murów i niejedna w nim urosła fortuna. Miasto to znane w całym przemysłowym świecie ściąga do siebie od stu lat przeszło i z Polski ludzi, którzy chcą poznać urządzenia fabryk albo pozyskać wprawnych robotników. Ale te same czynniki, które powodują, że Birmingham między miastami angielskimi bardzo jest ceniony, czynią go równocześnie bodaj najbrzydszym miastem na świecie. Dym fabryczny zawsze nad nim się unosi, działając zabójczo na rośliny i przepuszczając skąpe promienie słoneczne do czerwonych domków robotniczych.
Do tego okopconego miasta przybyli skauci ze wszystkich słonecznych zakątków Wysp Brytyjskich, z dolin szkockiego pogórza, z nizin Jorkszyru, z zielonych pól Irlandji i ze szczytów Walji; przybyli inni — z dalekich zamorskich kolonji, z wiecznie zielonej, najmilszej i najzdrowszej pod słońcem Rodezji, z odległego o 7 tygodni drogi morzem Szanghaju — i z naszej Polski.
Choć mowa ich, wygląd i zwyczaje były różne, przybysze uważali się za braci. Sprawiło to jedno dla wszystkich Prawo Skautowe, pod którego hasłem powstały te liczne szeregi i razem obok siebie do przeglądu stanęły.
Przybyli z dziarskimi postawami i nieodstępnym uśmiechem — i swoją wesołością ożywili, swoimi wielobarwnymi strojami ukwiecili posępne ulice miasta.
Na północ od miasta rozciąga się wielki park, odstąpiony na obóz skautów przez życzliwego magnata. Tam wznieśli miasto namiotów, które pewnego dnia pomieściło tylu ludzi, ilu Polaków liczą Kielce, Tarnów i Toruń razem wzięte.
Na zachodzie miasta leży olbrzymi zbiornik wód. Dokoła tego osobno skupili się skauci morscy.
W samym środku miasta wznosi się olbrzymia sala, a raczej dach konstrukcji żelaznej, spiętrzony nad pustą i szeroką przestrzenią. Tu skauci wnieśli wykonane przez siebie w domu prace i postawili warsztaty, zamieniając pustkowie jakby za dotknięciem różdżki czarodziejskiej na tętniący pracą ul, obejmujący tysiące różnych przedmiotów i umajony kwieciem skautowego ogrodu.
Pracy, którą tam polscy skauci widzieli, przyglądnijmy się najpierw.







Ryc. 5.
Polscy skauci przy warsztatach stolarskich na Wystawie w Bingley Hall.


Ryc. 6.
Redakcja i drukarnia, w których skauci-drukarze redagowali, składali i drukowali na Wystawie Daily Scout'a.




  1. Patrz pod »Anglja« w »Wykazie« na końcu książki.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Andrzej Małkowski.