Jako Twardowskiego djabeł w Rzymie przyłapał
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Baśń o panu Twardowskim |
Pochodzenie | Polski zaklęty świat |
Wydawca | Księgarnia św. Wojciecha |
Data wyd. | 1926 |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst Cały zbiór |
Indeks stron |
Żyje długo Twardowski.
Znają go miasta, wioski,
Jak wielka Polska cała
Czarodzieja poznała.
Wszystkie choroby leczy,
Nie lęka się, ni mieczy,
Ni strzelby, ni armaty,
Ni żadnej takiej rzeczy!
Chwat ci to ponad chwaty!
Czasem, w szlacheckiej bucie,
Kłusuje na kogucie,
Czasem zwiedza jarmarki,
Przekupkom tłucze garnki,
Jeździ po całej ziemi
Cugami poszóstnemi,
Wszędzie go zobaczycie...
I tak mu płynie życie ...
Raz był ci on w podróży,
A tu się niebo chmurzy,
Huczy straszne wichrzysko
I deszcz leje jak z cebra;
Przemoczył go do żebra:
Oj, kłopot! Pewna febra!
Aż patrzy: karczma blisko!
Więc wchodzi do karczmiska
I każe dać wieczerzę,
Wtem błyskawica błyska,
Grom uderza po gromie,
Śmiech straszny w całym domie.
Jakieś ryki nad domem, —
Aż wreszcie — z nowym gromem —
Djabeł się skądciś bierze!
Cap! szlachcica porywa:
„Karczma Rzym się nazywa!“
Lecą w górę; nad nimi
Od czartów aż się dymi,
Ogień im z pysków bucha,
A wkoło zawierucha.
Pan Twardowski w tej biedzie,
Gdy tak na djable jedzie,
Młodość swą przypomina,
Pobożne, jasne lata
I w odlocie ze świata
Ogarniać go poczyna
Skrucha chrześcijanina.
Potępił swe uczynki —
I zaśpiewał „godzinki.“
Patrzy, aż diabła niema,
A nogami obiema
Sam siedzi na księżycu
O złotosrebrnem licu.
I słyszy głos zwysoka:
„Serdeczna twoja skrucha
Ocaliła ci ducha!“
Dokoła noc głęboka.
W dole Kraków i wioski
Podkrakowskie. Twardowski,
Na księżycowym progu,
Dziękuje Panu Bogu.
Rok za rokiem przelata
I wiedzą w Polsce wszędzie,
Że on tak siedzieć będzie
Aż do skończenia świata...