Jak Twardowski pakt z djabłem o mądrość zawierał

<<< Dane tekstu >>>
Autor Artur Oppman
Tytuł Baśń o panu Twardowskim
Pochodzenie Polski zaklęty świat
Wydawca Księgarnia św. Wojciecha
Data wyd. 1926
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

JAK TWARDOWSKI PAKT Z DJABŁEM
O MĄDROŚĆ ZAWIERAŁ.

Pan Twardowski w Krakowie
Ulepsza rozum w głowie,
Przez cały wiek młodzieńczy
Wciąż nad księgami ślęczy.

Ukończył akademię,
Zna planety i ziemię,
Czyta przyszłość z gwiazd nieba,
Ale mu więcej trzeba!


Chciałby robić odkrycia, znaleźć eliksir życia i w mądrem pogotowiu złoto czynić z ołowiu.

W alchemickiej pracowni pali głownię po głowni, coś przypieka, przysmaża, — ale nic się nie stwarza! Aż szepnął którejś nocy: „Nie w ludzkiej to jest mocy; szatan zna te arkana: czarem wezwę szatana!“
Księżyc zagląda w okno: ropuchy w słoju mokną, schnie szkielet nietoperza, czaszka zęby wyszczerza. Krokodyl na pułapie, choć wypchany, lecz chrapie, a w kącie, w trumnie swojej, egipska mumja stoi.

Straż wartuje... śpi miasto...
Zegar bije dwunastą...


Twardowski zmarszczył czoło, kredą zakreśla koło, magiczną laską macha i wywołuje stracha: błysnął siny płomyczek, coś chrobota u drzwiczek, westchnęła mumia w rogu — i czart stanął na progu:

„Otom jest na wezwanie.
Czego żądasz, mospanie?“


Twardowski wziął się w boki: „Podejdź, diable, dwa kroki, słuchaj mego rozkazu i spełnij go odrazu“!

Błysnęło!
„— Czego chcecie?“

„— Chcę być najmędrszym w świecie,
Posiąść wszystkie bogactwa,
Rozumieć mowę ptactwa,
Słyszeć jak trawa rośnie,
Żyć wiecznie w życia wiośnie,
Leczyć każdą chorobę
I mieć na swą osobę
Sześciu biesów do służby.
To warunki mej drużby.
Com wyliczył — mieć muszę!

„— Cóż dasz za to?“
„— Swą duszę!“

Diabeł skrobnął się w głowę:
„— Ha! spisujmy umowę!“


„— Nie tak zaraz, chwileczkę, poczekaj-no troszeczkę! zanim się zdecyduję na takie ważne sprawy, wprzód, mój czarcie łaskawy, niech twej mocy spróbuję“.
„A więc nie tracąc czasu, niech waść konceptem ruszy!

„— Oj, co to ambarasu
Dla jednej ludzkiej duszy!
Słucham!“


„— Po pierwsze tedy: zapas srebra obfity z całej Rzeczpospolitej, bym nigdy nie miał biedy, w djabelskim animuszu, do kopalni w Olkuszu przeniesiesz“ „— To się zrobi!“
„— Dalej: jest pod Ojcowem skała, Sokolą zwana, niechże waszeć do rana postawi ją pod chmury, grubszym końcem do góry: to kraj mój przyozdobi.“
„— Będzie tak! ręczę słowem!“
„— I po trzecie: z ziarn piachu musisz wznieść rodzaj wieży, niech na piętra bieży, — no, może być bez dachu; lecz niech w tym całym gmachu ziarnko na ziarnku leży, a jeśli wiatr popsowa, lub zdmuchnie, choćby ziarno, za robotę niezdarną, — na nic cała umowa!“
„— Czy to tak w izbie parno, czy we mnie biją żary? Kotłuje mi się głowa od tych żądań bez miary. Ha, trudno, co tu gadać! na cześć jaśnie osobie w mig te trzy rzeczy zrobię, gracko, że proszę siadać. Dość będzie z tem kłopotu, lecz ma zasadę piekło, że gdy się słowo rzekło, to kobyłka u płotu!“

Poleciał. Noc już kona,
Gdy wrócił do alkierza:

„— Jest srebro, stoi wieża
I skała odwrócona!
Umowa dotrzymana,
Nasza dusza waćpana!“

Twardowski — lica blade
I w licach ma frasunek:

„Dobrze! ale ja kładę
Jeszcze jeden warunek:
Nigdzie, na całym świecie
Złapać mnie nie możecie.
Tylko w Rzymie!“
I wąsa
Podkręca...
Czart się dąsa.

Zżyma się, ale wreszcie
Rzekł: „Niech będzie w tem mieście“.

Uśmiechnął się złośliwie
I zniknął, gdyby mara...

Ja myślę, że prawdziwie
Oszukać chce, psia wiara!



Zobacz też

edytuj


 
Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.