Jan III Sobieski Król Polski czyli Ślepa Niewolnica z Sziras/24

<<< Dane tekstu >>>
Autor George Füllborn
Tytuł Jan III Sobieski Król Polski czyli Ślepa Niewolnica z Sziras
Podtytuł Romans Historyczny
Rozdział 24. Napój miłosny
Wydawca A. Paryski
Data wyd. 1919
Miejsce wyd. Toledo
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Johann Sobieski, der große Polenkönig und Befreier Wiens oder Das blinde Sklavenmädchen von Schiras
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

24
Napój miłosny.

— Powątpiewam o twej potędze i o twojej sztuce, kapłanie, — rzekła dumnie Jagiellona do Allaraby, znajdując się z nim w jego namiocie, — słowa twoje nie sprawdziły się! Powiedziałeś mi, że Jan Sobieski znajduje się już w moich rękach, że sam się zgubi swoją miłością... Było to fałszywe proroctwo, kapłanie!
— Wiem co się stało dostojna pani, wiem co cię do mnie sprowadza, Jagiellono Wassalska, — odpowiedział Allaraba, którego chytra i namiętnościami zorana twarz świadczyła, że chętnie przyjmował odwiedziny pięknej wdowy po wojewodzie, a jeszcze chętniej pociągnąłby ją w swoje objęcia, — to co mi chcesz powiedzieć, jest mi! wiadome! Ja to sam wpłynąłem na Jana Zamojskiego, ażeby nie podnosił ręki na tego, którego nienawidzisz!
— Dlaczego to uczyniłeś?
— Bo Jan Sobieski byłby zabił w pojedynku sędziwego Zamojskiego.
— I tym sposobem dopiąłby swego celu! Słusznie postąpiłeś, kapłanie! Przychodzę jednak do ciebie, ażebyś te go, którego nienawidzę oddał w moje ręce!
— To się stać musi. Jagiellono Wassalska! Dam ci w ręce moc, która cię doprowadzi do twego celu! Moc, której wszyscy będą ci zazdrościli! Chodź do drugiego namiotu, tam otrzymasz środek, który nietylko uczyni cię panią Jana Sobieskiego, ale nawet królową, jeżeli twa ambicya sięga tak wysoko!
Marmurowo blada twarz Jagiellony drgnęła odblaskiem tryumfu.
— Królową? — zapytała.
— Dlaczegóż droga do tronu nie ma ci być otwartą, jeżeli tego pragniesz, — mówił Allaraba dalej, — a gdy zasiędziesz na tronie, dopomogę ci swoją radą, ażebyś się stała najpotężniejszą władczynią!
— Jakiż to środek, który mi ma otworzyć drogę do tronu, a zemstę moją nad Janem Sobieskim zadowolnić? — zapytała Jagiellona.
— Urodziłaś się na królową! Spojrzej w zwierciadło, zapytaj go! Nie wątpij o tem, że nowy król polski pojmie cię za małżonkę, jeżeli pójdziesz za moją radą! Chodź do drugiego namiotu! Tam dowiesz się reszty!
Timur ukazał się z pochodnią.
Allaraba zaprowadził Jagiellonę do drugiego namiotu, w którym znajdował się zamkniety pokoik, będacy miejscem pobytu dwóch bajader i ślepej Sassy.
Uwięziona niewolnica siedziała tuż przy cienkiej ścianie, oddzielającej ten pokój od sąsiedniego.
Nagle doszedł do niej odgłos kroków i głosów.
Sassa słuchała nieporuszona, podczas gdy dwie Cyganki szeptały z sobą i śmiały się.
Głosy rozmawiających obok dochodziły wyraźnie do podsłuchującej... Nie myliła się! Był to głos Jagiellony! Rozmawiała z indyjskim kapłanem.
Sassa słyszała doskonale każde słowo. Tłumiąc dech w sobie przytulała się do ściany.
— Poszłam za tobą kapłanie! Nie dotykaj mnie! — mówiła właśnie Jagiellona dumnie i groźnie, — nie chcę być blisko ciebie!
Allaraba coś szepnął.
— Nie chcę nic od ciebie, oprócz środka, o którym mówiłeś kapłanie! Opłacę go na wagę złota, — odpowiedziała Jagiellona.
— Złoto twoje nie nęci mnie, ale wiem, że mnie i później będziesz potrzebowała i szukała! Jeden jest tylko środek zwyciężenia i ujarzmienia mężczyzn, — rzekł Allaraba stłumionym głosem, — jeden tylko środek zdobycia nad nimi nieograniczonej władzy! Siłą, o której mówię, tym nigdy niewyczerpanym środkiem jest miłość!
— Sądzisz, że Jana Sobieskiego można pokonać za pomocą miłości? — zapytała Jagiellona.
— Nie mówię o miłości dla Maryi Zamojskiej! Musi się on od niej odwrócić! Musi, upojony miłością, przed tobą paść na kolana! Będzie patrzył na ciebie i w oczach twoich hędzie szukał spełnienia wszystkich swych życzeń! Wówczas będziesz go miała w swojej mocy, wówczas nogę na kark jego postawisz, wówczas się pomścisz!...
— Tak, kapłanie, tak! — zawołała Jagiellona w zachwyceniu, — jeżeli możesz zapewnić mi ten tryumf, jeżeli możesz zagasić jego miłość dla Maryi Zamojskiej i miłość dla mnie w nim rozniecić, wówczas uznam wielkość twojej potęgi i poddam się twojej woli we wszystkiem.
— Nietylko oddam w twoje ręce dzielnego, po najwyższe zaszczyty sięgającego Jana Sobieskiego, — mówił dalej Allaraba, — oddam w moc twoją każdego, kogo zapragniesz widzieć u stóp swoich!
— Nawet młodego króla Michała? — zapytała Jagiellona upojona świetnemi planami, które się roiły w jej umyśle.
— Nawet króla, dumna, ambitna kobieto!
— A twój warunek, kapłanie?
— Jest łatwy! Nie żądam twych pieniędzy, Jagiellono Wassalska, nie żądam hojnej zapłaty! Jeżeli ci się uda środkami, które ci wręczę, zmusić króla do miłości i przyozdobić się koroną, jeżeli ci się uda doprowadzić do tego, że Jan Sobieski będzie klęczał przed tobą, to powróć do Allaraby, a on jeszcze większą potęgę złoży w twe ręce!
— Jest to warunek, który warto przyjąć, kapłanie!
Ślepa niewolnica drgnęła... Jagiellona miała otrzymać środek zmuszenia Jana Sobieskiego do miłości! Miał on się odwrócić od pięknej Maryi, a niezwalczona potęga zmusić go miała do pokochania Jagiellony!
Kusząca myśl powstała mimowolnie w duszy ślepej niewolnicy... gdyby posiadała ten środek, mogłaby za jego pomocą zmusić Sobieskiego, ażeby ją pokochał! Wtenczas zapominałby i porzucił piękną Maryę, a zakochałby się w Sasie.
Myśl ta przejęła duszę podsłuchującej niewypowiedzianą rozkoszą. Kochała ona Sobieskiego niedającą się wyrazić miłością, dążyła za nim wszędzie, a teraz miała poznać środek wzbudzenia w nim wzajemności!
Był to obraz tak ponętny dla Sassy, że natychmiast powzięła postanowienie, bądź co bądź dostać ten środek, jak tylko Allaraba dostarczy go żonie wojewody. Musiała go dostać, chociaż nie była wolną! Musiała zostać wolną, ażeby przyjść do posiadania takiego środka!
— Weź tę butelkę, — dał się słyszeć głos Allaraby, — zawiera ona płyn bezbarwny. Połowa jego wystarczy, ażeby w jednym mężczyźnie wzniecić gorącą miłość dla tej kobiety, która mu ten napój przymiesza do wina! Gdyby opór jego był tak wielki, że nie mógł by uczuć miłości, wtedy umrze!
— Zgadzam się na jedno lub na drugie! Daj mi butelkę z napojem!
— Gdy powrócisz do zamku, Jagiellono Wassalska, mówił Allaraba dalej, — wtedy spełnij przedewszystkiem następne moje zlecenia: przelej płyn do innnego naczynia i zniszcz butelkę. Płyn ten, wyglądający przejrzysto jak woda, może stać w naczyniu dopóki go nie podzielisz i nie użyjesz.
— Rozumiem, kapłanie! Nie chcesz się niczem zdradzić, że się przyczyniłeś do tego! — odpowiedziała Jagiellona.
— Przysiąż mi, że wykonasz moje zlecenie, że zniszczysz butelkę!
— Przysięgam!
— O naszej tajemnicy nikt wiedzieć nie powinien! Plany twoje sięgają wysoko, nie zdradzaj się z nikim! Tylko ten kto umie milczeć i działać z żelazną wytrwałością, osiągnąć może cel wysoki!
Jagiellona wzięła z rąk jego szczególnego kształtu butelkę!
— Nie będziesz długo czekała na skutek, dumna kobieto, mówił Allaraba dalej, — bądź ostrożną i odważną! Gdy wlejesz napój do wina, ten, co je wypije, ma tylko wybór pomiędzy kochaniem cię, a śmiercią! A to dostateczne dla twej ambicyi, wiem o tem! Gdy tu przybędziesz, opowiesz mi o skutku, a następnie powitam cię polską królową!
Jagiellona ukryła flaszeczkę z napojem miłosnym w fałdach swego gorsetu.
— Do widzenia, kapłanie! — rzekła jeszcze.
— Gdy powrócisz do mnie, odsłonię ci inną, jeszcze większą tajemnicę, która zwiększy jeszcze większą tajemnicę, która zwiększy jeszcze twoją potęgę, bo jeżeli jaka kobieta godną jest władzy, to ty, dumna Jagiellono Wassalska, wdowo po wielkim wojewodzie!
— Do widzenia, kapłanie!
Allaraba odprowadził Jagiellonę aż do wyjścia z namiotu. Tu oczekiwał na nią Timur z pochodnią i zaprowadził ją do jej konia, który był przywiązany w blizkości.
Gdy kapłan indyjski pozostał sam w namiocie i popatrzył przez chwilę za dumną, przed niczem nie cofającą się kobietą, przebiegł wyraz szatańskiego zadowolenia po jego czarno-brodej, nieprzyjemnej twarzy.
— Nie zawiodłem się na tobie, — szepnął tryumfująco, twoja mściwość i ambicya oddają cię w nasze ręce! Będziesz zadowolonym z twego sługi, wielki wezyrze! Przez tę kobietę Polska upadnie w swoje ręce?... — powtórzył z szyderczym uśmiechem, — na pozór tak! Ale potężny wezyrze, nie zapomnij, że sługa czasem staje się panem! Allaraba, który jest twojem narzędziem, czeka tylko chwili, w której ty zaczniesz do niego należeć ciałem i duszą! Kara Mustafa, wielki wezyr, syn Spahisa, nieubłagany i okrutny wróg chrześcijan, jest mądry, lecz Allaraba zdoła wyprowadzić go w pole!
Ponury człowiek z pooraną namiętnościami twarzą i błyszczącemi, ciemnemi oczyma, podniósł swą opaloną rękę, na której widać było złotą bransoletę.
— Dziś Allaraba korzy się przed tobą i przed twoją potęgą, wielki wezyrze, dziś jestem twoim sługą i spełniam twoje rozkazy, ale przyjdzie godzina, w której podniosę czoło i będę panował nad tobą! Ty jesteś chciwy, goniący za rozkoszami i zbytkiem... to odda cię w moje ręce! A gdy się poważysz wówczas podnieść rękę przeciwko mnie w morderczym zamiarze, aby usunąć powiernika, to spadnie twoja głowa Kara Mustafo i Allaraba zajmie wtenczas twoje miejsce!... Należysz ty do mnie, chociaż się tego nie domyślasz! Od dzisiaj jestem twym panem! Godziny, Michała, nowowybranego króla są policzone! Na twoje nieszczęście wstąpił on na tron! A Jan Sobieski, dzielny, postrachem będący wódz, któremu przepowiedziano koronę, podzieli los jego! Wówczas będziesz mógł przyjść z twymi Ottomanami, Kara Mustafo! Wówczas zajaśnieje twoja chwała! Twój szpieg utorował ci drogę!


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: George Füllborn.